Rzecz będzie o człowieku, którego znałem w realu przelotnie w latach PRL oraz z którym kontaktowałem się w roku 2013 wirtualnie. Tak, tylko w 2013 roku, bo do jego końca, a dokładniej do dnia 31 grudnia 2013 roku, gdy wysłałem mailem życzenia noworoczne.
Poczynając od 1 stycznia 2014 roku moje kontakty całkowicie zaniechałam, po tym jak dotarły do mnie informacje, że moja korespondencja bez mojej zgody i wiedzy była udostępniana osobom trzecim i postronnym.
Ponadto doszły mnie informacje, że poza moimi plecami obrabiane są moje cztery pióra, gdy tymczasem słane były do mnie miłe i piękne słówka, które nie ustały także w roku 2014, ba, nawet w dniu 15 listopada 2014 roku tj. już po mojej publikacji, która miała miejsce w dniu 7 listopada 2014 roku, a nie jak cynicznie i z wyrachowaniem przedstawił publicznie na Nasze Blogi człowiek pozbawiony pozbawiony w moich oczach zdolności honoru, pisać w swoim komentarzu, że mój krytyczny tekst ukazał się rzekomo w kolejnym dniu po śmierci Mojej śp. Mamy.
Kolejny dzień to może być dajmy na to 10, 11,12 listopada lecz z całą pewnością nie jest to dzień 7 listopada 2014 roku, w którym to dniu upubliczniłem po krytycznym kolejny mój tekst opatrzony fotografiami, a dotyczący Gdańska i dnia 1 listopada 2014 roku.
Dziwne, że ktoś kto chce uchodzić za człowieka prawego, uczciwego, prawdomównego i honorowego nie dostrzegł dostępnego dla każdego faktu, że mój kolejny tekst ukazał się po 40. (czterdziestodniowej) dniowej mojej żałobie, której rzekomo nie chciał mi zakłócić ten dwulicowy kłamca, człowiek nieasertywny, który po ponad roku raczył czynić mi zarzuty o moje komentarze na niepoprawni.pl, które zamieściłem tam pod jego tekstami przed dniem 10 października 2013 roku i to tylko, albo aż pod trzema tekstami na kilkadziesiąt tam opublikowanych przez paszkwilanta, który poważył się publicznie tłuc mnie trumną ze zwłokami Mojej śp. Matki, która on szczególnie powinien pozostawić po śmierci w spokoju, bo nie Moja zmarła śp. Mama miała jakiegokolwiek związku z moim tekstem (nawet gdybym zaplanował Jej śmierć to jednak nie potrafiłbym jej tak jak oszczerca przenieść w czasie by osadzić datę Jej śmierci przed napisany i opublikowany mojego tekstu z dnia 7 listopada 2014 roku skoro zmarła nawet w dniu 8 listopada 2014 roku, który tak bardzo oburzył dzisiejszego oburzonego, że postanowiła użyć trumny by łatwiej przypisać mi nieludzkie cechy charakteru, bo śmiałem napisać moją opinię o jego kolegach, co do których znacząco różnimy się w ocenach oraz o faktach powszechnie dostępnych, takie jakie były i są znane dla zainteresowanych, którzy raczą poświęcić na to chwilę czasu.
Tym bardziej, że nie był i nie jest to żaden paszkwil skoro pisze w nim o sprawach, o których każdy może sobie przeczytać także poz moim tekstem w Wikipedii, w laurkach napisanych przez samych zainteresowanych w Encyklopedii Solidarności oraz w innych mnogich pubikacjach ogólnie dostępnych w Internecie.
Moja opinia o śp. Annie Walentynowicz za całokształt jest pozytywna i wyróżniająca, o czym przecież napisałem w moim tekście, podkreślając, że spośród wszystkich pań przeze mnie wymienionych tylko ona zasługuje na mój największy szacunek, lecz niestety dezinformator i łgarz ten istotny fragment mojej opinii o śp. Annie Walentynowicz z wyrafinowanym cynizmem pominął, bo on nie pasował do paszkwilu i jego obranej cmentarnej narracji godnej każdej hieny cmentarnej.
