sobota, 24 maja 2014

Opór społeczny w pierwszych dniach stanu wojennego - moja skromna polemika i uzupełnienie faktów


Opór społeczny w pierwszych dniach stanu wojennego - Wojciech Polak

Według Wojciecha Polaka - prof. dr hab., historyk, kierownik Katedry Konfliktów Politycznych na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierownik Ośrodka Badań Historycznych Europejskiego Centrum Solidarności.
Autor licznych książek z zakresu historii Solidarności i opozycji w PRL.

Wprowadzenie stanu wojennego dla większości działaczy Solidarności było zaskoczeniem.
Mówiono wprawdzie dużo o możliwości siłowego wystąpienia władz przeciwko Związkowi, jednak mało kto spodziewał się takiej akcji w grudniu 1981 r. Solidarność nie poczyniła niemal żadnych przygotowań na wypadek użycia siły przez władze.
Jeżeli nawet w niektórych regionach pewne przygotowania robiono, to były to działania mało energiczne. Rozmaite akcje protestacyjne i strajki, które rozpoczęły się po 13 grudnia, miały charakter spontaniczny. Zablokowanie łączności uniemożliwiało koordynowanie ich nie tylko na skalę ogólnopolską, ale nawet lokalną.

Onwk:
Działacze Komisji Zakładowej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (GSR) nie byli zaskoczeni wprowadzeniem stanu wojennego, bo o tym, że zostanie stan wyjątkowy/wojenny wprowadzony przed świętami Bożego Narodzenia wiedzieliśmy już we wrześniu, bo o tym m.in. ja poinformowałem jak powziąłem przypadkowo informację na ognisku w Białowieży, przy którym białostockie i warszawskie komunistyczne elity za bardzo się spili przy dziczyźnie i którym języki się rozsupłały nawet przy nieznajomych przed chwilą poznanych.



Komisja Zakładowa GSR była przygotowana do stanu wojennego, a nawet posiadała na taką okoliczność tajne garnitury komitetów strajkowych na wypadek aresztowania członków prezydium Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność GSR.

Uważam, że organizacja związkowa Solidarności GSR sprostała wyzwaniu, działacze w przeważającej większości zdali egzamin i zachowali się jak należy i jak przystało w takiej sytuacji pomimo grożących kar więzienia za udział w strajku w zakładach zmilitaryzowanych, które w trybie doraźnym rozpoczynały się od 3 lat wiezienia wzwyż.

W dniu 14 grudnia 1981 roku samochodem służbowym marki Barkas wyjechałem z kierowcą po chleb i paliwo do Rafinerii Gdańskiej. Ekspedycja powiodła się, bo przywieźliśmy kilka skrzynek chleba i kilka 20 litrowych kanistrów paliwa – benzyny, której nie wykorzystaliśmy, bo zrezygnowaliśmy z czynnej obrony Nasze Stoczni remontowej, a właściwie wyspy, bo zamierzaliśmy rozpiąć i rozłączyć stoczniowymi holownikami dwa mosty pontonowe prowadzące na Naszą wyspę Ostrów w chwili ataku wojska i milicji – ZOMO wraz z ich ciężkim sprzętem – czołgami, wozami pancernymi i lodówkami.

Podczas nocnej narady Komitetu Strajkowego w wyniku głosowania członków Komitetu Strajkowego (Komisji Zakładowej) GSR plan obrony czynnej wyspy Ostów został odrzucony.

Miał być tylko opór bierny i to tylko na części wyspy Ostrów - ograniczony tylko do terenu należącym do GSR.

