sobota, 25 czerwca 2016

Dziś mija 40 lat gdy po raz pierwszy uczestniczyłem w "przerwach w pracy"

Dziś 25 czerwca 2016 roku mija 40 lat, gdy po raz pierwszy uczestniczyłem w "przerwach w pracy", które miały miejsce w Gdańskiej Stoczni Remontowej w Gdańsku, a o których mało kto wie i mało kto mówi i pisze.


Na widocznym pokładzie dziobowym rozegrały się wydarzenia o których piszę. To pod tym pokładem znajdowały się komory łańcuchowe, do których były wciągane łańcuchy kotwic statku.
W trakcie budowy jednostki i podczas eksploatacji.



Nie mówią i nie piszą, bo najwidoczniej nie było wśród Nas, strajkujących wówczas na remontowanym masowcu MS "Manifest Lipcowy" "zasłużonych" i "wybitnych opozycjonistów" i konfidentów bezpieki, tak jak to było wręcz normą w każdej tzw. opozycji demokratycznej PRL, którą w większości zakładali tajni współpracownicy lub bezpośrednio oficerowie prowadzący.
"Przerwa w pracy" miała miejsce na remontowanym masowcu, chlubie PRL MS "Manifest Lipcowy" w Zakładzie Remontów Masowców Z-2 Gdańskiej Stoczni Remontowej (dalej GSR).
Masowiec był zacumowany przy jednym z dwóch pływających doków ZRM Z-2.
Patrząc od strony nabrzeża masowiec był zacumowany po prawej stronie doków pływających - przy większym z nich, na którym w drugiej połowie lat 70. XX wieku doszło do wybuchu z ofiarami w ludziach.
Do "przerwy w pracy" brygady spawaczy brygadzisty Kasprzaka z zespołu mistrzowskiego Mistrza Masłowskiego Zakładu Budowy Doków Z-1 GSR  doszło na masowcu MS "Manifest Lipcowy" po tym jak będący na wachcie marynarze poinformowali nas o tym, że w Ursusie i Radomiu doszło do starć z ZOMO.
Tego dnia był upał.
Słońce paliło niemiłosiernie.
Na blachach pokładu masowca można było smażyć omlet.
My opatuleni w ciuchy zimowe wykonywaliśmy napraw popękanych spawów w komorze łańcuchowej, które popękały rzekomo po przejściu jednostki przez oko cyklonu.
Prawda była inna, o której każdy marynarz pływający na tej drżącej krypie wiedział, bo gdy silniki pracowały na pełnych obrotach, to był problem utrzymać równowagę na mostku.
Dlatego m.in. zostały wprowadzone dodatkowe zabezpieczenia mostka by marynarze nie wypadali za burtę tej krypy, a mimo to dumy tubylczych komunistów.


Nadbudówka na pokładzie której można było z trudem utrzymać równowagę.