Cytuje:
Spośród pań, które wymieniam, miałem i mam
uszanowanie tylko dla jednej z nich, a tą panią była i jest śp. Anna
Walentynowicz, która czasami niepotrzebnie dawała się wpuszczać w pokrzywy i
osty fałszywym podpowiadaczo-doradzaczom, którzy przy okazji chcieli coś dla
siebie przy okazji ugrać o ile było to im wygodne.
By po cynicznym wykorzystaniu tej starszej pani
opluć ją i pomówić o najprzeróżniejsze niedorzeczności i bezeceństwa.
Ba, była dworką w dworze TW Bolka jak i chrzestną
potomka tegoż samego TW Bolka, z czego wówczas była bardzo bardzo dumna.
Dopiero w późniejszym okresie się z TW Bolkiem
poprztykali i pożarli, a wówczas stali się ogniem i wodą.
Koniec cytatu.
Ten fragment nie pasował, bo łatwiej i stosowniej do paszkwilanckiego komentarza było coś wyciąć z kontekstu, tak by jak trumną ze zwłokami Mojej śp. Mamy mi przyłożyć, bo to było bardziej nośnie i bardziej przekonywujące i medialne, prawd cmentarny łajdaku?
Ten cyniczny trumienny łgarz i łajdak, który przedsięwziął manipulację i świadomą dezinformację opinii społecznej śmiał insynuować i pomawiać dalej, tak bym utraciła zaufanie w sieci nie tylko u znanych i nieznanych mu i mi ludzi w sieci ale także poczynił krok dalej, bo zaadresował swoje haniebne pomówienia względem mojej osoby także do konkretnej osoby, Pana Aleksandra Ściosa i tamtejszych komentatorów oraz czytelników bloga "Bez dekretu" autorstwa Pana Aleksandra Ściosa.
Na paszkwil łajdaka z Gdyni, pod którym bez zastrzeżeń dopisał się kolejny klubowicz paszkwilant i tancerz z trumna Mojej śp. Matki trafiłem przypadkowo, gdy poszukiwałem mojego wpisu na Niepoprawni.pl, z którego chciałem skopiować materiał do kolejnej publikacji, gdzie trafiłem na mój fałszywy profil założony za zgodą i aprobatą nowego nawiedzonego misjonarza od misji właściciela, który zajumał swoim dotychczasowym kolegom portal niepoprawni.pl, którzy dziś opanowały sady z Nowego Ekranu i jego licznych kontynuacji.
Stało się to na portalu, na którym byłym jednych z bardziej aktywnych i znanych Blogerów, na którym posiadałem dwa konta o nazwie obiboknawlasnykoszt różniące się tym, że główny zawierała pełen adres do mojej skrzynki pocztowej na Tlen za zgodą samego @gaWRiONa, bo posiadam na tę okoliczność jego zgodę w postaci maila, a na niepoprawni.pl podpisywałem się od zawsze nickiem "Obibok na własny koszt", pod którym pisze i jestem znany powszechnie w Internecie.
Po łajdaku z Gdyni wszystkiego mogłem i mogę sie spodziewać, lecz nie bo kimś kogo szanowałem pomimo wielu spraw, które mógłbym podnieść z jego przeszłości związanej nie tylko jego kontaktów z TW Bolkiem jak i Borsukiem, bo nie był osobą, która mogłaby powstrzymać bieg wydarzeń w roku 1980 i latach następnych. Mógł jedynie porzucić omertę i milczenie znając tajemnice o współpracy TW Bolka z bezpieką. Nie czyniłem zarzutu tym bardziej, że inne znaczące i stanowiące gwiazdy i celebryci tamtych wydarzeń też byli lokajami TW Bolka.
Ba, do oplucia mnie, nieznanego w ogóle człowieka, załapał się nawet były profesor z Krakowa ps.
„codzienna flaszeczka z nocnego”, na którego fotkę wystarczy popatrzeć i w
sekundę wydać trafną opinię o tym alkoholiku.
Podobnie jak wierszokleta i pieśniarz z Gdyni, z którym znamy się w realu osobiści, a który ostatnio chwalił jak łajdak i beneficjent w czasach PRL Edwarda Gierka,
bo obaj zostali, jako Gdynianie pokąsani tą samą komuszą wścieklizną w czasach
I PRL. Przy najbliższej okazji mojemu znajomemu z realu gdy go tylko spotkam, to nie tylko plunę w jego ryj ale i zdzielę po oruńsku z piąch, bo tak nakazuje mój kodeks honorowy i mój honor. Za to że z taką łatwością opluł nie znanego sobie człowieka, który pisał i piesze pod nickiem, pseudonimem, bo to jest tak samo jak obrazić członków polskiego podziemia posługujących się pseudonimami dla własnego i rodziny bezpieczeństwa.
