poniedziałek, 24 lutego 2014

O oszczercy i łgarzu z Gdyni i o pseudo polskich patriotach emigrantach i tutejszych gnidach


Jazgarz z Gdyni już o nowym ekranie i jego kontynuacji jakim jest nEonie24 pisze, że już nie jest prawicowy, a dotychczas to rzekomo według jego był, o czym głosił na Nasze Blogi, nowym NIE(poprawni) i we WSIowym towarzystwie trepów, do których i jego ojciec należał będąc przewodniczącym felczerskiej trepiej komisji poborowej przy Wojskowej Komendzie Uzupełnień LWP w Gdyni.

Oraz o tym, że Darski spowodował to, że on przestał tam pisać od tego roku, co jest kłamstwem, bo starał się oszukiwać Darskiego pisząc pod innym nickiem, a mianowicie @czujne oko do końca stycznia 2014 roku robiąc z Darskiego podśmiechujki.



Jednocześnie kontynuując swoją tamtejszą twórczość pod drugim nickiem @jazgdyni.

Teraz tak pisze na nowym NIE(poprawnych):

Cytuję:

Kim więc są bohaterowie portalu Neon24?
Proponuję wykluczyć witrynę Neon24 z kategorii polskich portali prawicowych i niepodległościowych i umieścić tam, gdzie jest ich miejsce – na lewo od http://www.sld.org.pl/ portalu Sojuszu Lewicy Demokratycznej.”

Oraz:

Cytuję:

Neon24 ex Nowy Ekran


jazgdyni - 14 luty, 2014 - 10:35
Ponad dwa lata pisałem na Neonie24/ Nowym Ekranie. Czy ja, prawicowiec, katolik i konserwatysta byłem głupi i ślepy? Chyba nie, byłem tam przez pewien czas w szacownym gronie blogerów - śp. Sewolf, Coryllus, Ścios... Bo Nowy Ekran na początku miał maskę. Wabił otwartością, brakiem cenzury i świetnym poziomem technicznym.
Tak było, mimo zawirowań z odejściem całej redakcji, aż do połowy 2013 roku. Wówczas portal, pod nowym przywództwem i nową redakcją odsłonił swoje prawdziwe oblicze. Nieprzyjemne i zupełnie nie w moim stylu.
Dodatkowo, na przełomie 2013/2014 portal zmienił właściciela i jest własnością tajemniczej organizacji. Od tego momentu linia programowa zaczęła się wyraźnie definiować.
Jaka ona jest?
Wszyscy chyba to widzą.
Ps. Dzięki stanowczości pana Darskiego od tego roku już tam nie piszę (wiadomo jaka jest ludzka inercja). Mimo, że pozostała tam moja strona Klub Dyletantów, którą osobiście założyłem, gdy portalem rządziła jeszcze poprzednia ekipa. Klubu Dyletantów zabrać nie mogę, bo zabezpieczenie nazwy kosztuje w Polsce 550 zł minimum. Więc niech umrze śmiercią naturalną, aż znajdzie się nowa przystań.”

Pisanie o innych, którzy w ogóle się na nEkranie jak i nEonie24 nie udzielali, że to powodowało jego tam pobyt jest zwyczajnym łgarstwem pamiętając jego radosną twórczość na nowym NIE(poprawnych) oraz Nasze Blogi, na których nEon24 chwalił za jego prawicowość, brak cenzury i walory techniczne.

Zarówno @SeaWolf jak i inni prawicowi Blogerzy zorientowawszy się o tamtejszych założycielach i WSIowym środowisku od Dukaczewskiego, Wileckiego, Toczka, SÓW i Pro Milito w ogóle się tam nie „produkowała” choćby i jedną kropką lub spacją.

-------

Szanowny Panie Aleksandrze Ścios,

Przeczytałem ostatnio kolejne (według mojej osobistej wiedzy) i mnogie łgarstw napisane przez syna trepiego felczera z LWP, który rzekomo czekał na wolną Polskę wysyłając młodych Polaków pod rozkazy komunistycznych dowódców tak tubylczych jak i moskiewskich z kraju mongolsko-stepowego.

Chodzi o trepiego felczera, z którego jego syn, marynarski pasożyt od przemytu kontrabandy robił i robi legendarnego tytana pracy, w tym szczególnie, jako przewodniczącego felczerskiej wojskowej komisji poborowych przy Wojskowej Komendzie Uzupełnień Ludowego Wojska Polskiego z Gdyni.

Tenże do niedawna wyznawca Ekranu i nEonu24 oraz jego licznych kontynuacji śmiał porównywać się do rzekomej Pana obecności na nE (o ile dobrze pamiętam, to chyba tylko jeden wpis Pan tam popełnił, po którym Pan zaniechał tam pisać, prawda?), tak jak i do tamtejszej krótkotrwałej obecności śp. @Seawolfa vel. śp. Tomasza Mierzwińskiego, który @Seawolf ten zaułek moskiewski opuścił już w połowie roku 2011.

Mam ten luksus, że się jedynie zalogowałem by w ten sposób zastrzec mój nick na nE, lecz nie popełniłem tam ani jednego wpisu czy komentarza - choćby ze spacją lub jedną kropką.

W komentarzu na nowym NIE(poprawni.pl) tak uzasadnił swój wieloletni pobyt na tych WSIowych portalach od trzecich i kolejnych dróg do kolejnego jasyru zastawianego po raz enty przez tutejszą wschodnią dzicz moskiewską z tubylczymi usłużnymi idiotami i zdrajcami.

Cytuję:
„Kim więc są bohaterowie portalu Neon24?
 
Proponuję wykluczyć witrynę Neon24 z kategorii polskich portali prawicowych i niepodległościowych i umieścić tam, gdzie jest ich miejsce – na lewo od http://www.sld.org.pl/ portalu Sojuszu Lewicy Demokratycznej.”

Oraz komentarz:

Cytuję:

jazgdyni - 14 luty, 2014 - 10:35
Ponad dwa lata pisałem na Neonie24/ Nowym Ekranie. Czy ja, prawicowiec, katolik i konserwatysta byłem głupi i ślepy? Chyba nie, byłem tam przez pewien czas w szacownym gronie blogerów - śp. Sewolf, Coryllus, Ścios... Bo Nowy Ekran na początku miał maskę. Wabił otwartością, brakiem cenzury i świetnym poziomem technicznym.
Tak było, mimo zawirowań z odejściem całej redakcji, aż do połowy 2013 roku. Wówczas portal, pod nowym przywództwem i nową redakcją odsłonił swoje prawdziwe oblicze. Nieprzyjemne i zupełnie nie w moim stylu.
Dodatkowo, na przełomie 2013/2014 portal zmienił właściciela i jest własnością tajemniczej organizacji. Od tego momentu linia programowa zaczęła się wyraźnie definiować.
Jaka ona jest?
Wszyscy chyba to widzą.
Ps. Dzięki stanowczości pana Darskiego od tego roku już tam nie piszę (wiadomo jaka jest ludzka inercja). Mimo, że pozostała tam moja strona Klub Dyletantów, którą osobiście założyłem, gdy portalem rządziła jeszcze poprzednia ekipa. Klubu Dyletantów zabrać nie mogę, bo zabezpieczenie nazwy kosztuje w Polsce 550 zł minimum. Więc niech umrze śmiercią naturalną, aż znajdzie się nowa przystań.”
Komentarz o nr: #417268

Oba cytaty pochodzą z tego źródła:


Nie jest też prawdą by na nE pisał jakiś tajemniczy @Sewolf, no chyba, że chodzi o śp. @Seawolfa, który zapewne brzydziłby się znajomością z kimś tak odrażającym i załganym jak @jazgdyni czy @czujne oko.
Tymczasem można by rzec jeszcze wczoraj tenże @jazgarz (tak ten pomiot ze WSIowego, nE i jego kontynuacji nazwałem z racji tego, że mieszka nad morze, a herb miasta to śledzie lub pomuchle, znaczy dorsze, a on sam zachowywał się i nadal zachowuje jak pasożyt, to tak jak jazgarz, która jest rybą pasożytem, która zżera ryb szlachetnych) nE i nEno24 zachwalał za jego patriotyzm, prawicowość, rzekomy brak cenzury jak i za jego walory techniczne tych WSIowych portali SÓW i Pro Milito rodem ze WSI ruskiej, bo przecież nie polskiej.
Można było o tym przeczytać m.in. na Nasze Blogi w komentarzach pod notką „Prowokator”, na nEonie24 jak i na nowym NIE(poprawni.pl) oraz w licznych jego notkach i komentarzach, których jest zatrzęsienie w sieci.

Pod tym wpisem polecam szczególnie komentarze:


Jeszcze wczoraj wychwalał nE i nEno24, tak jak samego Ryszarda Oparę, a przy tym obrażał pouczał niszczył więzi międzyludzkie, towarzyskie i „przyjaźnie”, które przez lata zawiązały się wirtualnie pomiędzy Blogerami oraz publicznie oszukiwał i kpił z Józefa Darskiego vel. Targalskiego pisząc pod innym nickiem tj. @czujne oko na profilu o nazwie „profesor” na nEonie24.