STRAJKI

Pierwszy strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina rozpoczął się w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Został on jeszcze tej samej nocy rozbity przez ZOMO i SB.
13 grudnia w Porcie Gdańskim powstał Krajowy Komitet Strajkowy (zwany też Ogólnopolskim Komitetem Strajkowym).
W jego skład weszli działacze obecni na gdańskim posiedzeniu Komisji Krajowej, którzy ocaleli przed internowaniem: Mirosław Krupiński (wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność), Antoni Macierewicz, Andrzej Konarski, Eugeniusz Szumiejko, Jan Waszkiewicz, Aleksander Przygodziński. 
Komitet proklamował strajk generalny w całej Polsce, aczkolwiek wobec blokady łączności nie miało to znaczenia dla rozwoju akcji strajkowych w innych częściach kraju. Wieczorem członkowie komitetu przepłynęli motorówkami do Stoczni Gdańskiej. W nocy z 13 na 14 grudnia siły ZOMO przypuściły szturm na strajkujący Rejon I Portu Gdańskiego, jednak część robotników nie dała się zatrzymać i strajkowała nadal w innych rejonach. Kierował nimi Zakładowy Komitet Strajkowy ze Stanisławem Jaroszem na czele. 14 grudnia strajk w Stoczni Gdańskiej wybuchł ponownie. Znajdujący się w niej działacze powołali Regionalny Komitet Strajkowy, w jego skład weszli: Lesław Buczkowski, Krzysztof Dowgiałło, Stanisław Fudakowski, Jerzy Gawęda, Marian Miąstkowski, Szymon Pawlicki, Alojzy Szablewski1. Na terenie Stoczni Gdańskiej funkcjonowały więc dwa komitety strajkowe: krajowy (który przeniósł się tam z Portu Gdańskiego) i regionalny.
W stoczni przebywało około 6 tys. osób. Przed historyczną bramą nr 2 kłębił się tłum mieszkańców
Gdańska.

W odpowiedzi władze podjęły decyzję o zmilitaryzowaniu stoczni.

W nocy z 14 na 15 grudnia oddziały ZOMO i wojska ponownie zaatakowały.

W ciągu pięciu godzin zmuszono strajkujących do opuszczenia terenu stoczni.

Aresztowano lub internowano 51 osób.

Onwk:
Nie do końca jest to prawdą, że zmuszono strajkujących do opuszczenia terenu stoczni.
W przypadku GSR im. Józefa Piłsudskiego, to ZOMO zostało zmuszone do grzecznego wycofania się z terenu Stoczni remontowej, bo gdyby się nie wycofali, to zostaliby rozbrojeni i zlinczowani przez Naszych kilkuset Stoczniowców, którzy ich szczelnie otoczyli na odległość kilkunastu centymetrów w okolicach bramy z Gdańską Stocznia im. Lenina – tej zaspawanej bramy w dniu 16 sierpnia 1980 roku.

Nie udało się jednak zatrzymać części przywódców strajku.
Nie zablokowano też stoczni, dlatego bardzo szybko zaczęli do niej przybywać robotnicy z innych zakładów Trójmiasta.
Wraz z grupą stoczniowców rozpoczęli oni nowy strajk, w którym brało udział 600–700 osób.

Onwk:
Nie jest prawdą, że po wcześniejszym wyjściu w nocy z 14/15 grudnia 1981 roku strajkowało od 600 do 700 osób na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina, o czym piszę niżej.
Najprawdopodobniej na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina w nocy z 14 na 15 grudnia 1981 roku według uzyskanych informacji przez Nasz nocny zwiad w jednym z bunkrów zabarykadowanych było kilkudziesięciu ZOMO-ców, których chciano w nim uwięzić przez zaspawanie stalowych drzwi (takie były m.in. propozycje strajkujących w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, od którego pomysłu odstąpiono).

Załogi stacjonujących pod stocznią czołgów zbratały się z robotnikami, przerażone władze zarządziły więc ich wymianę.

Onwk:
Prawda, bo sam chodziłem od czołgu rozmawiałem z żołnierzami, zapraszałem do stoczni i częstowałem ciepłą kawą i herbatą. Kilku żołnierz namówiłem do wyjścia z czołgów i udania się do koksowników oraz na stołówkę i do toalet na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina.



