Opór społeczny w pierwszych dniach stanu wojennego - Wojciech Polak
Według
Wojciecha Polaka - prof. dr hab., historyk, kierownik Katedry
Konfliktów Politycznych na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierownik Ośrodka Badań
Historycznych Europejskiego Centrum Solidarności.
Autor licznych książek z zakresu historii
Solidarności i opozycji w PRL.
Wprowadzenie stanu wojennego dla większości działaczy
Solidarności było zaskoczeniem.
Mówiono wprawdzie dużo o możliwości siłowego
wystąpienia władz przeciwko Związkowi, jednak mało kto spodziewał się takiej akcji w grudniu 1981 r. Solidarność nie poczyniła niemal żadnych przygotowań na
wypadek użycia siły przez władze.
Jeżeli nawet w niektórych regionach
pewne przygotowania robiono, to były to działania mało energiczne. Rozmaite akcje protestacyjne i strajki,
które rozpoczęły się po 13 grudnia,
miały charakter spontaniczny. Zablokowanie łączności uniemożliwiało
koordynowanie ich nie tylko na skalę ogólnopolską, ale nawet lokalną.
Onwk:
Działacze
Komisji Zakładowej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (GSR) nie
byli zaskoczeni wprowadzeniem stanu wojennego, bo o tym, że zostanie stan
wyjątkowy/wojenny wprowadzony przed świętami Bożego Narodzenia wiedzieliśmy już
we wrześniu, bo o tym m.in. ja poinformowałem jak powziąłem przypadkowo
informację na ognisku w Białowieży, przy którym białostockie i warszawskie
komunistyczne elity za bardzo się spili przy dziczyźnie i którym języki się
rozsupłały nawet przy nieznajomych przed chwilą poznanych.
Komisja
Zakładowa GSR była przygotowana do stanu wojennego, a nawet posiadała na taką
okoliczność tajne garnitury komitetów strajkowych na wypadek aresztowania
członków prezydium Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność GSR.
Uważam,
że organizacja związkowa Solidarności GSR sprostała wyzwaniu, działacze w
przeważającej większości zdali egzamin i zachowali się jak należy i jak
przystało w takiej sytuacji pomimo grożących kar więzienia za udział w strajku
w zakładach zmilitaryzowanych, które w trybie doraźnym rozpoczynały się od 3
lat wiezienia wzwyż.
W
dniu 14 grudnia 1981 roku samochodem służbowym marki Barkas wyjechałem z
kierowcą po chleb i paliwo do Rafinerii Gdańskiej. Ekspedycja powiodła się, bo
przywieźliśmy kilka skrzynek chleba i kilka 20 litrowych kanistrów paliwa –
benzyny, której nie wykorzystaliśmy, bo zrezygnowaliśmy z czynnej obrony Nasze
Stoczni remontowej, a właściwie wyspy, bo zamierzaliśmy rozpiąć i rozłączyć
stoczniowymi holownikami dwa mosty pontonowe prowadzące na Naszą wyspę Ostrów w
chwili ataku wojska i milicji – ZOMO wraz z ich ciężkim sprzętem – czołgami,
wozami pancernymi i lodówkami.
Podczas
nocnej narady Komitetu Strajkowego w wyniku głosowania członków Komitetu
Strajkowego (Komisji Zakładowej) GSR plan obrony czynnej wyspy Ostów został
odrzucony.
Miał
być tylko opór bierny i to tylko na części wyspy Ostrów - ograniczony tylko do
terenu należącym do GSR.
STRAJKI
Pierwszy strajk w Stoczni Gdańskiej im.
Lenina rozpoczął się w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Został on jeszcze tej
samej nocy rozbity przez ZOMO i SB.
13 grudnia w Porcie Gdańskim powstał
Krajowy Komitet Strajkowy (zwany też Ogólnopolskim Komitetem Strajkowym).
W jego skład weszli działacze obecni na
gdańskim posiedzeniu Komisji Krajowej, którzy ocaleli przed internowaniem:
Mirosław Krupiński (wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność), Antoni Macierewicz,
Andrzej Konarski, Eugeniusz Szumiejko, Jan Waszkiewicz, Aleksander
Przygodziński.