Jednocześnie kontynuując swoją tamtejszą twórczość pod drugim nickiem @jazgdyni.
Każdego poucza i rozstawa po kątach niczym terrorysta komunistyczny „profesor” Kołakowski bez profesorskiego dorobku, który jako komunistyczny terrorysta biegał po polskich wsiach z bandą komunistycznych Kuroniów, Geremków, Modzelewskich, Michników oraz im podobnych komuszych fanatyków z naganami i wintowkami na postronkach, podobnie jak przesłuchiwał studentów mierząc ich wiedzę lufą skierowanego w ich stronę nagana podczas ich „egzaminowania z wiedzy”. 

Krawat czerwony był dla tego czerwonego buraka rekwizytem obowiązkowym do przystąpienia do egzaminu.
Pan cytował wypowiedź jednego naczelnego redaktora z nE, którą przywołała także Pani Urszula Domyślna w swoim komentarzu na S24, która brzmiała tak:

Cytuję:

„w moim przekonaniu, to MY powinniśmy zrobić wszystko, aby z pośród nas poszukać sobie nowych przywódców, a ONI niech się biją na śmietniku historii.”


Ten jazgarz z Gdyni napisał coś do tego podobnego, które brzmiało tak:

Cytuję:

„@Ryszard Opara 20:34:00
Panie Ryszardzie!

Ludzie nie potrafią się w tym połapać.
Róbmy wszystko, by zaistniał ład i prządek. Nie tylko semantyczny, ale ten zwykłu - ludzki.
Pozdrawiam
jazgdyni 05.01.2014 22:44:08



Komentarz ten z nEonu24 przywołał w swoim komentarzu na Nasze Blogi @Wiktor Stachowicz 07.01.2014 13:06 pod tym wpisem tego załganego WSIowego parobka z Gdyni:


Szanowny Panie, pozwolę przywołać Pana opinię S24 z 2 czerwca 2011 roku.

Cytuję:

„Myślę, że cały czas mamy do czynienia z procesem oddzielania ziaren od plew, a pewne wybory i sympatie dowodzą raczej, że miano "blogera prawicowego" jest mocno nadużywane i nieprawdziwe.”


Ten Pana komentarz jest wciąż aktualny I na czasie, jak mało, kiedy.

Polecam dla „prawicowych” idiotów z nE, nEonów24, trzecich obiegów, dróg wszelakich w kierunku wschodnim czy nowego NIE(poprawni) i ich wszelkich możliwych macek tej czerwonej wielogatunkowej czerwonej ośmiornicy.


Jak można dziś po prawie trzech latach powoływać się na takich Blogerów jak Pan czy śp. @Seawolfa przy swoim obłudnym i cynicznym wybielaniu się ze swojego wieloletniego udziału, rzekomo nieświadomego w projekcie WSI, tym bardziej po wypisywaniu takich bredni w swoich komentarzy na Nasze Blogi czy na nowym NIE(poprawnych) i nEonach24?

Szczyt hipokryzji jest nie do pokonania przez jakiekolwiek nowo-odkryte Himalaje głupoty.

Jeśli ktoś w dniu 14 lutego powołuje się na śp. @Seawolfa, to najwidoczniej nie wie, o czym w ogóle pisze, bo albo fałszywie albo kłamliwie oraz z cała premedytacją usprawiedliwia siebie po prawie trzech lata po komentarzu samego śp. @Seawolfa w przedmiocie jego przygód z nE i WSIą oparną Wileckich, Toczków czy Wileckich.

@Seawolfa, który gdzieś tak od połowy maja 2011 roku zakończył swoją przygodę z tym opranym i WSIowym portalem.

Cytuję: 

"@eska

"Najlepszy dowód to fakt, ze Ty ciągle tkwisz na pierwszym miejscu wśród popularnych, choć już chyba od dwóch tygodni nic tam nie piszesz."

To prawda. Dwa tygodnie nie piszę, a ciągle jestem na pierwszym miejscu. Jak ktos mnie wyprzedzi, prześlę im butlę szampana z gratulacjami.

W tym tempie, to bedzie za około miesiąc mojego "niepisania", hi,hi!

Ale staraja sie chłopaki, jak mogą, paru wstawia mój nick w tytule pięciu tekstów pod rząd, jakby błagali, czytajcie mnie, czytajcie hi,hi! Albo sie chwalą, że o nim wspomniałem. Syndrom Hinckleya?

No, ale jestem skromny, co? hi,hi!"

SEAWOLF2.06.2011 23:19


Cytuje:

„@Aleksander Ścios
Byłem jednym z najżarliwszych entuzjastów NE, pamiętam swoje naiwne teksty, obronę NE na innych forach.

Nic z tego nie zostało. Moja zaufanie do tej grupy (bo , jak słyszę, ta sama grupa kombinowała ten sam numer juz przedtem, jeszcze przecd Smoleńskiem, te same nazwiska) spadło do 5% po artykule ŁŁ z pomysłem "trzeciej drogi", a po tym , co zobaczyłem potem, po swojej krytyce, po kłamstwach, niedomówienieach, po skrawkach informacji wyciąganych kawałek po kawałku, jak psu z gardła, po obelgach, pogróżkach, atakach jakichs psycholi, wynosi o,o%

Kiedyś pisałem, że jestem dumy z tego, ze tam pisze od poczatjku, teraz mi wstyd.Głupi byłem, ot i wszystko. Każdy sie może pomylić.”

SEAWOLF 2.06.2011 20:25


Również powołując się w lutym 2014 roku na Pana rzekomą tam obecność, to tak jakby nie zauważył Pana wpisu na temat nE na S24.
Tamże, za Panem, cytuję:
„W ocenie takich postaci przyjmuję jedną (jak dotąd niezawodną) zasadę: nie ufać nikomu, kto był w SB lub robił karierę w LWP.
Niezależnie, co dziś mówi i deklaruje.”

Ojciec tego kłamcy robił karierę w LWP, jako trepi felczer w randze przewodniczącego wojskowej komisji poborowej przy WKU LWP w Gdyni, bo przecież ta funkcja nie należała do obligatoryjnej ścieżki kariery w tzw. służbie zdrowia w czasach PRL, prawda?

Cytuję:

Nazywanie Nowego Ekranu "prawicowym środowiskiem blogerskim" uważam za grube nadużycie i efekt niezrozumienia naszej rzeczywistości.
Radzę poczytać tych "prawicowców" i zapoznać się z historią "moczaryzmu".
Nie chodzi też o żadne "wzajemne zwalczanie". To uproszczenie, które ma na celu postawienie znaku równości między środowiskami autentycznej opozycji, a farbowaną "trzecią siłą".”
ALEKSANDER ŚCIOS2.06.2011 21:56


Oraz kolejny ważny cytat:

„Najlepiej zapytać samego Szeremietiewa, bo każde moje słowo na swój temat, ten pan odbiera jako niebywały atak.
Napisałem już kiedyś, że Szeremietiew i Opara znają się jeszcze z lat 90. zatem obecność tego pana na NE mnie nie dziwi….”

ALEKSANDER ŚCIOS


Cytuję:

„Nic mi nie wiadomo o "nieudanym sprawowaniu urzędu państwowego" przez Romualda Szeremietiewa i taki wniosek jest całkowicie chybiony.
Zawsze natomiast należy z rezerwą traktować powoływanie się na minione zasługi i status opozycjonisty. Znamy nadto wiele przykładów postaci III RP, by wiedzieć, że te wartości nie mają większego znaczenia.”


Romuald Szeremietiew bazuj przez dziesięciolecia na starych czasach, które nie zawsze są porządnie udokumentowane dokumentami o 100% wiarygodności, bo nawet jego autobiografia zawiera przekłamania jak i nieścisłości.

Oraz jako ten, co się bratał z TW Bolkiem i Mieciem Wachowskim w 1995 roku utracił całkowicie wiarygodność, bo qurwa, to zostaje się po pierwszym razie, a nie po którymś kolejnym prostytuowaniu, prawda?

--------------------

Szanowna Pani Marylo,

Niech Pani odgadnie, na jakim portalu nie było akurat ani jednego z trzech artykułów Pana Aleksandra Ściosa?
Oraz opublikowanego między tymi trzema artykułami o numeracji od 1 do 3 czwartego artykuł o bolszewickim agencie z WSI.

Chodzi mi o te cztery artykuły Pana Aleksandra Ściosa:


Ten Pani komentarz, który niżej cytuję, pasuje jak ulał do tych, co to chcą wydawać certyfikaty patriotyzmu, którego niestety oni sami nie są w stanie dziś zaliczyć, bo oderwali się od dzisiejszych realiów i tkwią trzydzieści lub więcej lat wstecz, gdy czasy byłe całkiem inne i nijak nieprzystające do dzisiejszych czasów, które ja oceniam jako o wiele bardziej złożone i trudniejsze od tych minionych w tym czasu stanu wojennego, bo wówczas, to byli ONI i MY, gdy tymczasem dziś ONI i ci rzekomo wcześniejsi „MY” są w dużej liczbie po tej samej stronie co wcześniejsi ONI w antypolskiej i antypaństwowej i antynarodowej stronie niedookreślonych i nie oznaczonych flagami barykad i okopów.