Gdy dotarła do nas informacja o Radomiu i Ursusie doszło do rozmowy członków brygady spawaczy.
Nikt nie kwapił się do wchodzenia pod spód patelni - do komór łańcuchowych.
W dwójkę ze Stanisławem Sobierajem przekonaliśmy ostatecznie pozostałych członków brygady spawaczy, ze nie podejmujemy pracy i czekamy na przyjście naszego brygadzisty Kasprzaka i mistrza Masłowskiego by przekazać nasze postulaty podwyżki płac i poprawy warunków pracy.
W oczekiwaniu na przyjście brygadzisty i mistrza m, którzy akurat tego dnia w ogóle nam się nie pokazali, co było anomalią, bo na co dzień byli częstymi nadzorcami.
Tak minęła nasza zmiana.
Aha.
Marynarze poczęstowali zimnym piwem ŻYWIEC w smukłych brązowych butelkach o pojemności 0,33 litra.
Z piwa skorzystali tylko niektórzy ze spawaczy w obawie o ewentualne konsekwencje prawno-karne.
Po tym dniu z "przerwą w pracy" nasza brygada była szykanowana i kierowana do najpodlejszych prac podzlecanych naszemu Zakładowi Budowy Doków przy remontach złomu ruskiego, greckiego, cypryjskiego, liberyjskiego, na których nie było do czego spawać nowych blach - łat.
W związku z tym, że mój sen o ucieczce legł w gruzach postanowiłem zmienić pracę i zacząłem poszukiwać pracy zgodnej z posiadanym wykształceniem.
Tak trafiłem do stoczniowej intendentury w 1977 roku, a następnie w 1978 roku do Wydziału Gospodarki Odzieżowej, gdzie byłem branżystą, a jednocześnie pełniłem funkcję nieetatowego zastępcy szefa do stanu wojennego. 28 lutego 1982 roku zostałem zwolniony z GSR za działalność związkową związaną z pełnieniem przeze mnie funkcji członka Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" oraz przewodniczącego Komisji Wydziałowej.
Czyli za całokształt.
W tym, za mój udział w komitetach strajkowych od 15 sierpnia 1980 roku do 16 grudnia 1981 roku.
Za Tymczasowy Komitet Założycielski, za wynegocjowanie korzystnej podwyżki płac dla pracowników, z której nie była zadowolona czerwona oligarchia rządząca dotychczas GSR i okupująca społeczne etaty w KZ PZPR, KZ ZSMP, Radzie Zakładowej ZZM zrzeszonych w CRZZ.
No i zapewne za wspólny protest Solidarności ad wydarzeń bydgoskich, którzy podpisał I sekretarza KZ PZPR w GSR, który w stanie wojennym została odwołany z funkcji i prawdopodobnie wylądował w szpitalu z podejrzeniem zawału serca.

Jak do tego doszło, że zostałem buntownikiem w PRL?

Z  myślą o ucieczce z PRL i zwolnieniu się z pracy w charakterze specjalisty os. zbóż i nasion siewnych ( w tym na rzecz PZZ), zatrudniłem się w GSR w dniu 1 lipca 1975 roku w charakterze słuchacza kursy spawacza w Zakładzie Budowy Doków Z-1.
Zajęcia praktyczne odbywały się pod budowanym dla szwedzkiej stoczni doku na pochylni Zakładu Budowy Doków Z-1, na którego budowie z "gospodarską wizytą" był I sekretarz KC PZPR Edward Gierek ze świtą centralnych i wojewódzkich dygnitarzy partyjnych. 
Widziałem dupków z pokładu głównego budowanego doku pływającego na pochylni Z-1 z suwnicą bramową.

 Pochylnia z suwnicą bramową Zakładu Budowy Doków Z-1 Gdańskiej Stoczni Remontowej.

Budowa doku o nośności 55 000 ton dla szwedzkiej stoczni Götaverken z Göteborga rozpoczęła się w 1974 roku.


Kilka pieter pod wodą. Kilkunastopiętrowe wieżowce połączone ok.sześciopiętrowym pokładem.

Niestety w związku z nieuregulowanym stosunkiem służby wojskowej nie załapałem się na kontrakt do Szwecji, gdzie odbywał się montaż, zespolenie czterech części pływającego doku, z których każda z części składała się z dwóch sekcji wodowanych i zespalanych (spawanych także pod wodą) na wodzie w kanale stoczniowym GSR.
Gdy ostatnia z części doku pływającego odpłynęła do Szwecji na Wydziale Budowy Doków Z-1 rozpoczęła się produkcja pontonów dla Libii, a następnie dla Senegalu.
Ogromne pontony dla Libii były przeznaczone do wykonania nabrzeża portowego, którego żywot okazał się bardzo krótki gdyż pontony zostały zatopione w wyniku bombardowania samolotów izraelskich.
Los pontonów dla Senegalu nie jest dla mnie znany, lecz pozostały wspomnienia w związku z wykonywaną ekwilibrystyką w czasie ich produkcji związanej ze spawaniem z pomocą lusterek z panienkami, które kupowaliśmy w stoczniowym kiosku RUCH.

Kilka z istniejących na stronie Wiki informacji są mego autorstwa.
W szczególności te dotyczące lat 1980-1982 i 1989.