Onwk:
Na dachu baraku widocznego w tle na dwóch powyższych fotografiach wśród tam stojących ludzi mogę być jednym z tam stojących Stoczniowców.



15 grudnia około szesnastej do stoczni przybył Bogdan Borusewicz.

Onwk:  
Ciekawie przedstawia się sprawa nie tylko z Bogdanem Borusewiczem, ale i innymi prominentnymi działaczami konstruktywnej opozycji, prawda?
Tym bardziej, że sytuacja powtarza się i jest podobna do tej jaka miała miejsce w sierpniu 1980 roku, gdy rzekomo główny organizator strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina Bogdan Borusewicz również pojawiła się po dwóch dniach, wyłażąc z jakiejś nory w której jako rzekomy organizator ukrył się już na kilka dni przed planowanym strajkiem w obronie Anny Walentynowicz.

Znajdowali się tam już inni działacze, ocaleli z poprzednich pacyfikacji, m.in. Mirosław Krupiński, Antoni Macierewicz, Alojzy Szablewski, Jan Waszkiewicz.
Zarządzono przygotowania do obrony, m.in. zatarasowano bramy, a strajkujących wyposażono w metalowe rurki.

Onwk: 
Nie wiem jak było z tymi przygotowaniami do obrony na terenie Gdańskiej Stoczni im. Lenina, bo rzekomo kto miałby jej bronić – czy tamtejsza garstka zbieraniny ze studentami 3miejskich uczelni i różnych zakładów, którzy nie stanowili zwartej zawodowo grupy, która w ogóle nie znała topografii gdańskich stoczni, a ich wiedza kończyła się w okolicach bram, stołówki, na której lubili przesiadywać i Sali BHP?
W dniu 15 grudnia 1981 roku na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina nie stwierdziliśmy nawet w dzień 600 czy700 osób, bo było to około 120 osób, a w porywach w dzień było to około 180 osób.
Nocą było to 80 do 100 osób i tyle.

Gdy tymczasem na terenie GSR strajkowało ponad 3.000 Stoczniowców GSR im. Józefa Piłsudskiego.
Dane te oparliśmy o ilość porcji zupy krupnik, która została z inicjatywy śp. Romana Dettlaff ugotowana na znalezionych w chłodni stołówki centralnej GSR, której wydano ponad 3.400 porcji.
Mój Kolega, śp. Romana Dettlaff został za to skazany w stanie wojennym za to, że śmiała organizować żywność dla strajkujących Stoczniowców GSR, jakby Stoczniowcy GSR byli mieszkańcami żydowskiego getto w czasie II WŚ, dla których, tak jak Żydom w czasie wojny karane było, nawet śmiercią, dostarczanie pomocy humanitarnej - w tym żywności.

Nieco informacji z archiwum IPN dotyczących części przywódców strajku okupacyjnego w stanie wojennym w GSR: 


Jak widać faszyzm i komunizm wyrastają z tego samego pnia zbrodniczej ideologii, dla których życie i zdrowie ludzkie nic nie znaczą.

Dane te, o których piszę wyżej zostały pozyskane osobiście przez ochotników i członków Komitetu Strajkowego GSR w oparciu o przeprowadzony nocą (po tym jak strajkujący Stoczniowcy z GSR zmusili do wycofania się oddziału ZOMO – został otoczony przez kilkuset stoczniowców- z okolic bramy między dwiema gdańskimi stoczniami i w dzień zwiad, który przeprowadzili członkowie Komitetu Strajkowego GSR w dniu 15 grudnia 1981 roku. 
W nocy w godzinach 4-6 rano doliczyliśmy się około 80 do 100 poukrywanych na terenie dwóch sąsiadujących z GSR gdańskich stoczni – Stoczni Gdańskiej im. Lenina i Stoczni Północnej im. Bohaterów Westerplatte – stoczni, która w ogóle nie podjęła strajku po wprowadzeniu stanu wojennego.
Niestety stoczniowcy Stoczni Północnej nie sprostali swoim patronom Obrońcom Westerplatte.