Dziś jest według mnie o wiele trudniej zachować się jak należy, prawda?

Cytuję za Panią:

„"nasi patrioci" czują się sędziami ale sami nie lubią być zlustrowani .
Nigdy nie brakowało takich "naszych patriotów". Akurat przykład płk. Kuklińskiego jest jak papierek lakmusowy dla różnego oszołomstwa, co chce rozdawać świadectwa "najprawdziwszych Polaków", ale nie ma po temu ani kwalifikacji, ani zasług.


Pozdrawiam serdecznie.

Obibok na własny koszt.

PS
Takich mamy rzekomo „naszych” polskich patriotów, na których wystarczy użyć papierek lakmusowy, a to katyński, a to wołyński, a to smoleński, a to w przedmiocie Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, a to Warszawskich Powstańców, a to Żołnierzy Wyklętych, a to męczennika błogosławionego księdza śp. Jerzego Popiełuszki, a to Łupaszki, a to Inki, a to Ponurego, Huzara i wielu innych w tym bezimiennych, o których śmierci nawet My, Polacy w ogóle nie wiemy, tak jak nie znamy miejsc zakopania, bo przecież mowy nie może o pochówkach Naszych Polskich Bohaterów i Patriotów Naszego Polskiego Narodu, którzy swoje życie często bardzo młode oddawali na ołtarzy Naszej Ojczyzny, Polski.

Ciągle i nieustanne okazuje się, że nie jak w tej sprawie to w innej musi wyleźć spod zapoconego sowieckiego szynela jakaś zakamuflowana i legendująca się sowiecka lub inna innostronna menda, która raczy nas łajać i pouczać z zaświatów i zza oceanów i mórz, zapominając, ze walka o Polskę trwa tu i teraz, a nie gdzieś na zamorskiej obczyźnie.
Onwk.

-----------

Szanowna Pni Marylo,

Swego czasu na byłych Niepoprawnych pod wpisem @Wojciecha Pomorskiego, który podawał się za politycznego emigranta i 11 letniego opozycjonistę z Bytowa zapowiedziałem, że zamierzam opublikować polecankę o internowanych w stanie wojennym.

Polecankę zamierzam utworzyć na bazie opracowania IPN, którą zamierzałem przekształcić na plik tekstowy, tak by nie trzeba było pobierać pliku PDF na swój komputer, lecz można było przeczytać bezpośrednio wchodząc na moją polecankę.

W ten sposób mogłem uwypuklić problem osób internowanych oraz tych spośród nich którzy poszli na współpracę, a także tych którzy za paszporty zdradzili swoich dotychczasowych kolegów i przyjaciół, wytłuszczając i podkreślając pewne fragmenty, a także dodając swoje uwagi i komentarze napisane na bazie innych ogólnie dostępnych dokumentów.
W mojej polecance nie było fotografii zawartych w opracowaniu IPN, lecz tekst był zgodny z oryginałem.
W związku z tym, że wpis @Wojciecha Pomorskiego został usunięty z Niepoprawnych przez autora lub administrację Niepoprawnych muszę dowód na okoliczność zapowiedzi skierować na moją stronę, na której zamieściłem znaczną część usuniętej notki wraz z komentarzami pod nim.

Notka mogła być usunięta m.in. z tego powodu, że autor został zdemaskowany, bo jak wynika z dokumentów sejmowej komisji nie był on emigrantem politycznym, lecz był emigrantem po niemieckich korzeniach.

Ponadto, autor jako syn powoływał się na swojego ojca, który nie był aresztowany w stanie wojennym, lecz tylko zatrzymanym na 48 godziny.

Co do rzekomego strajku głodowego jego ojca w czasie tych 48 godzin to mam swoją opinię jaką posiadam z autopsji a nie z jakichś tam opowiadań megalomanów, którzy spędzili 48 godzin w areszcie na komendach MO.
Ja spędziłem trzy dni i w tym czasie dostałem do zjedzenia miskę zupy grochowej i dwie kromki chleba oraz wodę, którą podawano nam we wiadrach z chochlą do celi trzyosobowej w której było upakowanych 34 mężczyzn, pobitych do tego stopnia, że kilku musiało zabrać pogotowie do szpitala.
Zostałem zatrzymany z innymi 100 mężczyznami w dniu 31 sierpnia 1982 roku i nie przypominam sobie byśmy dostali cokolwiek do jedzenia poza wiadrem wody kranówki w kolejnych dwóch dniach tj. 1 i 2 września 1982 roku.
Za to jak dziś pamiętam, że pod celą jeden z zatrzymanych miał kurze jaja, które częściowo były potłuczone, a w związku z tym, że nieraz wypijałem na surowo jajka na wolności tak i tym razem wziąłem te jajka, ktoś inny miał kawałek chleba i tak urządziłem sobie małą przekąskę na którą inni patrzyli z niedowierzaniem i wstrętem.

Poza miską zupy grochówką i kawałkiem chleba jaki dostałem w areszcie w komendzie MO w Tczewie, kolejny posiłek otrzymaliśmy pod celą nr 34 III Oddziału Centralnego w Areszcie Śledczym w Gdańsku, do której trafiliśmy jako trzej gdańszczanie z Oruni, którzy mieszkali przy ulicy Brzegi, Podmiejskiej i Ptasiej. W dniu 4 września dołączył Ryszard Frydrychowski z Gdyni Chyloni, który trafił pod naszą celę już z wyrokiem z Gdyni.

To Ryszard Frydrychowski podczas widzenia z rodziną i adwokatem przekazał mój gryps do mojej żony z prośbą o ewakuację mojej tajnej drukarni z pomocą mojego kolegi Tadeusza Krzysztofa Kremera z Gdańska, który miał samochód Mini Moris i który pomagał księdzu Adamowi przy wydawaniu darów przy naszym kościele parafialnym Św. Ignacego Loyoli przy ulicy Brzegi.

Moja tajna drukarnia, o której nie wiedziała nawet moja żona mieściła się w naszej komórce przy ulicy Ptasiej 4. Została bezpiecznie ewakuowana i w ten sposób zakończyła się moja przygoda z pisaniem ulotek własnego autorstwa i ich kserowaniem na dwóch kserokopiarkach KF oraz powielaniem na posiadanym przeze mnie czarnym, emaliowanym powielaczu ROTO, a także ich osobistym kolportażu w Gdańsku w tym w samym sercu gdańskiej starówki, bo na ulicy Długiej i Długim Targu, przy którym wówczas pracowałem po wyrzuceniu mnie z Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego za działalność związkową – tak mam napisane w opinii służbowej GSR.

Kilku mężczyzn miało tak stłuczone jądra, że były wielkości piłki do szczypiorniaka – piłki ręcznej, które nie mieściły się w Ich spodniach i majtkach, tak że musieli zdjąć spodnie i majtki.

Niestety nie udało mi się wymusić na przesłuchujących mnie w charakterze świadka w prokuratorze z IPN w Gdyni tych drastycznych moich uwag o tamtych pobitych mężczyznach bo prokurator twierdził, że to nie jest przedmiotem prowadzonego śledztwa w sprawie zbrodni komunistycznych popełnionych tylko i wyłącznie na mojej osobie, bo rzekomo tamci już to zeznawali w swoich zeznaniach, co do dziś wydaje się dla mnie niedorzecznością, jaką opowiadał mi przesłuchujący mnie prokurator IPN.

Podobnie było z opisywaniem i zamieszczeniem w protokole przesłuchania moich przeżyć podczas pobytu areszcie komendy MO w Tczewie, które prokurator usiłować bagatelizować, co znalazło swoje odbicie w wydanym w okresie późniejszym postanowieniu Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przy IPN, w których nie znajdziemy ani jednej z bardzo wielu drastycznych scen jakie się wówczas tam odbyły i jakim ja byłem poddany osobiście.

Nie ma tam nic o tym jak chciano zmiażdżyć moją prawą dłoń uderzając w nią piętą w wojskowym bucie przez funkcjonariuszy ZOMO i ROMO na betonowych schodkach przed drzwiami wejściowymi od strony podwórza, gdy tam zostałem podczas ścieżki zdrowia podcięty i przewrócony na narożnik betonowych schodów, na których to według mnie doszło do złamania żeber i mostka, który nie był zabezpieczony i dlatego zrósł się nieprawidłowo, a dwa żebra przekształciły się w dwa stawy rzekome, bo nigdy się mi nie zrosły. 
O złamaniach dowiedziałem się już po wyjściu z aresztu, gdy stawy rzekome już były potwierdzonym na zdjęciu RTG faktem, który wówczas mogła być leczony operacyjnie jedynie poprzez operację ortopedyczną polegającą na pobraniu fragmenty kości z kości biodrowej, zmieleniu jej, otwarciu mostka i żeber, obłożenia zmieloną miazgą kostną powstałych stawów rzekomych, z których usunięte byłby narosłe chrząstki i które musiały być owinięte spiralą z drutu oraz zespolone płytki AO.

Nie wraziłem zgody na zabieg operacyjny i stan na dzień dzisiejszy jest taki, że mam o dwa stawy więcej od innych ludzi – stawy rzekome są pomiędzy żebrami, a moim mostkiem.