To z takim łajdakami jest jak widać po drodze różnym łajdakom, także tym, którzy będąc plewą postanowili udawać zdrowe ziarno na prawdą pachnący i smakujący chleb, bo nawet takie łajdactwa gdyńskiej mendy i pasożyta marynarskiego, czy beneficjenta rodzinnego w czasach PRL nie powstrzymało przed przystąpieniem do klubu mend rzekomo prawego, uczciwego, prawdomównego i honorowego bojownika niepodległa Polskę, najwyraźniej taką dla zaradnych i potrafiących się ustawić z głównym nurtem skąd będą kapią profity.
Tymczasem ja naiwny idiota darzyłem kogoś tak miałkiego atencją, szacunkiem i poważaniem, który w praniu okazał się nicością, która w przypływie złości i oburzenia napisać paszkwil godny nie tylko łgarza, łajdaka ale i hieny cmentarnej.
Po tym jak skierowany do mnie mail z dnia 15 listopada 2014 roku znalazł się w jednym z komentarzy w załganej i całkowicie przeczącej oryginałowi czuję się zwolniony z obowiązku zachowania poufności tej korespondencji jak i innej, która rzekomo została ze mną jednostronne ograniczona przez łgarza i paszkwilanta.
Tym bardziej, że rzekome ograniczenie polega na tym, że to ja a nie łgarz zerwałem z dniem 1 stycznia 2014 roku jakikolwiek kontakt i nie odpowiadałem na kolejne maile publicznego kłamcy nie posiadającego według mnie zdolności honorowych.
Z tego co się orientuję to według Polskiego Kodeksu Honorowego, człowiekiem honorowym raczej nie był.Polski Kodeks Honorowy
Szkoda, że nie mogę opublikować tego tekstu bezpośrednio po moim wpisie informacyjnym o śmierci Mojej śp. Mamy, który upubliczniłem na moim blogu w dniu 9 listopada 2014 roku, w którego tekście jest oczywisty błąd co do daty śmierci, bo okazało się że Moja śp. Mama zmarła tuż przed północą w dniu 8 listopada 2014 roku, a nie tak jak mnie telefonicznie poinformowano w dniu 9 listopada 2014 roku.
Celowo dziś nie dokonuję aktualizacji by kolejny kłamca, łajdak, manipulant, dezinformator, paszkwilant i jak się okazało, także i hiena cmentarna nie oskarżył mnie o kolejne haniebne czyny, których nie popełniłem.
Fakty powszechnie dostępne znajdują się na moim
blogu obalają łgarstw, manipulacje i celowo zasianą dezinformację przez łajdaka
i hienę cmentarną, bo do swoich ohydnych kłamstw, oszczerstw, pomówień i
paszkwili niegodnych istoty ludzkiej postanowił wplątać Moją śp. Matkę.
Strona główna mojego blogu:
Tekst, który nie tylko oburzył, lecz i wywołał
wściekłą furię, która pchnęła do oszczerstw opartych na manipulacji datami
moich publikacji, który wbrew fałszywym i załganym insynuacjom wyglądał i
wygląda tak:
Archiwum za miesiąc listopad 2014 roku:
- Tekst krytyczny z dnia 7 listopada 2014 roku z godz. 20:26.
- Kolejny teks opublikowany po krytycznym tekście również z dnia 7 listopada 2014 roku z godz. 20:35.
- Tekst i informacją o śmierci Mojej Śp. Mamy z dnia 9 listopada 2014 roku z godz. 15:37.
- Kolejny tekst został opublikowany po pierwszych 40 (czterdziestu) dniach mojej żałoby, który opublikowałem nie w kolejnym dniu jak insynuował oszczerca i łgarz, lecz w dniu 21 grudnia 2014 roku o godz. 01:13, który dla łajdaka jawił się rzekomo w kolejnym dniem po tuż śmierci Mojej śp. Mamy.