Moje informacje winni potwierdzić inni członkowie Komitetu Strajkowego GSR, którzy uczestniczyli w nocnych obradach w siedzibie Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w GSR, która mieściła się w baraku przed bramą nr 2 GSR. Nie mylić z bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

W dniu 15 grudnia 1981 roku z grupą Stoczniowców z GSR z mojego wydziału, w którym pełniłem funkcję przewodniczącego Komisji Wydziałowej, a w stanie wojennego Wydziałowego Komitetu Strajkowego udaliśmy się wózkiem akumulatorowym pod bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina i na tamtejszą stołówkę po zdobycie żywności dla strajkujących w GSR Stoczniowców, których było ponad 3.000 osób, a nie 120 czy 180 osób jak to miało miejsce w tym dniu w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

Pod bramą Nr 2 jak i na stołówce zarekwirowaliśmy

16 grudnia około szóstej rano rozpoczął się atak. 

Brama nr 2 została rozbita przez czołg, na teren zakładu wkroczyły wojskowe oddziały komandosów oraz ZOMO. 




Onwk:


Natychmiast pojawił się jak widać aktyw z Frontu Jedności Narodu, PZPR, ZSMP, ORMO i rządowych związków zawodowych Metalowców i usłużni idioci deklarujący jak dla Gierka - POMOŻEMY!.





Onwk:
Kompanią czołgów widocznymi na fotografiach, które rozbiły bramy Gdańskiej Stoczni im. Lenina w dniu 16 grudnia 1981 roku dowodził porucznik Waldemar Skrzypczak z rodziny trepów LWP. Dziś generał i były wiceminister MON w rządzie Tuska.




Aresztowano większość przywódców strajku, Borusewiczowi udało się uciec.

Onwk:
Kolejny fart i kolejny „przypadkowe” ocalenie Bogdana Borusewicza. Fartowny to człek jak widać, skoro z nic nie znaczącej persony wylądował na 3 w kolejności pod względem ważności funkcji państwowej w pookrągłostołowym państewku poczętym w Magdalence. 
Nie przeszkodziły w tym duże uszy i język oraz urządzenia radiowe montowane w sprzęcie poligraficznym przekazywanym podziemnym drukarniom, do których jak po sznurku trafiała bezpieka w samochodach z anteną na dachu, a drukarze i kolporterzy do więziennych przechowalni. Jak i duża liczba sprzętu poligraficznego, która rozpływała się jak we mgle u Borsuka, po tym jak tylko dotarła z zachodu w ramach pomocy Solidarności w stanie wojenny. Nie dziwi mnie też i taki fakt jak mianowanie przez TW Bolka i Kiszczaka tej persony na szefa regionu Gdańskiego nowej Solidarności, poczętej w Magdalence, a narodzonej przy jej okrągłym ołtarzu w błysku fleszy i w świetle jupiterów przez kamerami reżimowej TVP, która i dziś pozbawia ostatnich komórek w mózgach ogłupiałych i zakręconych Polakom tak jak czyniła to wówczas przez ponad 50 lat, karmiąc dziś tą samą niestrawną papką nie do spożycia dla ludzi samodzielnie i logicznie myślących.
















W związku z rozbiciem strajku w Stoczni Gdańskiej i likwidacją Krajowego Komitetu Strajkowego, w Porcie Gdańskim (który ciągle strajkował) utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.

Na jego czele stał Stanisław Jarosz.

Onwk:
O przebiegu strajku w Gdańskim Porcie w szczegółach mógłby opowiedzieć Mój Kolega Andrzej Michałowski, który stojąc z koktajlami Mołotowa na dachach budynków portowych chciał czynnie bronić terenu Portu Gdańsk. Andrzej Michałowski „pasał” tłustą świnkę z napisem „GŁOSUJ NA NAS!” na gdańskiej ulicy Długiej, którą podziwiali liczni mieszkańcy Gdańska.