Obibok na własny koszt

PS
Po rzekomym obaleniu komuny w 1989 roku dzisiejsi bohaterowie tzw. "opozycji demokratycznej", a wcześniej fanatyczni lokaje TW Bolka i ferajny odmówili mi prawa do powrotu do Gdańskiej Stoczni Remontowej, pomimo tego, że będąc członkiem władz stoczniowej Pierwszej "Solidarności" w latach 1980-1981 przywróciliśmy wszystkich wyrzuconych z pracy poczynając od grudnia 1970 roku do sierpnia 1980 roku włącznie. Pisałem o tym na byłych www.niepoprawni.pl oraz upubliczniłem skan oryginalnego Informatora GSR opisujący ówczesne działania Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" GSR.
Onwk.

PPS
Stanisław Sobieraj miał ksywkę "Amigo", a ja "Hipek". ze względu na bardzo długie kudły - wówczas najdłuższe w Trójmieście, bo sięgające pasa.
Onwk.

czwartek, 9 czerwca 2016

Moje dwa pamiętne dni 25 czerwca - 1972 i 1976 roku

Pierwszy dzień, 25 czerwca 1972 roku minie 44 lata od daty, gdy brałem udział w biegu przełajowym na 3.000 metrów na bieżni białostockiego stadionu przy ulicy Zwierzynieckiej, w którym to zająłem 5 miejsce.
Zwycięzcą biegu został Zenon Poniatowski, późniejszy wicemistrz Polski seniorów z roku 1978 w biegu na 5.000 metrów.

Wicemistrzostwo Polski zdobył będąc zawodnikiem Klubu Wawel Kraków z czasem 13:46,4 w Warszawie.

Osiągnięcia Zenona Poniatowskiego:


Rekordowe wyniki Zenona Poniatowskiego na 3.000 metrów, gdy biegał w Klubie Podlasie Białystok:

Czas: 8.13.0 Zenon Poniatowski (Podlasie Białystok) 18.09.1974 roku Warszawa 
Czas: 8.10.2 Zenon Poniatowski (Podlasie Białystok) 28.05.1975 roku Warszawa 

Rekordowe wyniki Zenona Poniatowskiego na 5.000 metrów, gdy biegał w Klubie Podlasie Białystok:

Czas: 14.09.4 Zenon Poniatowski (Podlasie Białystok) 29.06.1975 roku Bydgoszcz 
Czas: 14.03.8 Zenon Poniatowski (Podlasie Białystok) 28.07.1975 roku Bydgoszcz


Jako uczeń szkoły średniej brałem też udział w 1972 roku w I Białostockiej Olimpiadzie Młodzieży Szkolnej, a w tym w biegu inauguracyjnym - otwarcia - na 1500 metrów na nowym stadionie białostockiej Gwardii przy stacji PKP Białystok Stadion. Poza pudłem, bo ze względu na małą wagę ciała specjalizowałem się w biegach dłuższych na 3.000 metrów i 5.000 metrów.
Niestety biegów na dystansach powyżej 1.500 metrów nie było.
Mimo to w kolejnych dniach reprezentowałem moją szkołę w biegach na 400 i 800 metrów by zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej.
Biegi odbyły się na stadionie Juvenia (chyba przy ul. Jagielońskiej), który był zlokalizowany w samym centrum Białegostoku.
W pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku poznałem nie tylko przyszłych mistrzów Polski ale i Europy oraz świata w różnych dyscyplinach lekkoatletycznych jak np. Jacka Wszołę.

Pozdrawiam wszystkich uczestników Olimpiady w Białymstoku zakwaterowanych w internacie w okolicach dworca PKP w Białymstoku, z którymi urządziliśmy zawody w jedzeniu pierogów.
Po upływie ponad 40. lat nadal z moimi wynikami z pierwszej połowy lat 70. XX wieku na 400, 800 i 1000 metrów znajduję się na pudle w mojej szkole średniej, co nie zaprzeczę łechce moją próżność.

Musze po latach przyznać, ze pierogi z twarogiem i masełkiem były wyśmienite i smakowite.