Jest to mój stały ślad po moim pobycie w katowni tczewskiej, gdzie przeszedłem ścieżki zdrowia, polowanie w Nairobi i takie tam inne fizyczne znęcania się przez komunistyczne kanalie niczym nie odbiegające od tych opisywanych w książkach o UB i SB.

Tak więc opowieści ojca autora, że będąc zatrzymanym podjął strajk głogowy, o których napisano w „Encyklopedii Solidarności”, to ja bym na półkę z bajkami o rzekomej martyrologii poleciłbym włożyć, a nie umieszczał jej w dziale  historycznym lub opisywać to w jakimkolwiek periodykach o znaczeniu historycznym, bo na odległość według mnie śmierdzi konfabulacją, tak jak opowieści jego syna o kombatanctwie w wieku 11 lat i emigracji politycznej w 1989 roku jego syna, który wybrał obywatelstwo niemieckie po korzonkach rodzinnych.

Jestem bardzo ciekaw zachowania się jego niemieckich przodków tak przed I WŚ, w okresie międzywojennym jak i w okresie II WŚ oraz w czasach powojennych, bo być może nie byłoby się czym pochwalić w Polsce, no chyba miałoby to miejsce w Niemczech i w rodzinie jego teściów, o których napisał, że był esesmanami w czasie II WŚ, w których rodzinę się z premedytacją wżenił będąc świadom tych faktów przed ślubem z ich niemiecką córką.

Najwidoczniej DM esesmanów dla syna rzekomego głodującego podczas zatrzymania bytowskiego opozycjonisty nie śmierdziały ani wówczas jak się starał o niemieckie obywatelstwo po korzonkach dziadków, jak i wówczas gdy zabiegał o rękę córki byłych esesmanów niemieckich, o których przeszłości w zbrodniczej formacji niemieckiej wiedział już przed ślubem z lubą niemiecką dziewką rodziców z hitlerowską i esesmańską przeszłością.

-------

Obecnie skanuję trzy pierwsze numery Biuletynów Informacyjnych Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” z Gdańska oraz dwa Pisma MKZ NSZZ „Solidarności” z siedzibą w Gdańsku pod zmienioną szatą i ze zmienionym formatem z A4 na A3 (przed składem), która na winiecie z logo powołuje się na pierwszy nr Biuletynu Informacyjnego z dnia 23.08.1980 roku w Stoczni Gdańskiej – pierwszy o nr 6/35 z dnia 2 marca 1981 roku i ostatni, jaki posiadam o nr 32/62 z dnia 26 listopada 1981 roku.
W tym ostatnim numerze doszło do pierwszych sabotaży, bo brakuje w nim kilka stron.
Ale nie to jest przedmiotem moich dociekać, bo akurat do moich dociekań wystarczyłyby tylko pierwsze strony kontynuacji Biuletynu Informacyjnego, którego nazwę z Nr 6/35 zmieniono na „Pismo…”, to akurat jest ważne jak i to, że podkreślono ciągłość publikacji po numerach wydanych w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
To bym pominął milczeniem, lecz nie mogę pominąć milczeniem kontynuacji tej numeracji oraz wykorzystaniem starego logo i winiety w kolejnych wydaniach tym razem, jako „Pisma Regionu Gdańskiego Nr 14/229 już w dniu 26 kwietnia 1989 roku, która wyszła z drukarni całkiem nowej Solidarności niemającej nic wspólnego z I Solidarnością, na której została zamieszczona informacja o tym, że pierwszy numer wydano w dniu 23.08.1980 r. w Stoczni Gdańskiej.

Ta informacją była przecież nieprawdziwa, bo nie było jakiegokolwiek związku to wydanie przez zdrajców z magdalenki i od OS z tamtym, które było wydawane podczas sierpniowych strajków w 1980 roku i miała zamierzony cel, którym było umyślne i świadome wprowadzenie w błąd Polaków, co do tego, że rzekomo jest to kontynuacja tej samej pierwszej Solidarności, która była zarejestrowana w 1980 roku.

W tym pierwszym numerze z 1989 roku, na jako dotychczas natrafiłem w swoich zbiorach jest kilka ciekawych informacji dla znawców i wytrawnych poszukiwaczy prawdy.

Ale to już każdy musi sam z tych informacji, jakie tam zostały zamieszczone wyłuskać bez mojej pomocy, bo nie chce by ktokolwiek zarzucił mi manipulację treściami tam zamieszczonymi.

Tu w moim albumie pod tymi linkami można przeczytać i pobrać kilka numerów Biuletynów Informacyjnych NSZZ „Solidarności” lub Pisma NSZZ „Solidarność” oraz wszystkie posiadane przeze mnie numery Biuletyny Informacyjne, jakie były wydrukowane w sierpniu 1980 roku w Wolnej Drukarni Stoczni Gdańskiej:


Falsyfikat TW Bolków nosi numer 14/228 i został wydany pod datą 24 kwietnia 1989 roku.

---------

Data, godzina i linki do publikacji Aleksandra Ściosa na S24:

2.05.2011 19:54
5.05.2011 19:42
10.05.2011 17:37
15.05.2011 17:20
2.06.2011 18:28
A mimo to ta turystka łonowa z Gdyni wyciera swoją paskudną i załganą gębę innymi oraz usprawiedliwia się ze swoich bliskich kontaktów z WSI i Oparami na nE i nEonie24 cudzym kosztem, jak @Aleksandrem Ściosem i @Seawolfem vel. śp. Tomaszem Mierzwińskim.
Menda jak to menda, prawda?

--------

Łobuz z Gdyni łże jakby był najęty przez swoich kolesi ze WSI Nowego Ekranu
Ten zaślepiony Nowym Ekranem i jego licznymi kontynuacjami jak np. nEon24.pl idiota z Gdyni, którego ja nazywam JAZGARZEM, bo on jest i zachowuje się w blogosferze właśnie tak jak ten rybi pasożyt zachowuje się w morzach i oceanach, gdy wyżera cudzą [pracę i niszczy cudzy trud zżerając ikrę złożoną przez ryby z gatunków szlachetnych.
Ten był pasożytem, jako przemytnik kontrabandy, dla którego praca marynarza była jedynie koniecznym dodatkiem do ciężkiej pracy przemytnika kontrabandy, o czym sam się chwalił publicznie w swoim wpisie „Przemytnicy i cinkciarze” oraz zwierzył się publicznie, ze Jaruzelskiego nienawidzi za to, że ten wprowadzając stan wojenny ukrócił mu przemytniczą kontrabandę i w swojej notce na nowym NIE(poprawni.pl) żądał oddania najlepszych dla jego 10 lat utraconych w jego przemytniczym biznesie przy przemycie kontrabandy.
Ten pasożyt marynarski pasożytował na umęczonym, zniewolonym, ubezwłasnowolnionym przez komunistów Narodzie Polskim i wykorzystywał bezwzględnie Polaków będącym w przymusowej sytuacji, którą urządzili Im tacy legendarni trepi felczerzy jak jego ojciec, który jako nie byle, kto w strukturze PRL przewodniczył wojskowej komisji poborowej Wojskowej Komendzie Uzupełnień Ludowego Wojska rzekomo Polskiego swoją tytaniczną pracą i codzienną pracą ustanawiał władzę ludową i demokrację socjalistyczną dokonując masowych poborów do okupacyjnej ruskiej i sowieckiej armii pod nazwą Ludowego Wojska Polskiego.
Otóż ten notoryczny łgarz, łotr, łobuz, mitoman, grafoman, który z tej bezkompromisowej współpracy i tytanicznej pracy swojego ojca wysługującego się na rzecz komunistów w czasach PRL zrobił z ojca „tytana pracy” i gdyńską trepio-felczerską „legendę” z WKU LWP (prawie wyzwoliciela i bojownika o niepodległy PRL), który wykorzystał niewiedzę wiceprezydenta i przewodniczącego Rady Miasta Gdyni, przewodniczącej Rady Dzielnicy Gdynia-Orłowo oraz radnych miasta i dzielnicy (gdyby wiedzieli to by bardzo źle świadczyło o członkach władz Miasta Gdyni) do zainstalowania tablicy pamiątkowej gdyńskiej „legendzie”, który wiernie służył PRL i zabiegał o pełnienie w PRL zaszczytnych funkcji, jakim było pełnienie funkcji felczerskiego przewodniczącego wojskowej trepiej komisji poborowej, tak jakby przewodniczenie trepiej komisji lekarskiej należało do normalnej ścieżki awansu zawodowego każdego lekarza w PRL.
Ta turystka łonowa miała czelność tłumacząc się ze swojej paroletniej służby na WSIowym i oparnych portalach Nowego Ekranu, nEonu24 i licznych kontynuacjach wytrzeć swoją gębę i zresetować swoje wątpliwe sumienie (według mnie on nie ma nie tylko sumienia, ale i nie posiada zdolności honorowych) pomawiając Aleksandra Ściosa o to, że rzekomo Pan Aleksander Ścios tak jak on się squrwił z WSIkami pomawiając Go o to, czego On nigdy nie czynił, – BO ON W PRZECIWIEŃSTWIE DO GDYŃSKIEGO JAZGARZA NIGDY NIE PISAŁ NA NOWYM EKRANIE a tym bardziej na jego licznych kontynuacjach.
Tłumacząc się ze swojego trzyletniego udziału we WSIo-Oparnych trzecich drogach pomawia przy okazji innych wybielania swojej załganej i pokracznej osobowości.
Powołał się przy tym nie tylko na Aleksandra Ściosa, ale i śp. @Seawolfa, który już od połowy maja 2011 roku nie pisał na Nowym Ekranie ani na jego licznych kontynuacjach.
Popełniłem błąd i zarejestrowałem mój nick na tym WSIoOparnym portalu, lecz nie postawiłem tam poza tym choćby jednego znaku jak np. kropki.
Podobne jak posiadam konto na Nasze, Blogi lecz tam podobnie jak na Nowym Ekranie i jego kontynuacjach nie komentowałem podobnie jak na WSIoOparnych i POrąbanych mokradłach spod szyldu ZP Grunwaldu.
 Pod notką na Nasze Blogi przyparty do muru wycofał się chyłkiem nie przepraszając za swoje oczywiste i bezpodstawne pomówienie publiczne Aleksandra Ściosa.