Komitet proklamował strajk generalny w całej Polsce, aczkolwiek
wobec blokady łączności nie miało to znaczenia dla rozwoju akcji strajkowych w
innych częściach kraju. Wieczorem członkowie komitetu przepłynęli motorówkami
do Stoczni Gdańskiej. W nocy z 13 na 14 grudnia siły ZOMO przypuściły szturm na
strajkujący Rejon I Portu Gdańskiego, jednak część robotników nie dała się
zatrzymać i strajkowała nadal w innych rejonach. Kierował nimi Zakładowy
Komitet Strajkowy ze Stanisławem Jaroszem na czele. 14 grudnia strajk w Stoczni
Gdańskiej wybuchł ponownie. Znajdujący się w niej działacze powołali Regionalny
Komitet Strajkowy, w jego skład weszli: Lesław Buczkowski, Krzysztof Dowgiałło,
Stanisław Fudakowski, Jerzy Gawęda, Marian Miąstkowski, Szymon Pawlicki, Alojzy
Szablewski1. Na terenie Stoczni Gdańskiej funkcjonowały więc dwa komitety strajkowe:
krajowy (który przeniósł się tam z Portu Gdańskiego) i regionalny.
W stoczni przebywało około 6 tys. osób.
Przed historyczną bramą nr 2 kłębił się tłum mieszkańców
Gdańska.
W odpowiedzi władze podjęły decyzję o
zmilitaryzowaniu stoczni.
W
nocy z 14 na 15 grudnia oddziały ZOMO i wojska ponownie zaatakowały.
W
ciągu pięciu godzin zmuszono strajkujących do opuszczenia terenu stoczni.
Aresztowano lub internowano 51 osób.
Onwk:
Nie
do końca jest to prawdą, że zmuszono strajkujących do opuszczenia terenu
stoczni.
W
przypadku GSR im. Józefa Piłsudskiego, to ZOMO zostało zmuszone do grzecznego
wycofania się z terenu Stoczni remontowej, bo gdyby się nie wycofali, to
zostaliby rozbrojeni i zlinczowani przez Naszych kilkuset Stoczniowców, którzy
ich szczelnie otoczyli na odległość kilkunastu centymetrów w okolicach bramy z
Gdańską Stocznia im. Lenina – tej zaspawanej bramy w dniu 16 sierpnia 1980
roku.
Nie udało się jednak zatrzymać części
przywódców strajku.
Nie
zablokowano też stoczni, dlatego bardzo szybko zaczęli do niej przybywać
robotnicy z innych zakładów Trójmiasta.
Wraz
z grupą stoczniowców rozpoczęli oni nowy
strajk, w którym brało udział 600–700 osób.
Onwk:
Nie
jest prawdą, że po wcześniejszym wyjściu w nocy z 14/15 grudnia 1981 roku strajkowało
od 600 do 700 osób na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina, o czym piszę niżej.
Najprawdopodobniej
na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina w nocy z 14 na 15 grudnia 1981 roku
według uzyskanych informacji przez Nasz nocny zwiad w jednym z bunkrów zabarykadowanych
było kilkudziesięciu ZOMO-ców, których chciano w nim uwięzić przez zaspawanie
stalowych drzwi (takie były m.in. propozycje strajkujących w Stoczni Gdańskiej
im. Lenina, od którego pomysłu odstąpiono).
Załogi stacjonujących pod stocznią czołgów
zbratały się z robotnikami, przerażone władze zarządziły więc ich wymianę.
Onwk:
Prawda,
bo sam chodziłem od czołgu rozmawiałem z żołnierzami, zapraszałem do stoczni i
częstowałem ciepłą kawą i herbatą. Kilku żołnierz namówiłem do wyjścia z
czołgów i udania się do koksowników oraz na stołówkę i do toalet na terenie
Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
Onwk:
Na dachu baraku widocznego w tle na dwóch powyższych fotografiach wśród tam stojących ludzi mogę być jednym z tam stojących Stoczniowców.