Po podjęciu studiów wieczorowych w Gdańsku i pracy zawodowej, a właściwie nauki zawodu spawacza w Gdańskiej Stoczni Remontowej (GSR) po przygodzie ze skupem i klasyfikacją zbóż na rzecz PZZ i nasion siewnych całkowicie zaprzestałem uprawianie sportu wyczynowo-amatorskiego.
Gdańska Stocznia Remontowa im. Józefa Piłsudskiego

Podejmując pracę w GSR nie wiedziałem, że moja decyzja okaże się brzemienną w skutkach na całe moje późniejsze życie, która ma skutki po dziś dzień, lecz o tym po kolei.

Dok był budowany w 8 sekcjach, które następnie były po dwie sekcje montowane i spawane na wodzie i pod wodą w 4 sekcje, które były holowane przez Morze Bałtyckie do Szwecji - celu planowanego wyjazdu w ramach kontraktu - pracy przy jego końcowym zespolenia.


Na fotografii widoczna jest pochylnia i suwnica bramowa Zakładu Budowy Doków Z-1 GSR, na której były zmontowane wszystkie z ośmiu sekcji tego potężnego doku pływającego.
To przy budowanym na tej pochylni doku w roku bodajże 1975 był z "gospodarską wizytą" I sekretarz KC PZPR Edward Gierek, którego widziałem z pokładu sekcji doku z wysokości kilku pięter.

Później były tu budowane potężne pontony z przeznaczeniem na nabrzeże dla Libii oraz mikrusy dla Senegalu, do których spawania trzeba było być nie lada fachowcem z lusterkiem i innymi przyborami wykonanymi we własnym zakresie.

Podejmując się nauki spawania miałem w zamiarze ucieczkę z "dobrobytu" i "demokracji socjalistycznej" w PRL na tzw. zgniły Zachód.
Nieprzypadkowo wybrałem naukę spawacza w GSR, bo tam był budowany największy na Bałtyku doku pływający o wyporności 55 DWT dla szwedzkiej stoczni Götaverken Göteborg, bo widziałem w tym okazję do zrealizowania mojego planu ucieczki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B6teborg

Niestety nie załapałem się na kontrakt z powodu nieuregulowanego stosunku służby wojskowej.
Nie zniechęciło to mnie i mojego kolegę o ksywce Profesor, którego jeśli kiedykolwiek to przeczyta bardzo serdecznie pozdrawiam, a pozdrawia długowłosy Hipek), bo był studentem Politechniki Gdańskiej, a spawacza z innej brygady przez próbą ucieczki.
Planowaliśmy ukryć się w jednej z komór doku wielkości domków jedno i wielorodzinnych lub zainstalowanych potężnych instalacjach hydraulicznych doku.
Nie zdobyliśmy planów ze zbiornikami balastowymi, które były planowane do zalania wodą i dlatego odstąpiliśmy od planów ucieczki, bo mogliśmy stracić życie w momencie zalania komór doku podczas jego transportu drogą morską do Szwecji.
Gdy na Wydziale Zakładu Budowy Doków Z-1 GSR było mniej pracy byliśmy kierowani do prac spawalniczych na inne stoczniowe wydziały GSR.

Tak też było 25 czerwca 1976 roku, gdy całą brygadą brygadzisty Kasprzaka z Zespołu Mistrza Masłowskiego zostaliśmy do pilnego spawania sztandarowej komunistycznej jednostki, masowca M/S Manifest Lipcowy, który ucierpiał na oceanie podczas tajfunu.
Statek był przy nabrzeżu Wydziału Remontu Masowców Z-2 GSR.


