W minioną niedzielę mieliśmy kolędę, którą zdominował
solowy występ muzyczno-słowny Mojej Wnuczki z niewielką pomocą akompaniamentu
pozostałych członków Mojej Rodziny.
Moja Wnuczka rozochocona swoim dwoma udanymi
występami w przedszkolu po kolędzie dał prawie solowy koncert.
Dziś żałuję, że nie byłem podczas jej występu na
uroczystej Wigilii w przedszkolu z udziałem proboszcza tamtejszej parafii.
Za to Jasełka nie uszła mojej uwadze i tak jak
obiecałem Mojej Wnuczce byłem na niej obecny, a i udokumentowałem nie tylko Jej
występ, bo i całej grupy od a do z.
Byłem nieco wcześniej niż przyjechali Jej rodzice.
Gdy mnie Moja Wnuczka dostrzegła, to wyleciała z sali
w te pędy na korytarz z oczyma zalanymi łzami szczęścia, które leciały z Jej
oczek jak grochy, a gdy mnie dopadła, to wtulił się tak jakbyśmy się wieki całe
nie widzieli.
Tak te jej pęd wyglądał w obiektywie aparatu, który nie zdążył się automatycznie ustawić:
Jasełka w przedszkolu grudzień 2014 roku.
Tak te jej pęd wyglądał w obiektywie aparatu, który nie zdążył się automatycznie ustawić:
Jasełka w przedszkolu grudzień 2014 roku.
Tak, więc gdy się dowiedziała, że w niedzielę
będzie u nas kolęda, zażyczyła być na niej u swoich dziadków.
I tak się też stało wedle jej życzenia.
Po przyjeździe przez około dwie godziny brzdąkała
na gitarze, a to na pianinie, a to na organach w słuchawkach na uszach, w
których leciały kolędy, które zamierzała zaśpiewać i zagrać.
Gdy już była gotowa do występu niecierpliwie
oczekiwała przyjścia księdza.
Ba, wręcz wymuszałaby pójść na spotkanie księdza,
tak by ten jak najszybciej do nas przyszedł.
Gdy w końcu ksiądz do naszego mieszkania dotarł,
to Moja Wnuczka stanęła przede mną, a nie ojcem czy babcią i tak też i przede
mną klęknęła odmówiła bardzo ładnie Ojcze Nasz i się przeżegnała bez niczyjej
pomocy, a gdy już kolęda się zakończyła, to ona spytała księdza czy może
księdzu zaśpiewać i zagrać kolędę.
Gdy wykonała jedną, to apetyt wzrósł do kolejnej i
tak się zaczął koncert rodzinnego śpiewanie kolęd, do którego i ksiądz
wikariusz się dołączył.
Było naprawdę miło i przyjemnie jak nigdy
dotychczas, bo okazało się, że mała młoda istota tak wiele może w życie
dorosłych ludzi przez czysty przypadek wprowadzić boskich innowacji.
Nim się te nasze kolędowanie skończyło, to minęła
godzina, a tymczasem nasi sąsiedzi zapewne bardzo się niecierpliwili, a być
może i złorzeczyli, że tak długo księdza u siebie zatrzymaliśmy.
No i nie tylko ksiądz był takim obrotem sprawy
zaskoczony, lecz także i dziadkowie, ba, nawet jej ojciec, a Nasz Syn, który
dopiero podczas kolędy poznał zdolności i umiejętności swojej niespełna
4.letniej utalentowanej pociechy.
No i jeszcze jedno bardzo ważne, to to, że ani
przez chwilę nie miała choćby deko tremy.
Zapowiedziała, że u drugich dziadków i w domu też
podczas kolędy będzie chciała zaśpiewać i zagrać kolędy i zażyczyła zawiezienia
do jej drugich dziadków organy, na których ona będzie sobie akompaniowała.
Była to moja najwspanialsza z dotychczasowych
wszystkich kolęd, jakie pamiętam.
Żałuję bardzo, że nie nagrałem tej kolędy, bo to
dopiero byłaby pamiątka nad pamiątkami.
Mam nadzieję(*), że prezenty od dziadka Mojej
Wnuczce się spodobają, bo dostanie prawdziwe organy i gitarę, na których będzie
mogła rozwijać swoje zdolności muzyczne.
Jak będzie chciała poczuć czar starego pianina, to
zawsze będzie u dziadków mile widzianym gościem, skoro już mówi, że to jest jej
pianino.
Niech tak się stanie, skoro się tak Jej to stare
nasze pianino spodobało.
Dla Czytelników mojego bloga oraz Gości moich licznych profili Google Plus, których liczba na tym jednym profilu zbliża się do 800 tysięcy wyświetleń w ciągu minionego roku
dedykuję naszą z Moją bardzo uzdolnioną muzycznie Wnuczką kolędę.
Dziś mija rok jak profesjonalnie uczy się gdy na różnych instrumentach muzycznych i radzi sobie z tym bardzo dobrze, a i potrafi już wspaniale grać ze słuchu.
Obibok na własny koszt
(*) - Tekst pisałem po kolędzie w niedzielę. Już
wiem, że nasze prezenty bardzo się Mojej Wnuczce spodobały, bo po ich
rozpakowaniu nie wiedziała, na którym instrumencie ma grać, i grała a to na
gitarze, a to na organach, aż w końcu zasnęła jak aniołek trzymając w ręku swoją
osobistą gitarę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.