Natomiast nie dokonał stosownego sprostowania swojego komentarza w tym samym brzmienia na nowym NIE(poprawnych), na który tak jak wisiał tak i wisi jego komentarz z oczywistym i bezpodstawnym pomówieniem jakby nic się nie stało, bo nikt nie zwróciła na nowym NIE @gaWRiONa na ten fakt uwagi, bo tam pozostali już same niekumane głąby o rybiej pamięci – max trzysekundowej.
Czy można kogoś tak ohydnego i próżnego uważać za rzekomo naszego?
NIE!!!
Po trzykroć NIE!!!
Te turystki łonowe obupłciowe albo nie czytają ze zrozumieniem tego, co czytają, albo rżną głupa, bo doskonale wiedzą i rozumieją, co czytają, a tylko dla publiki udają przygłupów, którzy rzekomo są rzekomo ślepi i nie kumają, bo są rzekomo ociężali umysłowo, choć nie są też lotni, tak jak każde kiwi czy emu z głową w piasku.


@Józef Darski vel. Targalski stara się tez zagadać jakby nie dostrzegł oczywistego łgarstwa i pomówienia Aleksandra Ściosa przez swojego nowo-ekranowego pupila wyłowionego z sieci WSI i wpuszczając ten pasożytniczy narybek jazgarzy na swoje Nasze Blogi, które od poczęcia wydawał się chybionym, bo działającym pod fałszywą flagą przedsięwzięciem innych, lecz tym razem nie polskich czy sowieckich służb specjalnych rozgrywających Polską i Polakami ze wzgórz Golan i pustyni Synaj.
Ohydne postępowanie cechuje nie po raz pierwszy tego rzekomo polskiego patriotę z dziadkiem pułkownikiem LWP w albumie rodzinnym.

-------------


--------------
Szanowna Pani Marylo,

Niech Pani odgadnie, na którym rzekomo „naszym” i rzekomo „polskim patriotycznym”, a także rzekomo „antykomunistycznym” portalu, na którym najchętniej zasłużenie „nasi patrioci” nadawaliby każdemu według własnego gustu i upodobań certyfikaty „polskiego patriotyzmu” nie ukazał się ani jeden z trzech docinków artykułów Aleksandra Ściosa o Pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim oraz o ruskim pachołku z WSI?

Tych czterech artykułów Aleksandra, Ścios tam się nie znajdzie nawet przy wykorzystaniu najnowocześniejszych refleksów przeciwlotniczych:

Podpowiem, że na tym portalu, na którym promowany był oszczerca Aleksandra Ściosa, który pomówił publicznie Aleksandra Ściosa o to, że Ten rzekomo kiedykolwiek pisał na Nowym Ekranie tłumacząc swój tak trzyletnią służbę oparnym i sowieckim agentom ze WSI.

Przecież ten załgany turysta łonowy pod swoją notką na Nasze Blogi 


zachwalał ten rzekomo prawicowy Nowy Ekran i jego kontynuacje, jaką dziś jest niechybnie nEon24 portal Opary, któremu tak jak @Darskiemu i @gaWRiONowi publicznie lizał i liże przy każdej okazji rowa.

Cytuję:

@Ryszard Opara 20:34:00
Panie Ryszardzie!

Ludzie nie potrafią się w tym połapać.
Róbmy wszystko, by zaistniał ład i prządek. Nie tylko semantyczny, ale ten zwykłu - ludzki.
Pozdrawiam
jazgdyni 05.01.2014 22:44:08



Komentarz ten z nEonu24 przywołał w swoim komentarzu na Nasze Blogi @Wiktor Stachowicz 07.01.2014 13:06 pod tym wpisem tego załganego WSIowego parobka z Gdyni:


Szanowny Panie, pozwolę przywołać Pana opinię S24 z 2 czerwca 2011 roku.

Cytuję:

„Myślę, że cały czas mamy do czynienia z procesem oddzielania ziaren od plew, a pewne wybory i sympatie dowodzą raczej, że miano "blogera prawicowego" jest mocno nadużywane i nieprawdziwe.”


Ten Pana komentarz jest wciąż aktualny i na czasie, jak mało, kiedy.

Polecam dla „prawicowych” idiotów z nE, nEonów24, trzecich obiegów, dróg wszelakich w kierunku wschodnim czy nowego NIE(poprawni) i ich wszelkich możliwych macek tej czerwonej wielogatunkowej czerwonej ośmiornicy.

Jak można dziś po prawie trzech latach powoływać się na takich Blogerów jak Pan czy śp. @Seawolfa przy swoim obłudnym i cynicznym wybielaniu się ze swojego wieloletniego udziału, rzekomo nieświadomego w projekcie WSI, tym bardziej po wypisywaniu takich bredni w swoich komentarzy na Nasze Blogi czy NIEpoprawnych i nEonach24?
Szczyt hipokryzji jest nie do pokonania przez jakiekolwiek nowoodkryte Himalaje głupoty.
Jeśli ktoś w dniu 14 lutego powołuje się na śp. @Seawolfa, to najwidoczniej nie wie, o czym w ogóle pisze, bo albo fałszywie albo kłamliwie oraz z cała premedytacją usprawiedliwia siebie po prawie trzech lata po komentarzu samego śp. @Seawolfa w przedmiocie jego przygód z nE i WSIą oparną Wileckich, Toczków czy Wileckich.
@Seawolfa, który gdzieś tak od połowy maja 2011 roku zakończył swoją przygodę z tym opranym i WSIowym portalem.
Na Nasze, Blogi @Józef Darski vel. Targalski zagaił coś o Romaszewskim, ale zaniemówił i nie zwrócił uwagi na to oczywiste łgarstwo jego załganego pupilka wyłowionego z sieci WSI na licznych nowo-ekranowych mackach i kontynuacjach.


Najzabawniejsze jest to, że najwidoczniej @Józef Darski lubi jak mu tacy jak tej z Gdyni rowa liże publicznie, a przy tym nie zauważa, że ten sam, co mu rowa liże publicznie naśmiewa się i kpi pisząc pod innym Nickiem „@czujne oko” na profilu „profesora”, bo ten łgarz ma jakieś chorobliwe i wybujałe ciągoty profesorsko-belfrowskie, bo zwykł pouczać wszystkich użytkowników i to na każdym możliwym forum.
Zwróciła na to oczywiste pomówienie @Magda Figurska i @ Sir Winston:


Natomiast na nowym NIE(poprawni), gdzie pozostały już tylko rybie umysły o trzysekundowej pamięci to na to oczywiste publiczne pomówienie nikt nawet nie zwrócił uwagi, a sam pomawiający łobuz, chociaż się przyznał do rzekomego nieświadomego błędu na portalu Nasze Blogi, to jednak na nowym NIE(poprawni) nie poczuł się do obowiązku dokonania stosownego sprostowania i przeproszenia pomówionej publicznie osoby Pana Aleksandra Ściosa.

Takie zachowanie wskazuje, że rzekoma pomyłka była dokonana celowo i z premedytacją dla uzyskania należytego usprawiedliwienia własnej osoby w służbie Oparze i jego WSIowym towarzyszom z sowieckiej rozwiedli ulokowanej dziś w stowarzyszeniach SOWA i PRO MILITO Dukaczewskiego, Wileckiego, Toczka i inszych komuszych zaprzańców i tubylczych zdrajców ze WSI vel. IW/WSW.
I takiego marynarskiego pasożyta resortowo-trepiego beneficjenta PRL z racji bycia synem felczersko-trepiej legendy i tytana pracy na rzecz LWP i PRL na rzekomo „naszej” i rzekomo „patriotycznej” stronie się promowało, a tymczasem trzech kolejnych artykułów Aleksandra Ściosa o Pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim się nie zauważyło.
Tak wiec ma Pani papierek lakmusowy podwójnych standardów polskiego patriotyzmu.
Promowanie syna trupiego felczera, który jako syn robi z usłużnego trepiego felczera legendę i tytana pracy na rzecz PRL i LWP, a nie promuje się polskiego patrioty i bohatera, jaki był i jest Ryszard Kukliński.
Jako syn beneficjent i budowniczego od lat 50 PRL i LWP jak najbardziej na TAK, lecz przeciwnik PRL i komunizmu już NIE za bardzo.