Patrząc od strony był zacumowany po prawej stronie pierwszego od prawej doku pływającego.
Miała połamane spawy w części dziobowej, a szczególnie komory łańcuchowe były w opłakanym stanie.
Był upalny i słoneczny dzień.
Żar lał się z nieba.
Pod pokładem, gdzie mieliśmy naprawić popękane spawy nie szło po prostu wytrzymać pomimo wielowarstwowej zimowej odzieży roboczej, bo w cienkiej odzieży można byłoby się poparzyć.
Od marynarzy będących na wachcie, którzy posiadali nasłuch radiowy dowiedzieliśmy się, że w Radomiu i Ursusie wybuchły protesty robotnicze, że w związku z wprowadzonymi podwyżkami zamieszki uliczne.
Po uzyskaniu tej informacji nie było chętnych, którzy mieli ochotę kontynuować prace w nieludzkich warunkach.
Od słowa do słowa ze spawaczem Stanisławem Sobierajem stanęliśmy na czele brygady spawaczy, którzy w 100% stanie osobowym postanowili dokonać tzw. "przerwy w pracy".
Tego dnia jak nigdy wcześniej nie pokazał się ani brygadzista Kasprzak, ani Mistrz Masłowski ani nikt z kierownictwa Wydziału Z-1 ani tym bardziej z Dyrekcji GSR.
Na fajrant poszliśmy do wydziałowej szatni, która mieściła się w hali Wydziału Z-1, przy której był skład blach i taśmociąg, na którym poprzez wypalanie wycinano elementy blach, piaskowano i malowano.
Leżały tam przestrzelone grube blachy stalowe pamiętające grudzień 1970 roku. 
Te przestrzelone z helikoptera blachy pokazał śp. Jerzy Kowalski, który był nauczycielem praktycznej nauki zawodu podczas kursu spawaczy w lipcu i sierpniu 1975 roku. Zajęcia praktyczne odbywały się pod montowaną sekcją doku na pochyli Wydziału Z-1 - foto powyżej.
Okazało się, że byliśmy w tym dniu wyjątkową brygadą na naszym Wydziale Z-1, która się zbuntowała i nie tego dnia nie pracowała.
Gdy dotarłem do miejsca zamieszkania na gdańskich Siedlcach w osiedlowym sklepie, w którym kupiłem cukier na kartki, usłyszałem, że komuniści wycofali się z podwyżek.
Następnego dnia odbyła się poranna "przyjacielska" rozmowa ostrzegawcza z brygadzistą i mistrzem, którzy zapowiedzieli dobrą pamięć przy kolejnym premiowaniu i podwyżkach grup zaszeregowania.
Później naszą brygadę spawaczy i tak rozparcelowano, bo byliśmy prowodyrami i stanowiliśmy zagrożenie.
Spotkaliśmy się jak jeden mąż w dniu 15 sierpnia 1980 roku na wiecu przed budynkiem Dyrekcji GSR, a później w różnych wydziałowych i zakładowych władzach Solidarności.
Mój kontakt z kolegami z GSR urwał się od sierpnia 1982 roku, gdy zostałem zatrzymany, aresztowany 2 września 1982 i 3 września 1982 r. osadzony oskarżony w trybie doraźnym do dwóch spraw pod celą nr 34 na III Oddziale Centralnym w Areszcie Śledczym w Gdańsku przy ulicy Kurkowej.
Po Magdalence i OS zostałem uznany za element ekstremistyczny zagrażający porozumieniom społecznym z komunistami i w związku z tym nie mogłem skorzystać z przywrócenia do pracy w GSR, z której zostałem wyrzucony w 1982 roku za działalność związkową w Komisji Zakładowej i Komisji Wydziałowej NSZZ "Solidarność".
Przygnębiające było i jest to, że pod odmową podpisali się rzekomi moi koledzy z I Solidarności dziś robiący za prawych i uczciwych, chociaż wcześniej byli fanatycznymi lokajami i wyznawcami guru TW Bolka, którzy bezwzględnie zwalczali przeciwników i krytyków ich kolegi, pana i konfidenta TW Bolka.
Jeden z nich, tak po wyjściu z wczasów w Arłamowie guru TW Bolka raczył był tak napisać w liście do konfidenta, którego przez lata całe forsował na różne stołki, a w tym na stolec prezydenta w Belwederze cytuję fragmenty z opublikowanego 20.02.2016 r. listu:

"Zawsze byłem dotąd po Twojej stronie,ze wszystkich sił zwalczałem Twoich przeciwników wewnątrz ruchu,kłóciłem się z tymi,którzy krytykowali Twoje postępowanie."
"...mówiłem współwięźniom,że mogę na Tobie polegać,że Twój instynkt polityczny,wyczucie sytuacji,Twój wielki talent nie zawiedzie."
"Jestem i zawsze będę dumny z tego,że przyszedłeś właśnie do mego domu,aby przystąpić do WZZ i od tego drobnego może faktu zaczęła się wielka dla wszystkich  Sprawa."
"Zawsze byłem po Twojej stronie nie tylko z osobistych sympatii,ale dlatego,że miałeś rację."
"Twój talent i Twoja racja uczyniły z Ciebie męża opatrznościowego,za którym poszły miliony."

Pytanie:-Kto je napisał? Kto zgadnie?

Tak dużym skrócie wyglądały w moim życiu dwa dni pod datą 25 czerwca 1972 roku i 25 czerwca 1976 roku, które dzieli równe 4 lata.

Obibok na własny koszt.

Gdańsk, dnia 9 czerwca 2016 roku.

PS
Ze Stanisławem Składanowskim nie widzieliśmy się równe co do godziny 33 lata, bo widzieliśmy się około południa 31.08.1982 r., w dniu mojego zatrzymania i kolejny raz w dniu 31.08.2015 r. w czasie obchodów rocznicy przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Oba nasze spotkania wynikały z jednego wspólnego mianownika, którym była "Solidarność".
Onwk.



Szczątki Adama Dedio zostały odnalezione i zidentyfikowane

Symboliczny grób por. mar. Adama Dedio na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.

Fotografia: Obibok na własny koszt z dnia 29 lutego 2016 roku

Adam Dedio ur. 24 grudnia 1918 r. w Zakopanem – pseud. „Kopiec”, „Marynarz”, „Adrian”, „Draga”; nazwisko konspiracyjne Kazimierz Wrona.

We wrześniu 1939 r. brał udział w walkach z Armią Czerwoną i Wehrmachtem, trafił do niewoli niemieckiej.
Po uwolnieniu od 1941 roku był żołnierzem ZWZ-AK.
W lipcu 1944 r. został aresztowany przez Gestapo.
Po uwolnieniu wstąpił do partyzantki. 
W lutym 1945 roku po rozwiązaniu oddziału i po uzgodnieniu z przełożonymi z AK wstąpił do MO, a następnie do Marynarki Wojennej, gdzie pełnił funkcję kierownika tajnej kancelarii, będąc jednocześnie oficerem wywiadu Okręgu Morskiego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego o kryptonimie „Semper Fidelis Victoria”. 
17 maja 1946 r. zatrzymany przez UB, skazany na karę śmierci. 
Został zamordowany 14 kwietnia 1947 roku w więzieniu karno-śledczym w Gdańsku. 
20 czerwca 1990 r. postanowieniem Sądu Marynarki Wojennej w Gdyni uniewinniony od zarzutów. 
Szczątki Adama Dedio zostały odnalezione przez zespół IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka 29 lipca 2015 roku na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.

Dotychczas razem z Moją Wnuczką opiekowaliśmy się symbolicznym grobem por. mar. Adama Dedio  na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.
Mam cichą nadzieję, że doczesne szczątki śp. Adama Dedio spoczną w miejscu dotychczasowego symbolicznego Jego grobu, o którym w przyszłości nie zapomni Moja Wnuczka i będzie kultywowała polskie tradycje i kustoszowanie patriotyczne w Gdańsku.






Fotografie: Obibok na własny koszt z dnia 27.02.2015 r. w czasie porządkowania grobów i instalowania flag na kwaterze nr 14 gdańskiego Cmentarza Garnizonowego w przeddzień Święta Żołnierzy Wyklętych.

W dniu 1 marca 2015 roku odbyły się uroczystości z udziałem kandydata na urząd Prezydenta RP, Panem Andrzejem Dudą.

PS
Poza odnalezieniem szczątków por. mar. śp. Adama Dedio, zostały na na kwaterze nr 14 gdańskiego Cmentarza Garnizonowego odnalezione również szczątki Sanitariuszki Danuty Siedzikówny ps. Inka, Feliksa Selmanowicza ps. Zagończyk.