Tak zachować się mogła jedynie hiena cmentarna
pozbawiona ludzkich uczuć i empatii, o która to ja zostałem publicznie
pomówiony przez łajdaka chcącego uchodzić za osobę uczciwą, prawą, prawdomówną
i honorową, która najwyraźniej inaczej te cechy charakteru postrzega, bo są z
innej półki podobnie jak moralność, która w zasadniczy sposób odbiega i różni
od mojej..
Jak taki ktoś śmie komentować wydarzenia
polityczne i historyczne, skoro nie potrafi poprawnie odczytać kolejności moich
publikacji dostępnych dla każdego na moim blogu, ich dat i godzin, których
również nie potrafi, czy też celowo i umyślnie nie chce poprawnie odczytać i
ułożyć je poprawnie i chronologicznie?
Jak widać było wygodniej i prościej opluć, pomówić
i napisać paszkwil według własnej koncepcji, manipulować datami moich
publikacji przestawiając jak kota ogonem, a przy tym dokonać umyślnej i
wyrachowanej dezinformacji, bo wówczas można napisać własny scenariusz i
narrację, a i leniwi opluwacze nie raczą przecież ani tego ani nic sprawdzić, a
i tak oplują, bo przecież po to lemingi tkwią, jako wieczni dyżurni przy swoich
odważnych klawiaturach.
Każdy może skonfrontować komentarze pełne łgarstw,
manipulacji i świadomej oraz umyślnej dezinformacji, które posłużyły do
napisania paszkwilanckich komentarzy, w których autor postanowił swoje cechy
charaktery przypisać mi, jak hieny cmentarnej, którą sam się okazał mieszając
bez ogródek i najmniejszego powodu Moja zmarłą śp. Mamę do swojej ohydnej godnej
hieny cmentarnej manipulacji i dezinformacji.
Tymczasem ja powstrzymywałem się od ciężkich
zarzutów względem paszkwilanta i jego kolegów, którzy ukrywali przez Polakami
znaną od końca lat 70. XX wieku tajemnicę o współpracy z bezpieką i
denuncjowaniu kolegów Stoczniowców przez ich kolegę z WZZW, TW Bolka za wygrane
w SB Lotku od grudnia 1970 roku.
Nie czyniłem osobiście zarzutów o wspieranie TW
Bolka mimo posiadanej wiedzy o jego konfidenckiej przeszłości, o czym wszyscy
po 1989 roku zdążyli pochwalić się w swoich laurkach, które wiszą po dziś dzień
na stronie „Encyklopedii Solidarności”.
Nie czyniłem zarzutów za to, że wiedząc od końca
lat 70. XX wieku o tym, kim był i jest Lech Wałęsa, a mimo to wynosili go do
władzy poczynając od MKS a na Komisji Krajowej i prezydenturze kończąc.
Nie dociekałem do dziś, kto imiennie stał w
kolejce oczekując na audiencję przy Polanki i od kiedy przestali być tam
zapraszani i jaki związek miało to na późniejsza krytykę TW Bolka.
Nie
dociekałem i nie pisałem też o tych, którzy załapywali się na różne fuchy przy i w służbie TW
Bolka, a dziś na TW Bolka plują i złorzeczą, tak jakby sami byli czyści jak woda źrodlana czy górski krzyształ bez skazy. Tacy nie byli i nie są i ja na to nie jestem w stanie nic a nic zaradzić anie zmienić ich życiorysów takimi jakie sami sobie wydrukowali w przeszłości.
Wszak każdy człowiek drukuje swój życiorys osobiście, ja też, lecz nie pozwolę by hiena cmentarna swoje przywary przypisywała mi osobiście anie innym znanym mi osobom.
Cytuję mail skierowany do mnie w dniu 15 listopada 2014 roku:
„Szanowny Panie Bogdanie
Natknalem
sie na Panskim blogu na krytyke mojego tekstu i nawet mojej osoby w bardziej
ogolnym sensie. Nigdy nie uciekalem od krytyki zwlaszcza, ze uwazam iz ta
akurat mija sie mocno z zasadnoscia i pewnie moglbym Pana do tego przekonac
(mam taka nadzieje). Mialem wlasnie zamiar podjac rozmowe kiedy dowiedzialem
sie o Panskiej stracie Mamy.