15
grudnia około szesnastej do stoczni przybył Bogdan Borusewicz.
Onwk:
Ciekawie przedstawia się sprawa nie tylko z Bogdanem Borusewiczem, ale i innymi
prominentnymi działaczami konstruktywnej opozycji, prawda?
Tym
bardziej, że sytuacja powtarza się i jest podobna do tej jaka miała miejsce w
sierpniu 1980 roku, gdy rzekomo główny organizator strajku w Stoczni Gdańskiej
im. Lenina Bogdan Borusewicz również pojawiła się po dwóch dniach, wyłażąc z
jakiejś nory w której jako rzekomy organizator ukrył się już na kilka dni przed
planowanym strajkiem w obronie Anny Walentynowicz.
Znajdowali się tam już inni działacze,
ocaleli z poprzednich pacyfikacji, m.in. Mirosław Krupiński, Antoni
Macierewicz, Alojzy Szablewski, Jan Waszkiewicz.
Zarządzono
przygotowania do obrony, m.in. zatarasowano bramy, a strajkujących wyposażono w
metalowe rurki.
Onwk:
Nie wiem jak było z tymi przygotowaniami do obrony na terenie Gdańskiej Stoczni
im. Lenina, bo rzekomo kto miałby jej bronić – czy tamtejsza garstka zbieraniny
ze studentami 3miejskich uczelni i różnych zakładów, którzy nie stanowili
zwartej zawodowo grupy, która w ogóle nie znała topografii gdańskich stoczni, a
ich wiedza kończyła się w okolicach bram, stołówki, na której lubili
przesiadywać i Sali BHP?
W
dniu 15 grudnia 1981 roku na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina nie stwierdziliśmy
nawet w dzień 600 czy700 osób, bo było to około 120 osób, a w porywach w dzień
było to około 180 osób.
Nocą
było to 80 do 100 osób i tyle.
Gdy
tymczasem na terenie GSR strajkowało ponad 3.000 Stoczniowców GSR im. Józefa
Piłsudskiego.
Dane
te oparliśmy o ilość porcji zupy krupnik, która została z inicjatywy śp. Romana
Dettlaff ugotowana na znalezionych w chłodni stołówki centralnej GSR, której
wydano ponad 3.400 porcji.
Mój
Kolega, śp. Romana Dettlaff został za to skazany w stanie wojennym za to, że
śmiała organizować żywność dla strajkujących Stoczniowców GSR, jakby
Stoczniowcy GSR byli mieszkańcami żydowskiego getto w czasie II WŚ, dla
których, tak jak Żydom w czasie wojny karane było, nawet śmiercią, dostarczanie
pomocy humanitarnej - w tym żywności.
Nieco informacji z archiwum IPN dotyczących części przywódców strajku okupacyjnego w stanie wojennym w GSR:
Jak
widać faszyzm i komunizm wyrastają z tego samego pnia zbrodniczej ideologii,
dla których życie i zdrowie ludzkie nic nie znaczą.
Dane
te, o których piszę wyżej zostały pozyskane osobiście przez ochotników i członków
Komitetu Strajkowego GSR w oparciu o przeprowadzony nocą (po tym jak
strajkujący Stoczniowcy z GSR zmusili do wycofania się oddziału ZOMO – został
otoczony przez kilkuset stoczniowców- z okolic bramy między dwiema gdańskimi
stoczniami i w dzień zwiad, który przeprowadzili członkowie Komitetu
Strajkowego GSR w dniu 15 grudnia 1981 roku.
W nocy w godzinach 4-6 rano
doliczyliśmy się około 80 do 100 poukrywanych na terenie dwóch sąsiadujących z
GSR gdańskich stoczni – Stoczni Gdańskiej im. Lenina i Stoczni Północnej im.
Bohaterów Westerplatte – stoczni, która w ogóle nie podjęła strajku po
wprowadzeniu stanu wojennego.
Niestety stoczniowcy Stoczni Północnej nie sprostali swoim patronom Obrońcom Westerplatte.