 Andrzej Michałowski w archiwum IPN:


Oraz w Encyklopedii Solidarności:




Oprócz Stoczni im. Lenina, Gdańskiej Stoczni Remontowej i Portu Gdańskiego 13 grudnia w regionie strajkowało ponad czterdzieści innych zakładów pracy.

Onwk:
Powyższe zdanie powinno brzmieć choćby tak:

Najliczniejszy strajk w stanie wojennym w grudniu 1981 roku w województwie gdańskim był w Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego, Porcie Gdańskim, Rafinerii Nafty oraz w Gdańskiej Stoczni im. Lenina. Od 13 grudnia w regionie gdańskim strajkowało ponad czterdzieści innych zakładów pracy. 

Gloryfikowanie i wyolbrzymianie liczebności  oraz znaczenia strajku Stoczni Gdańskiej im. Lenina jest bezczelnym nadużyciem przez legendziarzy i TW Bolków.

Przecież do spacyfikowania około 120 do 180 ludzi w Stoczni Gdańskiej im. Lenina nie ściągano by kilka tysięcy żołnierzy z czołgami i wozami pancernymi oraz oddziałami ZOMO, MO i tajniaków z SB i WSW.

To w GSR im. Józefa Piłsudskiego i dużej liczbie tam strajkujących ponad 3.000 Stoczniowców, co stanowiło 3% ogółu strajkujących w całym PRL, ściągnięto te zbrojne siły PZPR.

Przypomnę, że po wprowadzeniu stanu wojennego zastrajkowało tylko – aż 199 zakładów pracy na kilkanaście tysięcy w tej liczbie w 40 zakładach zmilitaryzowanych jak gdańskie stocznie, w których łącznie strajkowało około 100 tysięcy osób.
Stąd moje pytanie, które samo się mi nasuwa do zadania – gdzie było 10 milionów rzekomych członków Solidarności?
Zapomogi, ziemniaki, cebulę, wczasy pod gruszą, kolonie, paczki dla dzieci zaczął kto inny rozdawać – Jaruzelski i jego WRON, a nie Solidarność?
Jak napisał ostatnio jeden z turystów łonowych, przemytnik kontrabandy morskiej na nowym NIE podszywający się pod polskiego patriotę, że on nie lubi być wśród ludzi którzy przegrywają lub przegrali, gdyż on zawsze, jak sam napisał, wybierał i wybiera grupy zwycięskie. W Gdyni wspierał tamtejszy układ biznesowy, którzy wspierał także sam Jerzy Buzek.
No i on nie był członkiem Solidarności, bo się bał ostracyzmu jego partyjnych czerwonych kolegów z Dalmoru w Gdyni.
Takich mamy dziś łotrów i łobuzów podszywających się pod rzekomych polskich patriotów.

W następnych dniach władze likwidowały siłą ogniska strajku, w niektórych przedsiębiorstwach protesty same się kończyły.
19 grudnia siły ZOMO i kutry torpedowe Marynarki Wojennej zajęły ostatni strajkujący zakład w regionie – Port Gdański4.

Pacyfikacje były bardzo brutalne. 


Onwk:
Ulotka z dnia 18 grudnia 1981 roku sporządzona odręcznie z Porcie Gdańskim, która pochodzi z mojego prywatnego archiwum.



Podczas zajmowania Rafinerii Gdańskiej w nocy z 18 na 19 grudnia zomowcy kazali pobitym i zakutym w kajdany ludziom czołgać się po rozbitym szkle5.

Onwk:
W Rafinerii Gdańskiej byłem w dniu 14 grudnia 1981 roku, na co posiadam stosowną i uwiarygodnioną podpisami i pieczątkami dokumentację służbową z Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego.