Tak
wiec przede wszystkim skladam Panu jak najszczersze wyrazy wspolczucia. Pozwole
sobie zapalic swieczke za dusze Pana Mamy na symbilicznym grobie mojego
przyjaciela, ktory to grob tutaj w Bostonie stanowi dla mnie zastepcze miejsce
wszystkich polskich grobow przy ktorych bywam stanowczo zbyt rzadko.
Pozostawiam
Pana w spokoju zalobnych refleksji, rezerwujac sobie "prawo" do
powrotu do tematu Panskiej krytyki w dogodniejszym momencie. Bardzo prosze dac
mi znac kiedy uzna Pan, ze czas jest odpowiedni.
Pozdrawiam
Lech
Zborowski”
Jak się ma do treści maila tekst komentarza z dnia
4 stycznia 2015 roku, który brzmi?
„O
jego klasie wiele mowi fakt, ze umiescil ten paszkwil w tym samym czasie,
bezposrednio pod tekstem o pochowaniu swej zmarlej matki.
Napisalem
wiec mu, ze nawet jezeli on sam nie czuje takiej potrzeby to ja uszanuje czas
jego zaloby i nie ustosunkuje sie w tym momencie do jego plugawych atakow.”
Całość
komentarzy Lecha Zborowskiego:
Lech Zborowski 2015-01-04 [23:05]
Szanowny
Panie
Witam w klubie. Wyglada na to, ze mamy tego samego "sympatyka". Jakis czas temu "obibok" zacząl wpisywac bardzo zyczliwe i wyjatkowo dlugie komentarze pod moimi tekstami. To przerodzilo sie z czasem w korespondencje emailową. Rowniez niezwykle zyczliwą do tego stopnia, ze niekonczące sie pochwaly dzialaczy WZZow powodowaly u nas spore zażenowanie. Z czasem w polaczeniu z innymi oznakami spowodowalo to uczucie niepewnosci co do intencji "obiboka". Po rozmowie z WZZowskimi przyjaciolmi zdecydowalem sie na ograniczenie czestotliwosci kontaktow. Wkrotce nasz niepokoj znalazl potwierdzenie w dzialaniu "obiboka". Umiescil on na swym blogu tekst, w ktorym pod przykrywka niezgodnosci z moim pogladem przypuscil atak na dzialaczy WZZow. Dostalo sie nie tylko mnie, ale tez Joannie Gwiezdzie, Annie Walentynowicz i paru innym. Nawet Rozplochowskiemu, ktory z WZZtami nie mial nic wspolnego. Byl to najlepszy przyklad najgorszego paszkwilu jaki mozna sobie wyobrazic. Po kilku latach niezliczonych pochwal okazalem sie "lokajem Borusewicza", a moi przyjaciele "zdrajcami i zaprzancami". Jestem juz od dawna uodporniony na takie rzeczy wiec skonczylo by sie na usmiechu politowania gdyby nie atak "obiboka" na Anne Walentynowicz. Napisal o niej, ze "ma zszargany wczesniejszy zyciorys" i "NALEZALA DO SITWY HERSZTA O KRYPTONIMIE TW. BOLEK"(!)
O jego klasie wiele mowi fakt, ze umiescil ten paszkwil w tym samym czasie, bezposrednio pod tekstem o pochowaniu swej zmarlej matki.
Napisalem wiec mu, ze nawet jezeli on sam nie czuje takiej potrzeby to ja uszanuje czas jego zaloby i nie ustosunkuje sie w tym momencie do jego plugawych atakow.
To co mnie jednak martwi to fakt, ze dzisiaj jest on aktywnym komentatorem na blogu A.Sciosa i obawiam sie, ze po czasie odpowiedniego uwiarygodnienia sie pan Scios znajdzie sie na celowniku.