Moje
informacje winni potwierdzić inni członkowie Komitetu Strajkowego GSR, którzy
uczestniczyli w nocnych obradach w siedzibie Komisji Zakładowej NSZZ
Solidarność w GSR, która mieściła się w baraku przed bramą nr 2 GSR. Nie mylić
z bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
W
dniu 15 grudnia 1981 roku z grupą Stoczniowców z GSR z mojego wydziału, w
którym pełniłem funkcję przewodniczącego Komisji Wydziałowej, a w stanie
wojennego Wydziałowego Komitetu Strajkowego udaliśmy się wózkiem akumulatorowym
pod bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina i na tamtejszą stołówkę po zdobycie
żywności dla strajkujących w GSR Stoczniowców, których było ponad 3.000 osób, a
nie 120 czy 180 osób jak to miało miejsce w tym dniu w Stoczni Gdańskiej im.
Lenina.
Pod
bramą Nr 2 jak i na stołówce zarekwirowaliśmy
16
grudnia około szóstej rano rozpoczął się atak.
Brama nr 2 została rozbita przez czołg,
na teren zakładu wkroczyły wojskowe oddziały komandosów oraz ZOMO.
Onwk:
Natychmiast pojawił się jak widać aktyw z Frontu Jedności
Narodu, PZPR, ZSMP, ORMO i rządowych związków zawodowych Metalowców i usłużni idioci deklarujący jak dla Gierka - POMOŻEMY!.
Onwk:
Kompanią czołgów widocznymi na fotografiach, które rozbiły bramy Gdańskiej Stoczni im. Lenina w dniu 16 grudnia 1981 roku dowodził porucznik Waldemar Skrzypczak z rodziny trepów LWP. Dziś generał i były wiceminister MON w rządzie Tuska.
Aresztowano
większość przywódców strajku, Borusewiczowi udało się uciec.
Onwk:
Kolejny fart i kolejny „przypadkowe” ocalenie Bogdana Borusewicza.
Fartowny to człek jak widać, skoro z nic nie znaczącej persony wylądował na 3 w
kolejności pod względem ważności funkcji państwowej w pookrągłostołowym
państewku poczętym w Magdalence.
Nie przeszkodziły w tym duże uszy i język oraz
urządzenia radiowe montowane w sprzęcie poligraficznym przekazywanym podziemnym
drukarniom, do których jak po sznurku trafiała bezpieka w samochodach z anteną
na dachu, a drukarze i kolporterzy do więziennych przechowalni. Jak i duża
liczba sprzętu poligraficznego, która rozpływała się jak we mgle u Borsuka, po
tym jak tylko dotarła z zachodu w ramach pomocy Solidarności w stanie wojenny.
Nie dziwi mnie też i taki fakt jak mianowanie przez TW Bolka i Kiszczaka tej persony
na szefa regionu Gdańskiego nowej Solidarności, poczętej w Magdalence, a
narodzonej przy jej okrągłym ołtarzu w błysku fleszy i w świetle jupiterów
przez kamerami reżimowej TVP, która i dziś pozbawia ostatnich komórek w mózgach
ogłupiałych i zakręconych Polakom tak jak czyniła to wówczas przez ponad 50
lat, karmiąc dziś tą samą niestrawną papką nie do spożycia dla ludzi
samodzielnie i logicznie myślących.
W
związku z rozbiciem strajku w Stoczni Gdańskiej i likwidacją Krajowego Komitetu
Strajkowego, w Porcie Gdańskim (który ciągle strajkował) utworzono
Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.
Na jego
czele stał Stanisław Jarosz.
Onwk:
O przebiegu strajku w Gdańskim Porcie w szczegółach mógłby
opowiedzieć Mój Kolega Andrzej Michałowski, który stojąc z koktajlami Mołotowa
na dachach budynków portowych chciał czynnie bronić terenu Portu Gdańsk.
Andrzej Michałowski „pasał” tłustą świnkę z napisem „GŁOSUJ NA NAS!” na
gdańskiej ulicy Długiej, którą podziwiali liczni mieszkańcy Gdańska.