Onwk:
Fotografia zamieszczona w książce prof. W. Polaka przedstawiająca zamieszki uliczne w dniu 16 grudnia 1981 roku w Gdańsku w okolicy Zieleniaka, Hotelu Monopol i Dworca Głównego PKP jest z późniejszych godzin popołudniowych już po tym jak mnie wypuszczono z Sali BHP i z terenu gdańskich stoczni, bo jak wychodziłem to zamieszki dopiero się rozpoczynały i w tym miejscu było maksymalnie ze 100 osób i to z dala od Zieleniaka jak to widać na tej fotografii.


Zamieszki na ulicach Gdańska 16 grudnia 1981 r., Podwale Grodzkie, widok z budynku Dworca Głównego w kierunku Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Fot. Krzysztof Jakubowski, zbiory ECS

Onwk:
Ma fotografiach poniżej widać wcześniejszy, bo początkowy moment zamieszek.




Do największych rozruchów ulicznych doszło w Gdańsku. Jeszcze przed stanem wojennym zapowiedziane były na 16 grudnia obchody rocznicy wydarzeń 1970 r. Ulotki zwołujące mieszkańców Trójmiasta na wielki wiec pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców o godz. 17 rozlepiano w wielu miejscach publicznych (m.in. w przejściach podziemnych w okolicach Dworca Głównego w Gdańsku).
W obawie przed manifestacją oddziały milicji zablokowały dostęp do pomnika. 
Doszło do całodziennych,bardzo zaciętych starć z milicją. Liczba manifestantów przekraczała zapewne 100 tys. osób.

Następnego dnia walki na ulicach Gdańska ciągle trwały. 

Młodzi ludzie przynosili ze sobą kosze i torby pełne kamieni. 

Podobnie jak poprzedniego dnia walczono przede wszystkim o zdobycie Pomnika Poległych Stoczniowców. Wznoszono barykady, dochodziło do walki wręcz. 

Starcia przenosiły się też w inne rejony Gdańska, m.in. na Hucisko, w okolice ulic Świerczewskiego (gdzie atakowano budynki Komitetu Wojewódzkiego PZPR i prokuratury) i Kalinowskiego. 

Zamieszki objęły też Gdynię.

Według danych oficjalnych w zajściach 17 grudnia wzięło udział 25–30 tys. osób. 

Pod Komitetem Wojewódzkim zaczęto strzelać do demonstrantów ostrymi pociskami. W wyniku tego śmiertelnie ranny został 23-letni Antoni Browarczyk. 

Onwk:
Moment i miejsce w którym zginął trafiony ostrym pociskiem śp. Antoni Borowczak.




FILM: http://www.youtube.com/watch?v=pMGAp8pjK84#t=39

Jeden taka fotografia  z wyciągniętej z aparatu fotograficznego przez zomowca kliszy cudem się uchowała -z widać na niej ZOMO w hełmach milicyjnych w gaziku - samochodzie.

Fotografia: Obibok na własny koszt 1982 rok
Ta sama fotografia po automatycznej korekcie programem ACDSee 10 Photo Manager.

Warto zacytować fragment rozmowy dwóch dowódców milicji, zdobyty dzięki nasłuchowi radiowemu zorganizowanemu przez działaczy Solidarności:

„Pancernik: – Nasi od 3 Maja... i zaczynają walić! Pod komitetem seria! Ale nie wiadomo, ostre czy ślepe.

Borsuk: – Tak, rozumiem, pod komitetem seria z broni maszynowej.

Pancernik: – Serie ostre idą!

Borsuk: – Skąd wiesz?

Pancernik: – Bolek podawał!

Bolek: – Pod komitetem na ostro idzie.

Borsuk: – Czy idzie na ostro walka, czy idzie ostra amunicja? Bo to dla mnie różnica zasadnicza!

Bolek: – Cały czas o amunicji mówię. W tej chwili cały czas serie lecą, 3–4-sekundowe”.

Walki wygasły wieczorem, około dwudziestej.