--------------

 Szanowny Panie Aleksandrze Ścios,

Z ogromną przykrością muszę Pana poinformować, że został Pan pomówiony publicznie przez usłużnego i udzielnego WSIowego nEonowca z byłego nE o to, że rzekomo Pan razem z nim pisywał na nE.
I ta rzekom Pana jak i śp. @Seawolfa tamtejsza obecność była tym, dla którego i on tam tkwił oraz udzielał się ze swoją radosną twórczością w tym przy publicznym lizaniu rowa Ryszardowi Oparze tj. tak jak to dziś czyni w stosunku do rowa Targalskiego jak i @gaWRiONa z nowego NIE(poprawni).


Na nowym NIE(poprawni) nie dokonał stosownego sprostowania i przeproszenia Pana, pomimo tego, że na Nasze Blogi nieporadnie i nie honorowo, bo chyłkiem unikając przeprosin Pana jak i czytelników za tą swoją według mnie świadomą, celową i dokonaną z premedytacja manipulację Pana wizerunkiem wirtualnym.

Zaświadcza o tym brak jego sprostowania z własnej inicjatywy na nowym NIE(poprawni), które winno być dokonane bez jakichkolwiek prośby, zwracania uwagi czy ingerencji osób postronnych.

Dowodzi to braku zdolności honorowych u tego załganego i zakłamanego osobnika z nE z Gdyni, którego rzekomo śp. @Seawolf namawiał na pisanie (w domyśle na nE i nEonie24pl), którym według mnie Nasz @Seawolf by się brzydził, bo był człowiekiem odważnym i honorowym, który potrafił publicznie przyznać się do swoich błędów w tym do swojego osobistego udziału i wspierania wsiowego portalu Oparów, Toczków, Wileckich, Porębów.

Dowód jest tu, pod tym wpisem (jak i we wpisie) mając na uwadze dotychczasową jego twórczość na nE i jego licznych kontynuacjach w tym nEon24.pl.


Pisałem Panu o tym łgarzy na Blogmedia24.pl, który tworzy na poczekaniu swoje grafomańskie i mitomańskie martyrologie rodzinne, a to w Grodnie gdzie wymordowano całą jego rodzinę w dniu 20.09.1939 r., gdy tymczasem na portalu internetowym „Nasze Miasto Gdynia” piszą, ze ojciec urodzony w 1924 roku w wieku 6 lat stał się podwójnym sierotą, czyli w roku 1930, a tymczasem dla rodzinnej martyrologii w innym własnym wydaniu wychodzi na to, ze sierotą został mając 15 lat, a to napisała o Oświęcimiu w takim kontekście jakby jego matka była jedną z tamtejszych więźniarek, a w innym komentarzu pisze, ze jego matka tam gdzieś się urodziła i mieszkała niedaleko i stąd wiedziała o szczegółach eksperymentów doktora Mengele, a to znów pisał o niemieckiej zbrodni w Piaśnicy, w której byli rzekomo zamordowani krewni jego matki urodzonej i mieszkającej koło Oświęcimia, a to licznej rodziny na bezgranicznych wschodnich kresach od Wilna po Lwów. A to o „bandzie” Łupaszki jakoby jego ojciec miła coś wspólnego, który już w 1945 roku rozpoczął studnia medyczne w Lublinie i po roku kontynuował studia na AM w Gdańsku. Po studiach już w latach 50. XX wieku awansował na kierownika i dyrektora, był też członkiem, a później przewodniczącym trepiej felczerskiej komisji poborowej przy Wojskowej Komendy Uzupełnień Ludowego Wojska Polskiego w Gdyni.

Ci, co udzielali się w „bandzie” Łupaszki („„bandzie” Łupaszki”, to w taki sposób on napisał o żołnierzach z oddziału Łupaszki) to labo byli mordowani i zakopywani w nieznanych po dziś dzień dołach śmierci albo byli więzieni i torturowani w lochach Urzędów Bezpieczeństwa PRL na terenie całej Polski, jak była długa i szeroka.
Tymczasem jego „legendarny” ojciec, o którym w październiku zainicjowała i zainstalował płytę pamiątkową w Gdyni wykorzystując kampanie wyborczą w Gdyni mówił, że jego ojciec był „tytan pracy”, który nie szczędziła jak widać sił na rzecz PRL i jego zbrojnego ramienia w służbie sowieckiej Rosji, jakim było Ludowe Wojsko Polskie dowodzone przez namiestników warszawsko-moskiewskich i generałów Układu Warszawskiego z Moskwy.

Napisał Pan do mnie, na Blogmedia24, ze pan nie zajmuje się wojenkami na portalach, a tymczasem to tamtejsze szemrane i wsiowe towarzystwo zajmuje się Panem wycierając swoje załgane gęby Panem i uzasadniając swoje skundlenie rzekomo pana obecnością pośród nich samych.

Panie Aleksandrze nie możemy przemilczać tak haniebnego zachowania tych ludków ze WSI opranej i zadżumionej czerwonym wirusem, bo musimy celnie i mocno walić prosto w ich czerwone ryje choćby jakąś gazrurką.

Nie możemy pozwolić by rury do napychania ich kombinatów mięsno-warzywnych przedstawiały siebie gdziekolwiek by to nie było za rzekomo „naszych” i rzekomo „polskich patriotów”, bo oni takimi nigdy nie byli, nie są i nigdy nie będą, bo coś takiego już się nie zmieni przed swoją śmiercią na lepsze.

Pani Maryla napisała, że sprawa Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego jest dla Niej papierkiem lakmusowym na polski patriotyzm, „naszych patriotów”, którzy potrafią innych tylko certyfikować.

No i wychodzi na to, że akurat Pana trzy kolejne artykułu o Pułkowniku oraz kolejny o WSIowym zaprzańcu z WSI nie zostały zawieszone na jednej ze stron internetowych chcących uchodzić przed Polakami za rzekomo „nasze” patriotyczne środowisko niepodległościowe.

Czyżby kolejne plewy odpadają we wialni XXI wieku od polskiego zdrowego ziarna?

--------------------


Szanowna Pani Urszulo,

z turystami i jemiołą nie utrzymywałem i nie utrzymuję jakichkolwiek kontaktów, bo na to po prostu nie zasługują, a i nie ukrywam, że i ja nie mam na to najmniejszej ochoty.

Czarnecki jest jak dla mnie nikim, no i oczywiście szkodnikiem, który powinien zniknąć z życia publicznego, bo przynosi jedynie szkody dla polskich spraw, że też tego nie widzi Jarosław Kaczyński.
Abstrahując od wszystkich jego innych mankamentów, to wystarczy, że dyskwalifikują go z polityki jego przypadłości logopedyczne, którymi jak widać on się w ogóle nie przejmuje chociaż powinien bo nie potrafi się w sposób zrozumiały wysłowić, a mimo to pacha się na wizję i w eter.
On nawet do śp. Andrzeja Leppera nie przystawał, lecz akurat tam mieli jak widać więcej pojęcia o jego "możliwościach" oratorskich i nikt go nie posyłał do TiVi.
Nawet jego możliwości wklepywania literek z sensem z klawiatury posiada widoczne przypadłości mało-poznawcze, bo nawet nie organoleptyczne.

Pani Urszulo, na NB tylko posiadam konto tak jak na nE i nEonach nie znajdzie Pani moich komentarzy choćby zawierających jedna kropkę.
To co myślę o zarządcy NB i tam piszących perełkach wyłowionych od Opary napisałem u siebie na blogu, a wcześniej to nawet napisałem o tym co sądzę o nowo-ekranowym pasożycie z Gdyni dla samego Targalskiego, który mimo to resortowego beneficjenta przytulił i roztoczył nad tym wsiowym pasożytem opiekę.
Podobnie jak na innym portalu, na którym chcą rozdawać certyfikaty polskiego patriotyzmu, na którym zawisły publikacje pasożyta i beneficjenta PRL z WSIowego nE i jego kontynuacji nEonu24.
Tak promowali marynarskiego pasożyta, bo przemytnika kontrabandy, który nienawidzi Jaruzelskiego nie za zbr0dnie czy stan wojenny lecz za to, że tenże komunistyczny bandyta i zbrodniarz ukrócił jego kontrabandę, która był jego podstawowym zajęciem w czasach PRL, a praca marynarska była tylko koniecznym dodatkiem do jego ciężkiej pracy przemytnika, który żerował na Polakach wykorzystując ich przymusową sytuację w związku ze zniewoleniem Polskiego Narodu przez komunistów.
Jak można promować takich pasożytów, którzy swoich rodziców, budowniczych komunistycznego reżimu w PRL jak i jego komunistycznego zbrojnego ramienia Ludowego Wojska Polskiego robią legendami i tytanami pracy rzekomo na rzecz wolnej i niepodległej Polski, której ten budowniczy PRL nie dożył rzekomo wolnej polski, o którą raczej on nigdy nie walczył i nie marzył, bo wiernie służył komunie i PZPR.
Z takimi się nie rozmawia i nie dyskutuje, bo na nich to są stosowne środki chemiczne, jak choćby stary i wypróbowany azotox oraz szatra maść.