Andrzej Michałowski w archiwum IPN:
Oraz w Encyklopedii Solidarności:
Oprócz
Stoczni im. Lenina, Gdańskiej Stoczni Remontowej i Portu Gdańskiego 13 grudnia
w regionie strajkowało ponad czterdzieści innych zakładów pracy.
Onwk:
Powyższe zdanie powinno brzmieć choćby tak:
Najliczniejszy strajk w stanie wojennym w grudniu 1981 roku
w województwie gdańskim był w Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa
Piłsudskiego, Porcie Gdańskim, Rafinerii Nafty oraz w Gdańskiej Stoczni im.
Lenina. Od 13 grudnia w regionie gdańskim strajkowało ponad czterdzieści innych
zakładów pracy.
Gloryfikowanie i wyolbrzymianie liczebności oraz znaczenia strajku Stoczni Gdańskiej im.
Lenina jest bezczelnym nadużyciem przez legendziarzy i TW Bolków.
Przecież do spacyfikowania około 120 do 180 ludzi w Stoczni
Gdańskiej im. Lenina nie ściągano by kilka tysięcy żołnierzy z czołgami i wozami
pancernymi oraz oddziałami ZOMO, MO i tajniaków z SB i WSW.
To w GSR im. Józefa Piłsudskiego i dużej liczbie tam
strajkujących ponad 3.000 Stoczniowców, co stanowiło 3% ogółu strajkujących w
całym PRL, ściągnięto te zbrojne siły PZPR.
Przypomnę, że po wprowadzeniu stanu wojennego zastrajkowało
tylko – aż 199 zakładów pracy na kilkanaście tysięcy w tej liczbie w 40
zakładach zmilitaryzowanych jak gdańskie stocznie, w których łącznie
strajkowało około 100 tysięcy osób.
Stąd moje pytanie, które samo się mi nasuwa do zadania –
gdzie było 10 milionów rzekomych członków Solidarności?
Zapomogi, ziemniaki, cebulę, wczasy pod gruszą, kolonie,
paczki dla dzieci zaczął kto inny rozdawać – Jaruzelski i jego WRON, a nie
Solidarność?
Jak
napisał ostatnio jeden z turystów łonowych, przemytnik kontrabandy morskiej na
nowym NIE podszywający się pod polskiego patriotę, że on nie lubi być wśród
ludzi którzy przegrywają lub przegrali, gdyż on zawsze, jak sam napisał,
wybierał i wybiera grupy zwycięskie. W Gdyni wspierał tamtejszy układ
biznesowy, którzy wspierał także sam Jerzy Buzek.
No
i on nie był członkiem Solidarności, bo się bał ostracyzmu jego partyjnych
czerwonych kolegów z Dalmoru w Gdyni.
Takich
mamy dziś łotrów i łobuzów podszywających się pod rzekomych polskich patriotów.
W
następnych dniach władze likwidowały siłą ogniska strajku, w niektórych
przedsiębiorstwach protesty same się kończyły.
19
grudnia siły ZOMO i kutry torpedowe Marynarki Wojennej zajęły ostatni
strajkujący zakład w regionie – Port Gdański4.
Pacyfikacje
były bardzo brutalne.
Onwk:
Ulotka z dnia 18 grudnia 1981 roku sporządzona odręcznie z
Porcie Gdańskim, która pochodzi z mojego prywatnego archiwum.
Podczas
zajmowania Rafinerii Gdańskiej w nocy z 18 na 19 grudnia zomowcy kazali pobitym
i zakutym w kajdany ludziom czołgać się po rozbitym szkle5.
Onwk:
W Rafinerii Gdańskiej byłem w
dniu 14 grudnia 1981 roku, na co posiadam stosowną i uwiarygodnioną podpisami i
pieczątkami dokumentację służbową z Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa
Piłsudskiego.
