czwartek, 3 stycznia 2019

Ja to tylko tu pozostawię

Oczekuję, że żydłaccy paszkwilanci upublicznią podobne prawomocne Decyzje Prezesa IPN i Prezesa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, a nie jakieś tam zaświadczenia o statusie pokrzywdzonych, które wkrótce po pochwaleniu usunęli, bo być może były mniej warte od papieru, na którym zostały napisane.




Jedyne odznaczenie, honorowe jakie posiadam, które jest nadawane z automatu wszystkim działaczom opozycji i osobom represjonowanym w PRL, bo o inne nie zabiegałem, gdyż tym samym akceptowałbym PRL Bis jako Wolną Polskę, a taką nie był i nie jest.
Ci którzy przyjęli odznaczenia państwowe są budowniczymi kolejnej mutacji komunistycznej PRL, którzy winni zamknąć otwory oralne i nie rozdzierać szat, bo są jej stroicielami za co pobrali zapłatę, laury, odznaczenie i do nich lukrowane laurki.








Posiadam również prawomocne postanowienie prokuratora IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, przyznającej mi statusie pokrzywdzonego w sprawie zbrodni komunistycznych jakich wobec mojej osoby dopuścili się funkcjonariusze organów bezpieczeństwa PRL - SB, MO, ZOMO, ROMO, prokuratorów i sędziów PRL w Gdańsku i Tczewie.

Definicja zbrodni komunistycznych, z prawomocnego postanowienia prokuratora IPN brzmi:


Prawomocne postanowienie prokuratora IPN z 2011 roku, od którego w ogóle się nie odwoływałem, bo w PRL Bis mijałoby się to z celem.
Podobnie nie odwoływałem (żaliłem) się od postanowienie prokuratury o warunkowym umorzeniu postępowania z powodu braku dostatecznych dowodów winy, bo nie miało celu i nie wypada żalić się do wyższej rangi komunistycznych bandytom na niższej rangi komunistycznych bandytów, co skrzętnie przeciwko mnie wykorzystali przeciwko mnie komunistyczni sędziowie w PRL Bis, potomkowie tych, którzy mnie więzili.
Ba, nawet asesor ze stanu wojennego, który w PRL Bis była już sędzią Sądu Okręgowego w Gdańsku oraz córka innego asesora, który z dwójką dyżurnych ławników skazywał w gdańskim sądzie hurtowo opozycjonistów i manifestantów.







Przeszedłem cztery "ścieżki zdrowia" w dniu 31 sierpnia 1982 r. (trzy w Gdańsku i najbrutalniejszą na dziedzińcu Komendy Miejskiej MO w Tczewie) oraz brutalne przesłuchania od 1 do 2 września 1982 r.
W dniu 3 września 1982 r. trafiłem pod celę w Pawilonie Centralnym Aresztu Śledczego w Gdańsku, który był niczym sanatorium, w którym mieliśmy czas na lizanie swoich ran i obolałe, granatowo-bordowe ciała.
Kto przeszedł tylko "ścieżkę zdrowia", "polowania w Nairobi" i "Safari" na korytarzach Komendy Miejskiej w Tczewie, ten nigdy w życiu nie zgodziłby się na jedynie obniżenie świadczeń milicyjnym i esbeckim bandytom, lecz żądałby ich całkowitego pozbawienia i skazania na bezwzględne kary długoletniego więzienia.
Ci, którzy wyrażają swoje zadowolenie z obniżenia tylko niektórym komunistycznym zdrajcom i katom świadczeń rentowo-emerytalnych jak wiem nie zaznali krzywdy ze strony komunistycznych siepaczy, bo przebywali w luksusowych, jak na czasy PRL, warunkach, bo w rządowych i wojskowych ośrodkach wczasowych.
W przeciwieństwie do wydrukowanych mitów i legend, zabezpieczanych przez bezpiekę i holowanych do władzy nie znajduję dla komunistycznych bestii żadnych okoliczności łagodzących i usprawiedliwiających ich zwierzęce zachowanie względem osób zatrzymanych i pozbawionych wolności.
Jak dla mnie winni wisieć zamiast liści.

DIXI!

Obibok na własny koszt.