wtorek, 5 maja 2015

Ustawa o działaczach opozycji - zagrywką wyborczą?

Wyszło tak jak o tym pisałem już na wstępie procedowania nad projektem społecznym ustawy i przed tym nim zajęli się nią zaprzańcy i zdrajcy w senacie PRL Bis, których udział nie mógł wróżyć nic dobrego.
Tym bardziej, że niektórzy z pomysłodawców sami przebierali nóżkami, by zabłysnąć i mieć z tego osobistą, choćby tylko medialną korzyść.
Pisałem o tej żenującej propozycji zapomóg jamłużniczych, która w pierwszej kolejności miła zamknąć gęby krytykom ("niereformowalnych oszołomów") mundurowych ustaw emerytalnych, na podstawie których zbrodniarze komunistyczni i kaci Polaków po dziś dzień otrzymują bardzo wysokie emerytury, a ich rodziny (o wiele wyższe niż przeciętny Kowalski) rent rodzinnych.
I oto stało się, że ci co walczyli o Niepodległą Polskę zostali przez usłużnych idiotów i lokai tak wcześniejszego jak i obecnego reżimu wyrzuceni ustawowo na wysypiska śmieci i do śmietników, by tam mogli dokonać swojego żywota.
Stało się to przy niezrozumiałym przeze mnie zachwycie pseudo patriotów, którzy jak trzeba było walczyć z komuną tu i teraz dali jak przystało na dekowników drapaka do bezpiecznych i zasobnych gospodarczo rajów, z których dziś śmią dokazywać tym, którzy z Polski nie uciekali jak tylko nadarzyła się ku temu okazja.

Oto dzieło łajdaków, którzy dla świętego spokoju swoich komunistycznych oficerów prowadzących i komunistycznych zbrodniarzy uchwalili kompromitującą ich ustawę, z której Czesław Kiszczak i jego bandyci mogą być dumni.

Poniżej zamieszczam refleksje dwóch Stowarzyszeń, które również nie uwzględnia całościowo tematu haniebnej ustawy, która kompromituje rzekomych polskich parlamentarzystów i usłużnych idiotów, którzy do tej haniebnej ustawy i dla celebry własnej osoby dali swoje imiona i nazwiska.

Cytuję w całości:

Warszawa, dnia 25 kwietnia 2015 r.

REFLEKSJE
po przegłosowaniu przez Polski Parlament dokumentu, któremu nadano tytuł:
„Ustawa o działaczach opozycji antykomunistycznej
i osobach represjonowanych z powodów politycznych”