Fotografia zamieszczona w książce prof. W. Polaka
przedstawiająca zamieszki uliczne w dniu 16 grudnia 1981 roku w Gdańsku w
okolicy Zieleniaka, Hotelu Monopol i Dworca Głównego PKP jest z późniejszych
godzin popołudniowych już po tym jak mnie wypuszczono z Sali BHP i z terenu
gdańskich stoczni, bo jak wychodziłem to zamieszki dopiero się rozpoczynały i w
tym miejscu było maksymalnie ze 100 osób i to z dala od Zieleniaka jak to widać
na tej fotografii.
Zamieszki na ulicach Gdańska 16
grudnia 1981 r., Podwale Grodzkie, widok z budynku Dworca Głównego w kierunku
Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Fot. Krzysztof Jakubowski, zbiory ECS
Onwk:
Ma fotografiach poniżej widać wcześniejszy, bo początkowy moment zamieszek.
Do
największych rozruchów ulicznych doszło w Gdańsku. Jeszcze przed stanem
wojennym zapowiedziane były na 16 grudnia obchody rocznicy wydarzeń 1970 r.
Ulotki zwołujące mieszkańców Trójmiasta na wielki wiec pod Pomnikiem Poległych
Stoczniowców o godz. 17 rozlepiano w wielu miejscach publicznych (m.in. w
przejściach podziemnych w okolicach Dworca Głównego w Gdańsku).
W
obawie przed manifestacją oddziały milicji zablokowały dostęp do pomnika.
Doszło do całodziennych,bardzo
zaciętych starć z milicją. Liczba manifestantów przekraczała zapewne 100 tys.
osób.
Następnego
dnia walki na ulicach Gdańska ciągle trwały.
Młodzi
ludzie przynosili ze sobą kosze i torby pełne kamieni.
Podobnie
jak poprzedniego dnia walczono przede wszystkim o zdobycie Pomnika Poległych
Stoczniowców. Wznoszono barykady, dochodziło do walki wręcz.
Starcia
przenosiły się też w inne rejony Gdańska, m.in. na Hucisko, w okolice ulic
Świerczewskiego (gdzie atakowano budynki Komitetu Wojewódzkiego PZPR i
prokuratury) i Kalinowskiego.
Zamieszki
objęły też Gdynię.
Według
danych oficjalnych w zajściach 17 grudnia wzięło udział 25–30 tys. osób.
Pod
Komitetem Wojewódzkim zaczęto strzelać do demonstrantów ostrymi pociskami. W
wyniku tego śmiertelnie ranny został 23-letni Antoni Browarczyk.
Onwk:
Moment i miejsce w którym zginął trafiony ostrym pociskiem śp. Antoni Borowczak.
FILM: http://www.youtube.com/watch?v=pMGAp8pjK84#t=39
Jeden taka fotografia z wyciągniętej z aparatu fotograficznego przez zomowca kliszy cudem się uchowała -z widać na niej ZOMO w hełmach milicyjnych w gaziku - samochodzie.
Jeden taka fotografia z wyciągniętej z aparatu fotograficznego przez zomowca kliszy cudem się uchowała -z widać na niej ZOMO w hełmach milicyjnych w gaziku - samochodzie.
Fotografia: Obibok na własny koszt 1982 rok
Ta sama fotografia po automatycznej korekcie programem ACDSee 10 Photo Manager.
Warto zacytować
fragment rozmowy dwóch dowódców milicji, zdobyty dzięki nasłuchowi radiowemu
zorganizowanemu przez działaczy Solidarności:
„Pancernik:
– Nasi od 3 Maja... i zaczynają walić! Pod komitetem seria! Ale nie wiadomo,
ostre czy ślepe.
Borsuk:
– Tak, rozumiem, pod komitetem seria z broni maszynowej.
Pancernik:
– Serie ostre idą!
Borsuk:
– Skąd wiesz?
Pancernik:
– Bolek podawał!
Bolek:
– Pod komitetem na ostro idzie.
Borsuk:
– Czy idzie na ostro walka, czy idzie ostra amunicja? Bo to dla mnie różnica
zasadnicza!
Bolek: –
Cały czas o amunicji mówię. W tej chwili cały czas serie lecą, 3–4-sekundowe”.
Walki
wygasły wieczorem, około dwudziestej.