W ciągu dwóch dni starć ulicznych w Gdańsku obrażenia odniosło (według danych oficjalnych) 179 funkcjonariuszy MO, dwóch żołnierzy oraz 196 osób cywilnych, z których jedna zmarła. Zatrzymano 424 osoby (nie licząc wywiezionych ze Stoczni Gdańskiej).

W następnych tygodniach i miesiącach niezależne manifestacje, zazwyczaj zwoływane przez struktury podziemnej Solidarności, odbywały się najczęściej trzynastego dnia każdego miesiąca (na pamiątkę wprowadzenia stanu wojennego) oraz w święta narodowe i rocznice niektórych wydarzeń historycznych. 

Władze zazwyczaj używały wobec demonstrujących siły.

Onwk:
Jeszcze brutalnej obchodzono się z wszystkimi zatrzymanymi, których katowano, torturowano i przepędzano przez „ścieżki zdrowia” oraz urządzano „polowania w Nairobi”, w których miałem nieprzyjemność brać osobiście udział w charakterze „zwierza” i „kuracjusza”.
Manifestacje były nieprzygotowane, co powodowało bardzo duże straty pośród najbardziej zaangażowanych i najbardziej aktywnych ludzi w manifestacjach w postaci dużej liczby zatrzymanych, a następnie aresztowanych i łamanych psychicznie i fizycznie w aresztach SB oraz w aresztach śledczych i zakładach karnych – więzieniach.
Brak przywództwa podczas manifestacji, które były zwoływane przez ukrywających się podziemnych przywódców Solidarności odegrał kluczową rolę w skutecznej pacyfikacji Solidarności, którą w sposób bezwzględny prowadziła od pierwszego dnia stanu wojennego siły bezpieczeństwa PRL.
Muszę napisać uczciwie, że byłem przeciwnikiem tak nieprzygotowanych i puszczony na żywioł manifestacji, które przynosiły więcej strat niż pożytku, bo sami nieopatrzne wpychaliśmy w łapy bezpieki 

UWAGA:

Moje uwagi są poprzedzone i opatrzone inicjałem - Onwk.

Kursywą w kolorze granatowym zamieściłem treść opracowania autorstwa prof. Wojciecha Polaka oraz wytłuściłem te fragmenty, które według mojej subiektywnej oceny różnią się z tym co napisał autor tego opracowania oraz z tym, co pisali inni historycy w tym Sławomir Cenckiewicz.

Normalną czcionką opisałem moje osobiste odczucia i uwagi oraz moje wspomnienia, które różnią się często zasadniczo z oceną innych pisarzy, historyków i badaczy tamtego okresu, w którym aktywnie uczestniczyłem - w tym kierując i współorganizując strajk okupacyjny w dniach od 14 do 16 grudnia 1981 roku w Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (GSR) jako członek Komisji Zakładowej i przewodniczący Komisji Wydziałowej a jednocześnie członek zakładowego i przewodniczący wydziałowego komitetu strajkowego w GSR.

W czasie brutalnej pacyfikacji strajku okupacyjnego w Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (GSR) zostałem pojmany na terenie Naszej Stoczni remontowej niedaleko historycznej bramy między dwiema gdańskimi stoczniami, która w dniu 16 sierpnia 1980 roku była zaspawana.
Sławomir Cenckiewicz wspomina i pewnym wydarzeniu związanym z śp. Anną Walentynowicz związanym z tą bramą w swojej książce „Anna Solidarność”, ponad którą stoczniowcy GSR z nią rozmawiali w sierpniu 1980 roku.
Wśród pojmanych razem ze mną był też Antoni Macierewicz, z którym w jednej dwójce - on szedł po mojej lewej stronie, lewą stroną stoczniowej ulicy, od skraja, w kierunku pomnika Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Przeszliśmy przez most pontonowy i zostaliśmy doprowadzeni do historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdzie na dużej Sali kazano nam stać twarzą do ściany z rękoma uniesionymi w górze i z dowodem tożsamości w ręku, który posiadł fotografię. Staliśmy niedaleko drzwi wejściowych, które były na wprost byłej i obecnej sceny po lewej stronie tj. twarzami w kierunku budynku dyrekcji Stoczni Gdańskiej im. Lenina i mostu pontonowego na Wyspę Ostrów.