Po upływie ponad ćwierć wieku od porozumień „okrągłego stołu” nadal bezwzględnie obowiązuje zasada sformułowana przez Pierwszego Premiera Wolnej Polski, noszącego chlubny przydomek Siła Spokoju: pacta sunt servanda. Znaczy to, że do końca polskiej historii, do którego nieuchronnie w tej sytuacji zmierzamy – układ jest zamknięty: bohaterom Polski Ludowej przysługują wszelkie honory i przywileje, natomiast reszta społeczeństwa powinna „skorzystać z okazji, by siedzieć cicho” (jak to – w odniesieniu do innej sytuacji politycznej – ujął z wdziękiem prezydent podobno zaprzyjaźnionego z nami kraju). Szkoda tylko, że w tym ferworze zwycięstwa zapomniano, jak „Strona Rządowa” potraktowała inne „pakta”: Porozumienia Sierpniowe, które złamała już po szesnastu miesiącach, w najbrutalniejszy sposób – wypowiadając wojnę Narodowi , podczas gdy te pookrągłostołowe mają być przestrzegane Na Wieki Wieków Amen.
Nic więc dziwnego, że dawni utrwalacze władzy (a może nie tylko „dawni”, wszak - jak twierdzi aktualny przywódca światowego postępu – kagiebowcem pozostaje się do końca życia) przejadają poważną część budżetu przeznaczonego na bezpieczeństwo w Kraju: ich emerytury, na które nigdy nie potrącano z wynagrodzeń, finansowane są przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – mają coraz lepsze „zaopatrzenie na starość” (waloryzacja procentowa, promująca wysokie świadczenia) w stosunku do „zusowców”, płacących na ten cel haracz od każdej zarobionej w życiu złotówki.
Taka „filozofia” polityczna musi znaleźć przełożenie na egzystencję byłych działaczy opozycji antykomunistycznej i osób represjonowanych z powodów politycznych, ponieważ zakłada niezbywalne zasługi obozu rządzącego Polską Ludową w „przemianach ustrojowych”, niemal eliminując ich czynnik sprawczy: nieprzerwany opór społeczeństwa przeciw dziwolągowi ustrojowemu i wyrzeczeniu się suwerenności państwowej. Ludziom, którzy szli w manifestacjach na czołgi (stan wojenny) nawet nie z szabelką, lecz z gołymi rękami – odmawia się tytułu Weterana i miejsca w Domach Kombatanta, zdominowanych już przez nowych bohaterów: bojowników Armii Ludowej i dzielnych obrońców istniejącego systemu.
Omawiana Ustawa nie tylko potwierdza powyższe refleksje, ale je umacnia: mimo wzmianek o zasługach w wybiciu się Polski na niepodległość - stopuje Konstytucję w obowiązku zapewnienia godnego życia osobom dla tej sprawy zasłużonym. Nawet ta jałmużna (czterysta zł.) dla pobierających emerytury w wysokości ok. 1000 zł.(brutto) została tak obwarowana zastrzeżeniami, że prawie nikt z niej nie skorzysta, ponieważ uzależniona jest od innych dochodów osoby samotnej lub od dochodów osób pozostających we wspólnym gospodarstwie domowym. Poza tym przyznawana jest (z nielicznymi wyjątkami) na okres jednego roku. Zatem emeryt, dorabiający do swojego głodowego świadczenia, nie zaryzykuje utraty pracy, bo po roku może się okazać, że już nie zasługuje na jałmużnę, chociażby z powodu przekroczenia wskutek waloryzacji nawet o złotówkę określonego Ustawą pułapu. Z kolei ojciec straci do niej prawo, gdy zamieszkujący z nim syn otrzyma od swego pracodawcy 50 zł. podwyżki. Nieliczni szczęśliwcy, którym uda się te pułapki ominąć, będą musieli co dwanaście miesięcy dokumentować swoje prawo do korzystania z dobrodziejstw Ustawy. Wskazuje to jednoznacznie, że jej twórcy nie kierowali się, jak twierdzą, zapisami uprawnień kombatanckich – lecz rygorami świadczeń socjalnych (zasiłki dla ubogich).
A co z działaczami i represjonowanymi, pobierającymi emerytury o 20 zł. wyższe? Jak już należycie udokumentują swoje zasługi dla Kraju – otrzymają blaszkę i papierek, czyli odznakę i legitymację. O przynależności do jakiego klubu, stowarzyszenia, związku będą one świadczyć, skoro tylko oficjalnie zorganizowane środowiska mogą je nadawać swoim członkom ? Ustawa mówi: „ustanawia się”, czyli należy rozumieć, że to Parlament przyjął rolę organizatora środowisk niepodległościowo – antykomunistycznych, tylko że one nie są jego członkami. Nadawanie odznak i wydawanie legitymacji Ustawa powierza Szefowi Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, do których jednak tych środowisk nie zaliczono. Zatem czy przedstawiciel związków Kombatantów i Osób Represjonowanych ma prawo nadawania odznak i legitymacji osobom, które nie są członkami tych związków, a nawet zostały zakwalifikowane do całkowicie odrębnego środowiska: zasłużonego dla Ojczyzny działalnością polityczną?