Pozdrawiam
Lech Zborowski
Witam w klubie. Wyglada na to, ze mamy tego samego "sympatyka". Jakis czas temu "obibok" zacząl wpisywac bardzo zyczliwe i wyjatkowo dlugie komentarze pod moimi tekstami. To przerodzilo sie z czasem w korespondencje emailową. Rowniez niezwykle zyczliwą do tego stopnia, ze niekonczące sie pochwaly dzialaczy WZZow powodowaly u nas spore zażenowanie. Z czasem w polaczeniu z innymi oznakami spowodowalo to uczucie niepewnosci co do intencji "obiboka". Po rozmowie z WZZowskimi przyjaciolmi zdecydowalem sie na ograniczenie czestotliwosci kontaktow. Wkrotce nasz niepokoj znalazl potwierdzenie w dzialaniu "obiboka". Umiescil on na swym blogu tekst, w ktorym pod przykrywka niezgodnosci z moim pogladem przypuscil atak na dzialaczy WZZow. Dostalo sie nie tylko mnie, ale tez Joannie Gwiezdzie, Annie Walentynowicz i paru innym. Nawet Rozplochowskiemu, ktory z WZZtami nie mial nic wspolnego. Byl to najlepszy przyklad najgorszego paszkwilu jaki mozna sobie wyobrazic. Po kilku latach niezliczonych pochwal okazalem sie "lokajem Borusewicza", a moi przyjaciele "zdrajcami i zaprzancami". Jestem juz od dawna uodporniony na takie rzeczy wiec skonczylo by sie na usmiechu politowania gdyby nie atak "obiboka" na Anne Walentynowicz. Napisal o niej, ze "ma zszargany wczesniejszy zyciorys" i "NALEZALA DO SITWY HERSZTA O KRYPTONIMIE TW. BOLEK"(!)
O jego klasie wiele mowi fakt, ze umiescil ten paszkwil w tym samym czasie, bezposrednio pod tekstem o pochowaniu swej zmarlej matki.
Napisalem wiec mu, ze nawet jezeli on sam nie czuje takiej potrzeby to ja uszanuje czas jego zaloby i nie ustosunkuje sie w tym momencie do jego plugawych atakow.
To co mnie jednak martwi to fakt, ze dzisiaj jest on aktywnym komentatorem na blogu A.Sciosa i obawiam sie, ze po czasie odpowiedniego uwiarygodnienia sie pan Scios znajdzie sie na celowniku.
Pozdrawiam
Lech Zborowski
Lech Zborowski 2015-01-05 [21:12]
Takie
sytuacje odbieram wlasciwie jako bardzo smutne, gdyz podobnie jak Pan czuje tu
jakis spory ladunek ambicjonalnego zawodu. Jednak przy calym zrozumieniu i
umiejetnosci ignorowania takich zachowan przychodza momenty kiedy nie mozna
milczec. Dobrze wiec Pan zrobil przedstawiajac sprawe, bo takie dzialania maja
swoje, czesto bardzo szkodliwe skutki.
Dziekuje tez za zainteresowanie naszymi relacjami. Niestety, chociaz swego czasu przystapilem z calym zapalem do pisania ksiazki, to jednak znaczne zawirowania w sprawach osobistych kazaly odlozyc sprawe. Mam nadzieje, ze tylko na jakis czas.
Pozdrawiam
Lech Zborowski
Dziekuje tez za zainteresowanie naszymi relacjami. Niestety, chociaz swego czasu przystapilem z calym zapalem do pisania ksiazki, to jednak znaczne zawirowania w sprawach osobistych kazaly odlozyc sprawe. Mam nadzieje, ze tylko na jakis czas.
Pozdrawiam
Lech Zborowski
Jak w ogóle komentarze mają się do faktów w tym
dat moich publikacji łgarzu, łajdaku i hieno cmentarna, która do swoich
haniebnych łgarstw pozwoliła targać trupa Mojej śp. Matki i tańczyć i innymi
podobnymi sobie łajdakami i cmentarnymi hienami, a w tym alkoholikami na Jej
trumnie?
Kto jest kłamcą, łajdakiem, kanalią i hieną cmentarną - KTO?
PS
Tak na marginesie, to w styczniu dokonano wielokrotnego usiłowania złamania hasła do moje skrzynki pocztowej z wykorzystaniem hasła, które używałem do logowania się na stronę byłych niepoprawni.pl o czym poinformował mnie mój operator konta pocztowego, które w styczniu z powodu prób włamania byo blokowane trzy razy.
Nie najlepiej to świadczy o nowym właścicieli i jego szajce PO przejściach na nowym NIE, czyli nowym neonie NiEpOprawNi, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.