W ciągu dwóch dni starć ulicznych w
Gdańsku obrażenia odniosło (według danych oficjalnych) 179 funkcjonariuszy MO,
dwóch żołnierzy oraz 196 osób cywilnych, z których jedna zmarła. Zatrzymano 424
osoby (nie licząc wywiezionych ze Stoczni Gdańskiej).
W następnych tygodniach i miesiącach
niezależne manifestacje, zazwyczaj zwoływane przez struktury podziemnej
Solidarności, odbywały się najczęściej trzynastego dnia każdego miesiąca (na
pamiątkę wprowadzenia stanu wojennego) oraz w święta narodowe i rocznice
niektórych wydarzeń historycznych.
Władze
zazwyczaj używały wobec demonstrujących siły.
Onwk:
Jeszcze
brutalnej obchodzono się z wszystkimi zatrzymanymi, których katowano,
torturowano i przepędzano przez „ścieżki zdrowia” oraz urządzano „polowania w
Nairobi”, w których miałem nieprzyjemność brać osobiście udział w charakterze
„zwierza” i „kuracjusza”.
Manifestacje
były nieprzygotowane, co powodowało bardzo duże straty pośród najbardziej
zaangażowanych i najbardziej aktywnych ludzi w manifestacjach w postaci dużej
liczby zatrzymanych, a następnie aresztowanych i łamanych psychicznie i
fizycznie w aresztach SB oraz w aresztach śledczych i zakładach karnych – więzieniach.
Brak
przywództwa podczas manifestacji, które były zwoływane przez ukrywających się
podziemnych przywódców Solidarności odegrał kluczową rolę w skutecznej
pacyfikacji Solidarności, którą w sposób bezwzględny prowadziła od pierwszego
dnia stanu wojennego siły bezpieczeństwa PRL.
Muszę
napisać uczciwie, że byłem przeciwnikiem tak nieprzygotowanych i puszczony na
żywioł manifestacji, które przynosiły więcej strat niż pożytku, bo sami
nieopatrzne wpychaliśmy w łapy bezpieki
UWAGA:
Moje uwagi są poprzedzone i opatrzone
inicjałem - Onwk.
Kursywą w kolorze granatowym zamieściłem treść
opracowania autorstwa prof. Wojciecha Polaka oraz wytłuściłem te fragmenty,
które według mojej subiektywnej oceny różnią się z tym co napisał autor tego
opracowania oraz z tym, co pisali inni historycy w tym Sławomir Cenckiewicz.
Normalną czcionką opisałem moje
osobiste odczucia i uwagi oraz moje wspomnienia, które różnią się często
zasadniczo z oceną innych pisarzy, historyków i badaczy tamtego okresu, w
którym aktywnie uczestniczyłem - w tym kierując i współorganizując strajk
okupacyjny w dniach od 14 do 16 grudnia 1981 roku w Gdańskiej Stoczni
Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (GSR) jako członek Komisji Zakładowej i
przewodniczący Komisji Wydziałowej a jednocześnie członek zakładowego i
przewodniczący wydziałowego komitetu strajkowego w GSR.
W czasie brutalnej pacyfikacji
strajku okupacyjnego w Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (GSR)
zostałem pojmany na terenie Naszej Stoczni remontowej niedaleko historycznej
bramy między dwiema gdańskimi stoczniami, która w dniu 16 sierpnia 1980 roku
była zaspawana.
Sławomir Cenckiewicz wspomina i
pewnym wydarzeniu związanym z śp. Anną Walentynowicz związanym z tą bramą w
swojej książce „Anna Solidarność”, ponad którą stoczniowcy GSR z nią rozmawiali
w sierpniu 1980 roku.
Wśród pojmanych razem ze mną
był też Antoni Macierewicz, z którym w jednej dwójce - on szedł po mojej lewej
stronie, lewą stroną stoczniowej ulicy, od skraja, w kierunku pomnika Poległych
Stoczniowców w Gdańsku. Przeszliśmy przez most pontonowy i zostaliśmy
doprowadzeni do historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdzie na
dużej Sali kazano nam stać twarzą do ściany z rękoma uniesionymi w górze i z
dowodem tożsamości w ręku, który posiadł fotografię. Staliśmy niedaleko drzwi
wejściowych, które były na wprost byłej i obecnej sceny po lewej stronie tj.
twarzami w kierunku budynku dyrekcji Stoczni Gdańskiej im. Lenina i mostu
pontonowego na Wyspę Ostrów.