Projekt Obywatelski Ustawy zakładał utworzenie Korpusu Weterana, skupiającego wszystkich aktywnie zaangażowanych w walkę cywilną na rzecz niepodległości i demokracji, o potwierdzonym statusie działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych, którym Projekt ten nadawał symboliczny tytuł Weterana Opozycji Antykomunistycznej. Tak zorganizowane środowisko byłoby władne ustanowić odznakę i legitymację członkowską.
Niestety rozwiązanie to nasi ustawodawcy uznali za przesadnie honorowe. Ludziom, którzy latami uprawiali konspirację (druk i kolportaż wydawnictw drugiego obiegu, rozpowszechnianie ulotek, tzw. mały sabotaż na murach itp.), podlegali inwigilacji i szykanom w miejscach pracy ( odmowy awansu i podwyżek płac, przenoszenie na gorsze i mniej płatne stanowiska, wydalanie „z wilczym biletem”), doświadczali upokarzających rewizji, przesłuchań i zatrzymań, byli pałowani i gazowani na manifestacjach oraz poddawani przeróżnym szantażom psychicznym (np. grożenie zemstą na członkach rodziny, szczególnie na dzieciach) - lewicowy poseł z mównicy sejmowej rzucił w twarz: wyciągacie rękę po pieniądze a możecie cieszyć się wolnością. Wielka szkoda, że nie powiedział tego swoim ideologicznym pobratymcom, którzy zaskarżyli Państwo Polskie (a jego partia to popierała), przed Europejskim Trybunałem, gdy Rząd w minimalny sposób obciął ich „ubeckie” emerytury. Oni nawet mają za co cieszyć się tą wolnością, wywalczoną – wbrew nim samym - przez środowiska antykomunistyczne, za tę walkę przez nich represjonowane.
Ustawa przyjęta w obecnym kształcie w żadnym stopniu nie naprawia wieloletnich krzywd społecznych ani nie buduje sprawiedliwości dziejowej – środowiska niepodległościowe są nią głęboko rozczarowane. Oceniają ją jako niekonstytucyjną oraz dyskryminującą innych działaczy i osoby represjonowane, których egzystencja jest bardzo daleka od poziomu godnego życia. Kryteria przyznawania tej zapomogi, penetrujące dochody nie tylko opozycjonistów ale także współdomowników oraz konieczność cyklicznego dokumentowania tych dochodów, połączona z ciągłą obawą o to, co będzie za rok - po prostu odzierają ludzi walczących o Polskę z należnej im godności.
Wady Ustawy widzą nawet parlamentarzyści, pracujący nad nią i nakłaniający do przyjęcia jej w obecnym kształcie, rzekomo dlatego, że lepsza ustawa „byle jaka” niż żadna: bo złą można poprawić a nad „żadną” trzeba zacząć prace od podstaw, czyli od szukania sprzymierzeńców do tej idei, a kadencja się kończy i nie wiadomo w jakim składzie będzie obradował przyszły Parlament. Gdyby przyjąć taki tok rozumowania, należałoby zapytać, dlaczego gremium niechętne godnego potraktowania podziemia niepodległościowego miałoby nagle wpaść w zapał ulepszania ustawy totalnie krytykowanej przez to podziemie? Jeśliby natomiast przyszły parlament składał się z entuzjastów opozycji antykomunistycznej, to przecież można by być spokojnym o los takiej ustawy.
Co więc zadecydowało o pośpiesznym uchwaleniu Ustawy, mimo niedoróbek legislacyjnych, na które wskazywało Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu, właśnie w tej kończącej się kadencji? Sądzimy, że prawdziwa przyczyna ma datę 10 maja bieżącego roku.
Różne środowiska, zrzeszające opozycjonistów z czasów PRL, występowały wielokrotnie od wielu lat do wszystkich przedstawicielstw władzy ustawodawczej i wykonawczej III RP z przekazem, że od dwudziestu lat Polska czeka na kompleksowe unormowanie sytuacji finansowej i godnościowej osób czynnie zaangażowanych w odzyskanie suwerenności Ojczyzny i doprowadzenie do zmian ustrojowych, umożliwiających normalny rozwój gospodarczy i polityczny Kraju. Bardzo długo te apele, kierowane również bezpośrednio do obecnego Prezydenta – pozostawały bez echa. „Coś drgnęło” półtora roku temu, by następnie ulec kilkakrotnemu paromiesięcznemu „zamrożeniu”. Sprawa ruszyła „z kopyta” w okresie zbliżającej się kampanii wyborczej i wtedy okazało się, że nie ma czasu nawet na rozpatrzenie poprawek legislacyjnych, bo ustawa musi wejść w życie natychmiast.
Nie negujemy dobrych intencji niektórych członków komisji sejmowych i senackich, pracujących nad Ustawą – bo ich nie znamy. Oceniamy jedynie „owoce”, po których należy je poznać. A one, zarówno sama ustawa jak i tryb jej procedowania – nasuwają podejrzenie, że ponownie zostaliśmy potraktowani jak mięso armatnie: raz gdy Układ szedł po władzę oraz teraz gdy walczy wszelkimi metodami o jej utrzymanie.
Ciągle wierzymy, że Nasza Ojczyzna zdobędzie się kiedyś na „oddzielenie ziarna od plew”, czyli docenienie Jej prawdziwych obrońców a nie „przebierańców”. I choć starsze pokolenia opozycjonistów pewnie tego nie doczekają – zawsze aktualne są słowa Wieszcza:

I TEN SZCZĘŚLIWY,
KTO PADŁ WŚRÓD ZAWODU,
JEŻELI POLEGŁYM CIAŁEM
DAŁ INNYM SZCZEBEL
DO SŁAWY GRODU.


za Stowarzyszenie Polskiej Partii Niepodległościowej Członków i Współpracowników
 

Alina Cybula Borowińska
Hanna Jakóbowska
Barbara Kądziela
Halina Kamać


za Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89
 

dr Daniel Alain Korona

Koniec cytatu.



Obibok na własny koszt

Gdańsk, 5 maja 2015 roku

2 komentarze:

  1. To dla tego czerwonego gdyńskiego pasożyta, beneficjenta z czasów PRL, mitomana i łajdakiem z PZPR sprzedał mnie niejaki Lech Zborowski podający się za rzekomego "wybitnego działacza WZZW"
    Tak przynajmniej pisze o konfidencie z Bostonu konfident z Gdyni, który w ramach obowiązków służbowych publicznie poinformował o tym, że donos na mnie napisał w ramach "społecznych" obowiązków służbowych sam "wybitny działacz WZZ" podpisujący się jako Lech Zborowski.

    Ch... ci w "wybitny" konfidencki odbyt cwe.u!!!
    Nie udało się ukryć żeś po prostu wielka piz..a, której ksywy i nazwiska same wylatywały i wylatują z twojego konfidenckiego pyska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bloger i komentator, wcześniejszy wirtualny kolega @jazgdyni v. Janusza Kamińskiego z Gdyni napisał tak o czerwonym gdyńskim pasożycie, kłamcy, mitomanie, złodzieju cudzej tożsamości internetowej i chamie:

    Cytuję:

    lju: MS, fajnie że jesteś - a ty co sądzisz o zakazaniu uczczenia pamięci o Rotmistrzu Pileckim przez ukraińskie władze? Mam nadzieje, że napiszesz coś własnego w tej kwestii, bo oskarżano cię dość często o plagiat... Napisz mi gdzie widzisz sowietów, masz na myśli Jazgota, który powtarza brednie Senyszyn? Był w PZPR, to w sumie wyjaśnia "jego" poglądy.

    Źródło: http://niepoprawni.pl/shoutbox

    ©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.