czwartek, 2 października 2014

Pacan z gdyńskiego Pacanowa i PO ojcu z Wojskowej Komendy Uzupełnień LWP




Oto przykład łobuza podszywającego się pod polskiego patriotę, który uważa się za autochtona, go urodził się w Gdyni, co według tego niedokształconego głupka daje prawo do bycia autochtonem.
Najwyraźniej używa terminu autochton, co do którego znaczenia ten głupek nie ma w ogóle zielonego pojęcia co hasło „autochton” oznacza.
Tymczasem nie jest ani jednym ani drugim, no chyba, że ma korzonki żydowskie, dla których bycie niemieckim autochtonem jest zaiste wielkim i nieocenionym zaszczytem.
Laury dla autochtona ;-))

Nie wiem kim byli antenaci Janusza E. Kamińskiego v. @jazgdyni z Gdyni, bo z tego co napisał najbardziej pasuje mi coś w rodzaju Litwaków.
Z tego co pisał wynika, że jego ojciec migrował z Grodzieńszczyzny i zza Bugu na zachodu.
I tak do Lublina, gdzie jako rzekomy AK-owiec bez przeszkód podjął studia medyczne na tamtejszej Akademii Medycznej, które po roku również bez przeszkód kontynuował na Akademii Medycznej w Gdańsku.
Po ukończeniu studiów błyskawicznie awansował na kierownika a w końcu na dyrektora, już w pierwszych latach 50. XX wieku.
Ba, był członkiem, a później przewodniczącym trepiej komisji felczerów w Gdyni, znaczy przewodniczącym lekarskiej komisji poborowej przy Wojskowej Komendzie Uzupełnień Ludowego Wojska Polskiego w Gdyni.
Znaczy to tylko tyle i aż tyle, że musiał być na tą funkcję wyznaczony przez IW/WSW, które były przepoczwarzały się by stać się osławioną WSI, o której wiele się mówi i pisze, zapominając niesłusznie o WSIowych bolszewickich antenach moskiewskich.
Tenże rzekomy „autochton” z Gdyni dziś broni prof. Kieżun, bo jak wynika z tego co sam jak i inni o jego ojcu powiedzieli i napisali, to jego ojciec zachował się dla kariery, a może i dla swojej rodziny tak samo jak jego ojciec, rzekomy żołnierz AK dowodzonego przez Krzyżanowskiego „Wilka”, a później miał rzekomo jakieś powiązania z samym Zygmuntem Edwardem Szendzielarzem, ps. „Łupaszka”.
Ciekawe, że IW/WSW awansowała go na przewodniczącego felczerskiej trepiej komisji poborowej służbie zdrowia błyskawicznie awansował na kierownicze funkcje, prawda?
Prof. Witold Kieżun też awansowano, gdy zaczął pomagać budować Polskę Ludową, tak samo i niczym ojca @jazgdyni, który tworzył ludową służbę zdrowia w Gdyni.
Nim J.E. Kamiński vel. @jazgdyni podjął się obrony profesora Witolda. K. i to w najgorszym z możliwych możliwości, to ja wysnułem celne i trafne wnioski tylko z tego, co @jazgdyni sam napisał kim był jego ojciec w czasach PRL.
Gdy przeczytałem, co powiedział i jak legendował jego ojca pewien żydowski felczer w trakcie uroczystości odsłonięcia w Gdyni Orłowie tablicy pamiątkowej ufundowanej przez rodzinę @jazgdyni, to byłem już święcie przekonany o tym, ze jego ojciec jak i on sam należął do beneficjentów PRL.
Dziś gdy czytam, że broni kapusia i pisze, że on by tak samo postąpił jak ten kapuś z tytułem profesora za donosy, to ja pytam, czy z tym objawiającym totalny odlotowym konfabulatorem i z totalną aberrację  @jazgdyni w ogóle może rozmawiać o Polsce i imperatywach.

Zapewne ten tchórz i konformista nie wie o co chodzi w samym imperatywie polskości czy o tym, ze restytucja polskości winna takich jak on zaprzańców wyrzucić poza margines życia społecznego Nowej Polski, bez takich szmendaków jak ten gdyński zaprzaniec i zdrajca, bo wszak sam napisał, że on by zdradziła dla rodziny, a i samego siebie zapewne także.

Nie pisałbym o tej gdyńskiej turystce łonowej ani jednej literki, gdyby ta wesz łonowa nie podjęła się obrony kapusia i nie napisała, że ten kapuś jest mimo to jego bohaterem.