W mojej obecności został zatrzymany i wyprowadzony z dużej Sali BHP do mniejszego pomieszczenia Antoni Macierewicz, który zdążył oddać mi moją futrzaną czapkę od kożucha, którą mu użyczyłem podczas marszu - dla kamuflażu - pod konwojem do Sali BHP, którą zachowałem na pamiątkę tamtych wydarzeń. Antoni Macierewicz miał okazję ją ponownie zobaczyć po drugim pogrzebie śp. Anny Walentynowicz w dniu 28 września 2012 roku na gdańskim cmentarzu Srebrzysko.
W tym dniu Pan Piotr Naimski wykonał Nam z Antonim Macierewiczem dwie fotografie, na których stoimy tak jak wówczas szliśmy w mroźny i słoneczny dzień w jednej dwójce do komunistycznej niewoli w dniu 16 grudnia 1981 roku.

Mało kto wie, że w GSR im. Józefa Piłsudskiego w dniu 28 grudnia 1981 roku tj. w dwunastym dniu po brutalnej pierwszej pacyfikacji jaka miała miejsce w dniu 16,12,1981 roku wybuchł kolejny strajk Załogi, tym razem w obronie PATRONA Naszej Gdańskiej Stoczni Remontowej.

Cytuję w części sam siebie za Wiki:

"1981, 11 listopada - w wyniku plebiscytu wśród pracowników stocznia przyjmuje imię Józefa Piłsudskiego. W uroczystościach nadania imienia dla GSR uczestniczy Marian Jurczyk z Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”
1981, 13 grudnia - wprowadzenie stanu wojennego i rozpoczęcie strajku okupacyjnego, brutalnie przerwanego w godzinach rannych w dniu 16 grudnia interwencją wojska i milicji. W stoczni pojawiły się czołgi i pojazdy opancerzone, nastąpiły liczne aresztowania i internowania. Pojawia się też komunistyczny komisarz wojskowy - namiestnik przestępczej grupy zbrojnej WRON. 28 grudnia strajk w Stoczni Remontowej w Gdańsku na znak protestu przeciw rozbiciu przez ZOMO tablic z imieniem Józefa Piłsudskiego. Strajkujący zostają zatrzymani i przewiezieni do aresztów tymczasowych.
1982 i lata następne. Represje karne wobec działaczy związkowych i uczestników strajku - wyroki pozbawienia wolności od 2 do 7 lat, zwolnienia z pracy, pozbawienie premii i trzynastych pensji."


Mapa wyspy Ostrów i oficjalna strona GSR:



Jestem dumny z tego, ze dane mi było pracować w GSR od 1975 do 1982 roku w tej liczącej się po dziś dzień w Europie i na świecie   polskiej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego, której z Załogą na Patrona wybrałem Marszałka.




13 sierpień 1982 roku w Gdańsku - widoczny węzeł Hucisko i budynek KW PZPR oraz wozy opancerzone z ZOMO.



Kolejne fotki byłyby z dnia 31 sierpnia 1982 roku, lecz ukradł je z całym sprzętem złodziej z gdańskiej Oliwy.
Po cieniu widocznym na obu fotografiach możliwe byłoby ustalenie i to dość dokładnej godziny ich wykonania przeze mnie spod budynku LOT w Gdańsku.

Po dniu 31 sierpnia 1982 roku to nie ja wykonywałem już fotografie, lecz wykonywano je mi - w areszcie i więzieniu.

W roku 1986 były na starówce Gdańska liczne zadymy podczas manifestacji przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu, z których posiadam nie tylko ulotki i fotografię mojego 5. letniego syna 





 Bo mam także czapkę komuszej mendy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.