piątek, 26 grudnia 2014

Moja najwspanialsza kolęda, dziełem Mojej Wnuczki


W minioną niedzielę mieliśmy kolędę, którą zdominował solowy występ muzyczno-słowny Mojej Wnuczki z niewielką pomocą akompaniamentu pozostałych członków Mojej Rodziny.
Moja Wnuczka rozochocona swoim dwoma udanymi występami w przedszkolu po kolędzie dał prawie solowy koncert.
 Dziś żałuję, że nie byłem podczas jej występu na uroczystej Wigilii w przedszkolu z udziałem proboszcza tamtejszej parafii.
Za to Jasełka nie uszła mojej uwadze i tak jak obiecałem Mojej Wnuczce byłem na niej obecny, a i udokumentowałem nie tylko Jej występ, bo i całej grupy od a do z.
Byłem nieco wcześniej niż przyjechali Jej rodzice.
Gdy mnie Moja Wnuczka dostrzegła, to wyleciała z sali w te pędy na korytarz z oczyma zalanymi łzami szczęścia, które leciały z Jej oczek jak grochy, a gdy mnie dopadła, to wtulił się tak jakbyśmy się wieki całe nie widzieli.
Tak te jej pęd wyglądał w obiektywie aparatu, który nie zdążył się automatycznie ustawić:


Jasełka w przedszkolu grudzień 2014 roku.




Tak, więc gdy się dowiedziała, że w niedzielę będzie u nas kolęda, zażyczyła być na niej u swoich dziadków.
I tak się też stało wedle jej życzenia.
Po przyjeździe przez około dwie godziny brzdąkała na gitarze, a to na pianinie, a to na organach w słuchawkach na uszach, w których leciały kolędy, które zamierzała zaśpiewać i zagrać.
Gdy już była gotowa do występu niecierpliwie oczekiwała przyjścia księdza.
Ba, wręcz wymuszałaby pójść na spotkanie księdza, tak by ten jak najszybciej do nas przyszedł.
Gdy w końcu ksiądz do naszego mieszkania dotarł, to Moja Wnuczka stanęła przede mną, a nie ojcem czy babcią i tak też i przede mną klęknęła odmówiła bardzo ładnie Ojcze Nasz i się przeżegnała bez niczyjej pomocy, a gdy już kolęda się zakończyła, to ona spytała księdza czy może księdzu zaśpiewać i zagrać kolędę.
Gdy wykonała jedną, to apetyt wzrósł do kolejnej i tak się zaczął koncert rodzinnego śpiewanie kolęd, do którego i ksiądz wikariusz się dołączył.
Było naprawdę miło i przyjemnie jak nigdy dotychczas, bo okazało się, że mała młoda istota tak wiele może w życie dorosłych ludzi przez czysty przypadek wprowadzić boskich innowacji.
Nim się te nasze kolędowanie skończyło, to minęła godzina, a tymczasem nasi sąsiedzi zapewne bardzo się niecierpliwili, a być może i złorzeczyli, że tak długo księdza u siebie zatrzymaliśmy.
No i nie tylko ksiądz był takim obrotem sprawy zaskoczony, lecz także i dziadkowie, ba, nawet jej ojciec, a Nasz Syn, który dopiero podczas kolędy poznał zdolności i umiejętności swojej niespełna 4.letniej utalentowanej pociechy.
No i jeszcze jedno bardzo ważne, to to, że ani przez chwilę nie miała choćby deko tremy.
Zapowiedziała, że u drugich dziadków i w domu też podczas kolędy będzie chciała zaśpiewać i zagrać kolędy i zażyczyła zawiezienia do jej drugich dziadków organy, na których ona będzie sobie akompaniowała.
Była to moja najwspanialsza z dotychczasowych wszystkich kolęd, jakie pamiętam.
Żałuję bardzo, że nie nagrałem tej kolędy, bo to dopiero byłaby pamiątka nad pamiątkami.
Mam nadzieję(*), że prezenty od dziadka Mojej Wnuczce się spodobają, bo dostanie prawdziwe organy i gitarę, na których będzie mogła rozwijać swoje zdolności muzyczne.
Jak będzie chciała poczuć czar starego pianina, to zawsze będzie u dziadków mile widzianym gościem, skoro już mówi, że to jest jej pianino.
Niech tak się stanie, skoro się tak Jej to stare nasze pianino spodobało.

 Dla Czytelników mojego bloga oraz Gości  moich licznych profili Google Plus, których liczba na tym jednym profilu zbliża się do 800 tysięcy wyświetleń w ciągu minionego roku 



dedykuję naszą z Moją bardzo uzdolnioną muzycznie Wnuczką kolędę.


Dziś mija rok jak profesjonalnie uczy się gdy na różnych instrumentach muzycznych i radzi sobie z tym bardzo dobrze, a i potrafi już wspaniale grać ze słuchu.

Obibok na własny koszt

(*) - Tekst pisałem po kolędzie w niedzielę. Już wiem, że nasze prezenty bardzo się Mojej Wnuczce spodobały, bo po ich rozpakowaniu nie wiedziała, na którym instrumencie ma grać, i grała a to na gitarze, a to na organach, aż w końcu zasnęła jak aniołek trzymając w ręku swoją osobistą gitarę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.