W mojej obecności został zatrzymany
i wyprowadzony z dużej Sali BHP do mniejszego pomieszczenia Antoni
Macierewicz, który zdążył oddać mi moją futrzaną czapkę od kożucha, którą mu
użyczyłem podczas marszu - dla kamuflażu - pod konwojem do Sali BHP, którą zachowałem na pamiątkę
tamtych wydarzeń. Antoni Macierewicz miał okazję ją ponownie zobaczyć po drugim
pogrzebie śp. Anny Walentynowicz w dniu 28 września 2012 roku na gdańskim
cmentarzu Srebrzysko.
W tym dniu Pan Piotr Naimski wykonał Nam z Antonim
Macierewiczem dwie fotografie, na których stoimy tak jak wówczas szliśmy w
mroźny i słoneczny dzień w jednej dwójce do komunistycznej niewoli w dniu 16
grudnia 1981 roku.
Mało kto wie, że w GSR im. Józefa Piłsudskiego w dniu 28 grudnia 1981 roku tj. w dwunastym dniu po brutalnej pierwszej pacyfikacji jaka miała miejsce w dniu 16,12,1981 roku wybuchł kolejny strajk Załogi, tym razem w obronie PATRONA Naszej Gdańskiej Stoczni Remontowej.
Cytuję w części sam siebie za Wiki:
"1981, 11 listopada
- w wyniku plebiscytu wśród pracowników stocznia przyjmuje imię Józefa
Piłsudskiego. W uroczystościach nadania imienia dla GSR uczestniczy Marian Jurczyk z Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”
1981, 13 grudnia - wprowadzenie stanu wojennego i rozpoczęcie strajku okupacyjnego, brutalnie przerwanego w godzinach rannych w dniu 16 grudnia interwencją wojska i milicji. W stoczni pojawiły się czołgi i pojazdy opancerzone, nastąpiły liczne aresztowania i internowania. Pojawia się też komunistyczny komisarz wojskowy - namiestnik przestępczej grupy zbrojnej WRON. 28 grudnia strajk w Stoczni Remontowej w Gdańsku na znak protestu przeciw rozbiciu przez ZOMO tablic z imieniem Józefa Piłsudskiego. Strajkujący zostają zatrzymani i przewiezieni do aresztów tymczasowych.
1982 i
lata następne. Represje karne wobec działaczy związkowych i uczestników
strajku - wyroki pozbawienia wolności od 2 do 7 lat, zwolnienia z pracy,
pozbawienie premii i trzynastych pensji."
Mapa wyspy Ostrów i oficjalna strona GSR:
Jestem dumny z tego, ze dane mi było pracować w GSR od 1975 do 1982 roku w tej liczącej się po dziś dzień w Europie i na świecie polskiej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego, której z Załogą na Patrona wybrałem Marszałka.
13 sierpień 1982 roku w Gdańsku - widoczny węzeł Hucisko i budynek KW PZPR oraz wozy opancerzone z ZOMO.
Kolejne fotki byłyby z dnia 31 sierpnia 1982 roku, lecz ukradł je z całym sprzętem złodziej z gdańskiej Oliwy.
Po cieniu widocznym na obu fotografiach możliwe byłoby ustalenie i to dość dokładnej godziny ich wykonania przeze mnie spod budynku LOT w Gdańsku. Po dniu 31 sierpnia 1982 roku to nie ja wykonywałem już fotografie, lecz wykonywano je mi - w areszcie i więzieniu.
W roku 1986 były na starówce Gdańska liczne zadymy podczas manifestacji przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu, z których posiadam nie tylko ulotki i fotografię mojego 5. letniego syna
Bo mam także czapkę komuszej mendy.
Bo mam także czapkę komuszej mendy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.