Feliks Selmanowicz – pseud. „Zagończyk”, ur. 6 czerwca 1904 r. w Wilnie. 

We wrześniu 1918 r., jako 14-latek, wstąpił do Samoobrony Wileńskiej; od kwietnia 1919 r. żołnierz I Batalionu Strzelców Nadniemeńskich.
Po zwycięskiej wojnie z bolszewikami służył w Milicji Ludowej Pasa Neutralnego jako naczelnik II rejonuIV Okręgu Trockiego. 
Ranny podczas potyczki z Litwinami. W sierpniu 1939 r. zmobilizowany w stopniu sierżanta do batalionu KOP Troki. 
Internowany przez Litwinów, zbiegł z obozu i rozpoczął działalność wywiadowczą w siatce wileńskiej SZP-ZWZ
Aresztowany przez NKWD, skazany na śmierć, uciekł z transportu i kontynuował działalność wywiadowczą. 
W 1944 r. trafił do 3 Wileńskiej Brygady AK por. Gracjana Fróga „Szczerbca”, potem do 5 Brygady mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, krótko był także w 4 Brygadzie „Narocz”. 
Internowany przez sowietów w obozie w Miednikach Królewskich, został wywieziony do Kaługi, skąd w kwietniu 1945 r. uciekł i przedostał się do Polski. Od stycznia 1946 r. ponownie w 5 Brygadzie „Łupaszki” na Pomorzu. 
Zatrzymany przez UB 8 lipca 1946 r. w Sopocie. 
Skazany na karę śmierci. 
Zamordowany 28 sierpnia 1946 r. razem z Danutą Siedzikówną „Inką” w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej. 
Szczątki Feliksa Selmanowicza ps. Zagończyk i Danuty Siedzikówny ps. Inka zostały odnalezione przez zespół IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka 12 września 2014 r. pod płytami chodnika na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.

Foto: Miejsce odnalezienie szczątków Inki i Zagończyka we wrześniu 2014 roku.

Byliśmy z Moją Wnuczką podczas prowadzonych prac poszukiwawczych - ekshumacyjnych na kwaterze nr 14 gdańskiego Cmentarza Garnizonowego.








Fotografie: Obibok na własny koszt z dnia 16 września 2014 roku. Album z fotografiami dostępny publicznie w mojej galerii Google Picsao.

IPN potwierdza: odnaleziono szczątki Zagończyka.


Obibok na własny koszt

Gdańsk, dnia  9 czerwca 2016 roku.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Jak TW Bolek z białą szmatą na kiju spacyfikował manifestację przy ul. Polanki w Gdańsku

TW Bolek z 6.uzbrojonymi agentami BOR od PiS-owskiego ministra Mariusza Błaszczaka spacyfikował w dniu 4 czerwca 2016 roku manifestację LOS w Gdańsku przy ulicy Polanki 54 - rezydencji Wałęsów
Można policzyć BORowików, którzy weszli z TW Bolkiem na posesję przy Polanki 54 na końcu filmu, jak i zobaczyć broń palną jednego z nich.
Ili było ogółem tajniaków i milicyjnych prowokatorów trudno powiedzieć, bo rozeszli się z manifestantami.

Film instruktażowy "PACYFIKACJA MANIFESTACJI" Ligi Obrony Suwerenności w Gdańsku przy ulicy Polanki 54 w dniu 4 czerwca 2016 roku



Film winien być wykorzystywany do szkolenia organizatorów manifestacji by nie popełniali podobnych błędów organizatorów, którzy zostali jak w tym wypadku spacyfikowani przez TW Bolka i jego pomagierów, wśród których byli ci, którzy podesłali TW Bolkami aż 6.agentów BOR, których TW Bolek wykorzystał do swoich prywatnych celów.

Manifestacja LOS zmieniła się w przekrzykiwanie, monolog i bełkot.

Byłem widziałem i dokumentowałem odegraną tam bezproduktywną i spacyfikowaną przez TW Bolka żenadę.

Obibok na własny koszt