Pozdrawiam serdecznie.

Obibok na własny koszt

------

 
Szanowna Pani Urszulo,

W jednym z wcześniejszych Pani komentarzy napisała Pani, że na Majdanie byli ludzie odważni i zdeterminowani, których porównała Pani do górników z KWK „Wujek” z dniu 16 grudnia 1981 roku.
Szanowna Pani, w tym samym dniu tj. 16 grudnia 1981 roku mogło dojść być może do jeszcze większej tragedii narodowej, w której m.in. ja mógłbym dziś mieć swój niepośledni osobisty udział.
Opiszę to pokrótce tu na blogu Pana Aleksandra.
Mam cichą nadzieję, że nie zostanę za to danie świadectwa nie zostanę wytargany za uszy, bo wszak musi ktoś to opisać i opowiedzieć, bo wiedza o tamtych wydarzeniach jest po dziś dzień żadna, gdyż Moi Koledzy z Komitetu Strajkowego jak i ja sam przez ponad trzydzieści lat nie opowiadaliśmy i nie opisywaliśmy tamtych wydarzeń jakie miały miejsce w dniach 14-16 grudnia 1981 roku na terenie Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego (dalej GSR), Stoczni położonej na gdańskiej wyspie Ostrów, na którą można było się dostać przez dwie przeprawy drogowe przez dwa mosty pontonowy.
Jeden był/jest na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina (dalej SG), na który dojechać można jadąc prosto od strony gdańskiego ponika przez bramę nr 2, a drugi był/jest w ciągu ulicy Na Ostrów, który należał do Naszej Stoczni remontowej, na których w sierpniu 1980 roku spędziłem kilkaset godzin, bo od 15 do 31 sierpnia 1980 roku byłem tam 24/24/7 wykonując swoje obowiązki straży porządkowej powierzone przez Komitet Strajkowy GSR.
W dniu 14 grudniu 1981 roku jako członek Komisji Zakładowej obecny na terenie GSR na mocy statutu Solidarności zostałem członkiem Komitetu Strajkowego GSR oraz przewodniczącym wydziałowego Komitetu Strajkowego GSR.
W nocy z 14 na 15 grudnia 1981 roku od strony pomnika przez most pontonowy SG (dziś historyczną bramę miedzy GSR i SG, która w dniu 16 sierpnia 1980 roku została zaspawana po tym jak została podjęta próba zakończenia strajku w SG przez Lecha Wałęsę) dotarł przez bramę między dwiema stoczniami tj. GSR i SG oddział ZOMO złożony z około 100 zomowców.
Oddział ZOMO został otoczony przez około 1000 Stoczniowców GSR w taki sposób, że był to bezpośredni kontakt, w którym nie powinien znaleźć się żaden oddział, bo mogliśmy ich rozbroić i powiązać ich jak baranów orz poukładać na śniegu by skruszeli.
W tym czasie koledzy z filii Morskiej Obsługi Radiowej Statków, która miała siedzibę na terenie Naszej GSR prowadzony był ciągły nasłuch radiowy wojska i milicji.
Członkowie Komitetu Strajkowego w tym i ja rozpoczęliśmy negocjacje z dowódcą, którego nakłanialiśmy na wycofanie się tą samą drogą, którą do nas przybyli, czyli przez bramę między dwiema gdańskimi stoczniami, którą do naszej stoczni GSR przyszli po godzinie 3 rano w dniu 15.12.1981 r.
Dowódca kontaktował się radiowo z dowództwem.
Słyszeliśmy to co mówiła, lecz nie słyszeliśmy co mówią w dowództwie i w tym pomógł nasłuch Naszych Kolegów radiowców z MORS, którzy słyszeli całą rozmowę jak i rozmowy między członkami sztabu.
Gdy tylko dotarła do nas informacja, że dostali rozkaz wycofania się z terenu Naszej GSR, członkowie Komitetu Strajkowego zaapelowali tak do Stoczniowców by pozwolili zomowcom się wycofać przez bramę na teren Stoczni Gdańskiej im. Lenina, a zomowców by ci nie ważyli się na jakiekolwiek ruchy i prowokacje, bo wówczas jako Komitet Strajkowy nie będziemy w stanie zapewnić im bezpieczeństwa.
Wycofali się i nie doszło do jakichkolwiek walk miedzy Stoczniowcami, a zomowcami.
Ponad tą samą bramą którą wycofali się zomowcy, a która została zaspawana w dniu 16.08.1980 r. toczyły się burzliwe „rozmowy” z Anną Walentynowicz („rozmowy” - to było bluzgi, ubliżania, przekrzykiwanie), o których pisze w swojej książce „Anna Solidarność” Sławomir Cenckiewicz.
Będzie o niej mowa w dalszej części mojego świadectwa prawdzie z tamtych ponurych dni i nocy stanu wojennego.
Po wycofaniu się oddziału ZOMO w siedzibie Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność GSR, która była poza ogrodzonym terenem stoczniowym na wprost bramy nr 2 GSR w parterowym baraku zebrał się Komitet Strajkowy GSR.
Zapadła decyzja by udał się na teren dwóch sąsiednich gdańskich stoczni nasz zwiad, który miął przeprowadzić rozpoznanie, co do stanu tam strajkujących ludzi, po dokonaniu zwiadu Komitet Strajkowy miał wznowić obrady by przedsięwziąć działania w przedmiocie kontynuowania strajku jak i sposobu jego kontynuowania.
Chodziło o to czy mamy czynić przygotowania do czynnego oporu i obrony całej wyspy Ostrów, czy tylko stawiać bierny opór trwając na terenie Naszej GSR.

Po powrocie zwiadowców Komitetu Strajkowego GSR, otrzymaliśmy następujące informacje.

  1. Na terenie SG im. Lenina jest tylko około 100 – 120 ludzi (z różnych zakładów i środowisk trójmiejskich) ukrytych w różnych zakamarkach stoczniowych, bo pozostali stoczniowcy zostali wyprowadzeni i odjechali do domów autobusami postawionymi przez komunistycznych zamachowców.
  2. W bunkrze na terenie SG im. Lenina prawdopodobnie ukryli się i zabarykadował oddział ZOMO, których stoczniowcy ze SG im. Lenina z tamtejszymi komitetami strajkowymi (ogólnopolskim, regionalnym i stoczniowym) chcieli zaspawać drzwi wejściowe do tego bunkra.
  3. Na terenie Stoczni Północnej im. Bohaterów Westerplatte ludzi nie stwierdzono, bo ta trzecia pod względem wielkości gdańska stocznia w ogóle nie podjęła strajku.
  4. Na terenie Naszej GSR przed nocną „wizytą” ZOMO strajkowało ponad 3 tysiące Stoczniowców GSR, a nie zbieraniny jak było to w SG im. Lenina.
Zaproponowane zostały dwa warianty strajku.
  1. Obrony czynnej całej wyspy Ostrów z terenami należącymi do SG im. Lenina oraz Naszej Stoczni remontowej.
  2. Obronny biernej tylko na terenie Naszej Stoczni Remontowej z opuszczeniem posterunku na moście pontonowym należącym do GSR w ciągu ulicy Na Ostrów.

Mapa dotycząca opisywanego przeze mnie obszaru Gdańska o wyspy:


Tu jest plan wyspy Ostrów z moimi opisami:

Doszło do zażartej dyskusji Komitetu Strajkowego. Byłem za czynną obroną wyspy Ostrów, lecz okazało się, że moja opcja znalazła się w mniejszości i wybór padł na bierny i tylko bierny opór oraz trwanie do końca czyli pacyfikacji lub zwycięstwa.
Część z członków KS była gotowa stawić czynny opór. Moi ludzie mieli dość poważne zadania do wykonania m.in. z tego powody, że posiadali specjalistyczny sprzęt załadunkowo przeładunkowy jak i znali się na obsłudze mostu pontonowego GSR w ciągu ulicy Na Ostrów.
Planowaliśmy przygotowanie do rozczepienia i rozerwania obu mostów pontonowych przez cztery stoczniowe holowniki w momencie wjechania na nie czołgów, wozów pancernych i bud z ZOMO, tak by jak najwięcej z nich zostało zatopionych w stoczniowych kanałach, a jednocześnie by odciąć całą wyspę od połączenia ze stałym lądem.
Miały być też zaminowane butlami z gazami technicznymi przyczółki mostów od strony wyspy na wypadek gdyby któryś z czołgów lub wozów pancernych zdołał dotrzeć na drugą stronę Mastów od strony wyspy.
Bramy miały być zaspawane oraz zabarykadowane półfabrykatami, ciężkim sprzętem i innymi ciężkimi elementami ze stoczniowej produkcji oraz słabsze fragmenty ogrodzeń miedzy budynkami przez które mogłyby ewentualnie wjechać czołgi zaminowane butlami z gazami, które byłby ukryte pod zwałami śniegu.
Pacyfikacja wyspy od czasy rozłączenia mostów i zatopienia będących na nich czołgów i wozów pancernych byłaby możliwa jedynie drogą wodną i powietrzną.
Przypuszczaliśmy, że moglibyśmy pozyskać broń palną, która według naszej wiedzy mogła się znajdować na remontowanych w Naszej Stoczni statkach oraz broń, które mogła się znajdować w magazynach na terenie Stoczni Północnej im. Bohaterów Westerplatte jak i w magazynie wojskowy na terenie Naszej Stoczni, który znajdował się w bunkrze pod budynkiem dyrekcji GSR.
Gdyby wówczas w nocy około godz. 5 w dniu 15.12.1981 roku zapadła decyzja obrony czynnej, to dziś bogatszy o dzisiejszą wiedzę i fakty, w tym wiedza o tragedii jaka miała miejsce w KWK „Wujek”, to dziś jestem tego pewien, że na terenie naszej GSR ofiar mogło być też bardzo dużo.
Nie zamierzam się licytować z kimkolwiek, lecz jestem pewien tego, ze dziś miałbym na swoim sumieniu i rękach krew Moich Kolegów Stoczniowców z GSR im. Józefa Piłsudskiego, bo przecież kopalnia „Wujek” była brutalnie i zbrodniczo pacyfikowana w tym samym dniu 16 grudnia 1981 roku co i Nasz GSR, która też pomimo tylko biernego oporu była brutalnie  pacyfikowana przez oddziały pancerne Ludowego Wojska Polskiego z Kołobrzegu, ZOMO, ROMO, MO, SB, ORMO i towarzyszy partyjnych z PZPR.
Do dziś zachodzę w głowę dlaczego nie zostałem zatrzymany już w chwili doprowadzenia mnie do Sali BHP razem z Antonim Macierewiczem, szczególnie po tym jak żarliwie namawiałem Moich Kolegów z Komitetu Strajkowego do czynnej obrony wyspy Ostrów podczas nocnych obrad Komitetu Strajkowego GSR.
Tym bardziej, że odium prac przygotowawczych w tym minowaniem i wzmacnianiem wyspy spadłaby właśnie na mój wydział i moich ludzi z wydziału, którzy tak jak ich 27. letni przewodniczący też rwali się do prac fortyfikacyjnych i obrony wyspy.

PS
Na planie zaznaczyłem pomarańczową linią drogę mojej wspólnej marszruty z terenu GSR do Sali BHP, którą odbyłem w jednej dwójce i pod konwoje oddziału ZOMO w okularach przeciwsłonecznych przy trzaskającym mrozie z Antonim Macierewiczem, który wbrew łgarzowi z Gdyni nie był internowany w pierwszych godzinach stanu wojennego, lecz został razem ze mną pojmany około południa w dniu 16 grudnia 1981 roku na terenie GSR, a zatrzymany dopiero już będąc w Sali BHP SG im. Lenina.
Onwk.
-----
Szanowny Panie Aleksandrze,
Bo oto widzimy, że to są zwyczajne tchórzliwe pętaki, na których nie mogą niestety już liczyć Polacy i Polska, bo zaprzedali się pieniądzu i złotym koronowanym i nie cielcom.
Co innego studia radiowo-telewizyjne, nawet te bardzo wrogie, a z goła czym innym jest zawsze niebezpieczna i wroga ulica, która tchórzy szybko eliminuje ze swoich szeregów, bo tam od zawsze trwa naturalna i ciągła selekcja, gdzie tchórzy nie wytrwa dłużej jak do pierwszego szturmu, ataku, pierwszych rannych i zabitych.
Poznałem „odważnych” szczurów, którzy rzucali się do dzikiej ucieczki na sam głos wydobywający się ze szczekaczek z megafonu ZOMO, który był za betonowym ogrodzeniem, którego milicyjne suki, na których były zamontowane nie byłyby w stanie pokonać.
TW coś tam coś tam od zawsze odgrywali bohaterów ale tylko wówczas gdy po stronie przeciwnej byli ich oficerowie prowadzący, którzy kazali im odgrywać ekstremistycznych i bardzo wrogich i bardzo manifestantów, bo wiedzieli, że im nic nie grozi nawet gdy ich pojmą zomowcy.
Prowokatorów należy zawsze wypatrywać w szpicy, na pierwszej linii i na tyłach.
Ci z przodu prowokują, a ci z tyłu biegną za uciekającymi by wskazać ich ewentualne miejsca ukrycia, po czym wzywają posiłki i wskazują miejsca kryjówek.

-------

Szanowna Pani Urszulo,

z turystami i jemiołą nie utrzymywałem i nie utrzymuję jakichkolwiek kontaktów, bo na to po prostu nie zasługują, a i nie ukrywam, że i ja nie mam na to najmniejszej ochoty.

Czarnecki jest jak dla mnie nikim, no i oczywiście szkodnikiem, który powinien zniknąć z życia publicznego, bo przynosi jedynie szkody dla polskich spraw, że też tego nie widzi Jarosław Kaczyński.
Abstrahując od wszystkich jego innych mankamentów, to wystarczy, że dyskwalifikują go z polityki jego przypadłości logopedyczne, którymi jak widać on się w ogóle nie przejmuje chociaż powinien bo nie potrafi się w sposób zrozumiały wysłowić, a mimo to pacha się na wizję i w eter.
On nawet do śp. Andrzeja Leppera nie przystawał, lecz akurat tam mieli jak widać więcej pojęcia o jego "możliwościach" oratorskich i nikt go nie posyłał do TiVi.
Nawet jego możliwości wklepywania literek z sensem z klawiatury posiada widoczne przypadłości mało-poznawcze, bo nawet nie organoleptyczne.

Pani Urszulo, na NB tylko posiadam konto tak jak na nE i nEonach nie znajdzie Pani moich komentarzy choćby zawierających jedna kropkę.
To co myślę o zarządcy NB i tam piszących perełkach wyłowionych od Opary napisałem u siebie na blogu, a wcześniej to nawet napisałem o tym co sądzę o nowo-ekranowym pasożycie z Gdyni dla samego Targalskiego, który mimo to resortowego beneficjenta przytulił i roztoczył nad tym wsiowym pasożytem opiekę.
Podobnie jak na innym portalu, na którym chcą rozdawać certyfikaty polskiego patriotyzmu, na którym zawisły publikacje pasożyta i beneficjenta PRL z WSIowego nE i jego kontynuacji nEonu24.
Tak promowali marynarskiego pasożyta, bo przemytnika kontrabandy, który nienawidzi Jaruzelskiego nie za zbr0dnie czy stan wojenny lecz za to, że tenże komunistyczny bandyta i zbrodniarz ukrócił jego kontrabandę, która był jego podstawowym zajęciem w czasach PRL, a praca marynarska była tylko koniecznym dodatkiem do jego ciężkiej pracy przemytnika, który żerował na Polakach wykorzystując ich przymusową sytuację w związku ze zniewoleniem Polskiego Narodu przez komunistów.
Jak można promować takich pasożytów, którzy swoich rodziców, budowniczych komunistycznego reżimu w PRL jak i jego komunistycznego zbrojnego ramienia Ludowego Wojska Polskiego robią legendami i tytanami pracy rzekomo na rzecz wolnej i niepodległej Polski, której ten budowniczy PRL nie dożył rzekomo wolnej polski, o którą raczej on nigdy nie walczył i nie marzył, bo wiernie służył komunie i PZPR.
Z takimi się nie rozmawia i nie dyskutuje, bo na nich to są stosowne środki chemiczne, jak choćby stary i wypróbowany azotox oraz szatra maść.

Pozdrawiam serdecznie.

Obibok na własny koszt

---------------------------

Zamieściłem te moje komentarze tu u siebie by nie zaśmiecać na innych portalach. Tu też każdy może to przeczytać bez ograniczeń oraz skomentować - rzecz jasne merytorycznie i w sposób kulturalny.
Podane przeze mnie informacje proszę traktować jako moje zeznanie złożone w charakterze naocznego świadka tamtych wydarzeń, które jestem gotów złożyć pod przysięgą w IPN.

Pozdrawiam czytelników.

Obibok na własny koszt

1 komentarz:

  1. @Ryszard Opara 00:04:49
    Szanowny Panie

    Obrażać bezpodstawnie (i podstawnie raczej też) nie wolno.
    Jestem na to uczulony i kiedyś stanąłem w Pana obronie swoim wpisem, zadając sobie trud prześledzenia Pańskiej międzynarodowej kariery.
    Więc proszę nie pisać, że nikt nie stanął w Pana obronie.
    Sam pan wielokrotnie powtaża, że prawda jest najważniejsza.
    I nie może tu być żadnej manipulacji.
    Pan Sakiewicz jest dla mnie postacią dwuznaczną i nie mam dla niego szacunku.
    Chciałbym, by Pan tak postępował, abym ja nie stracił szacunku do Pana.

    Z poważaniem
    nadużycie link skomentuj
    jazgdyni 05.01.2013 07:39:32

    http://szymowski.neon24.pl/post/84795,tajna-kasa-sakiewicza

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.