Na wstępie przypomnę o tym, że wcześniej o tej turystce bytującej na wzgórku łonowym pisałem wielokrotnie unaoczniając jego liczne, wręcz mnogie łgarstwa i zmyślane ad hoc kombatanctwo swoich bliskich i osobiste, martyrologię ojca – akowca od Wilka i Łupaszki i matki, która mieszkała gdzieś koło Oświęcimia, o której napisał ta, żeby wyglądało na to, że ona była więźniarką tamtejszych niemieckich obozów zagłady i stąd poznała tajemnice doktora Mengele.
Ba, rzekomo też jego matki krewnych niemieccy zbrodniarze zamordowali w lesie piaśnickim w 1939 roku.
Podobnie jak jego ojciec w różnych okresach swojego życia został sierotą, bo wychodzi na to, że pierwszy raz został sierotą mając 6 lat - czyli wychodzi, że w 1930 roku, a innym znów razem mając lat 15 w Grodnie w dniu 22 września 1939 roku.
Raz wpisał, ze nie miał nic wspólnego ze strajkami w sierpniu 1980 roku, bo w pracy wszyscy byli czerwonymi, a innym razem, że on jako delegat reprezentował 10. tysięczną brać marynarską w gdański MKS.
Najzabawniej napisał o masakrze na przystanku podmiejskiej kolejki PKP Gdynia Stocznia, gdy napisał „strzelano do nas”  czy coś w tym stylu, gdy tymczasem jak się orientuję, to pracownicy biurowi zazwyczaj rozpoczynali pracę tak w stoczniach, portach i u armatorów nie wcześniej jak o godz. 7 rano.
Gdy tymczasem masakra w Gdyni w dniu 17.12.1970 roku miała miejsce przed godziną 6 rano.
Łże by łgać dla samego łgarstwa, w którym się ten łgarz już totalnie zamotał, a że pamięć ma kiepską, to każde przypomnienie jego łgarstwa przyjmuje jako atak wszechobecnej agentury, która na tego głupka czyha w każdej czeluści Internetu.

Cytuję:

„Legendarny gdyński lekarz Tomasz Kamiński, który po II wojnie światowej organizował od podstaw opiekę medyczną dla mieszkańców Gdyni Orłowa, okolicznych dzielnic i miejscowości, ma upamiętniającą go tablicę. Zawisła ona na gmachu orłowskiej przychodni przy ul. Wrocławskiej, której Tomasz Kamiński był pierwszym powojennym dyrektorem i gdzie od 1958 r. leczył pacjentów przez niemal 30 lat.
[…]

- Tata jeździł też do chorych pacjentów nie tylko do Orłowa, lecz także do Wielkiego Kacka, Chwaszczyna, Bojana, Koleczkowa, czasami nawet za Kartuzy - mówi Janusz Kamiński, syn legendarnego lekarza. - Z wizyt takich nierzadko przywoził kurę, czy koszyk jajek, bo ludzie z wdzięczności dobrowolnie dawali mu, co mieli pod ręką. Sam zapłaty nie dopominał się nigdy. Pora dnia, o której miał jechać do pacjenta, nie miała znaczenia. Często do nagłych przypadków zrywany był telefonem w środku nocy i jechał wtedy leczyć ludzi, bo nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Kiedy tego typu wizyty nasilały się, mama potrafiła grozić mu, że jak tak dalej pójdzie, odetnie telefon w domu.
Leon Birn, przyjaciel orłowskiego lekarza, który studiował razem z Tomaszem Kamińskim medycynę, wcześniej, ramię w ramię, walczył z nim w czasach II wojny światowej w oddziałach Armii Krajowej na Ziemi Wileńskiej pod dowództwem słynnego generała Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka", wspomina Kamińskiego jako niezwykle dzielnego, pracowitego i lojalnego człowieka.”

- Wiele w życiu przeszedł, już w wieku sześciu lat stracił rodziców - mówi Leon Birn. - Wychowywał go stryj. Studia medyczne rozpoczął w 1945 r. w Akademii Medycznej Marii Curie - Skłodowskiej w Lublinie, jednak już po roku przeniósł się do Gdańska. Był fantastycznym kolegą. Zawsze można było zwrócić się do niego o pomoc, w każdej sprawie.
Pracował bardzo dużo, od 7 rano do 22 wieczorem. Był równolegle zatrudniony jako kierownik XIV Przychodni Rejonowej w Gdyni-Orłowie, w Szpitalu im. PCK w Redłowie i jako Przewodniczący Wojskowej Komisji Lekarskiej w Gdyni.

- Tata był tytanem pracy - mówi Janusz Kamiński.

[…]

Tomasz Kamiński zmarł w 1987 r. w wieku 63 lat.

- Wielka szkoda, że tata nie doczekał wolnej Polski - mówi Janusz Kamiński.


Rzeczywiście, nie doczekał, bo na nią w ogóle nie czekał skoro budował siły zbrojne moskiewskich jednostek pod nazwą Ludowego Wojska Polskiego, prawda?

Nie tylko awansował w czasach PRL to także był lojalnym budowniczym Polski Ludowej i jej sił zbrojnych.

Przypomnę, cytuje:

„Pracował bardzo dużo, od 7 rano do 22 wieczorem. Był równolegle zatrudniony jako kierownik XIV Przychodni Rejonowej w Gdyni-Orłowie, w Szpitalu im. PCK w Redłowie i jako Przewodniczący Wojskowej Komisji Lekarskiej w Gdyni.”

Koniec cytatu.

Faktycznie był tytanem pracy i budowniczym PRL, tak jak jego syn przemytnikiem na Nasz Polaków koszt, na których przez dziesięciolecia żerował jako marynarski przemytnik morskiej kontrabandy, dla którego praca marynarza było koniecznym i niezbędnym dodatkiem przy wykonywaniu podstawowego i o wiele bardziej intratnego zajęcia w charakterze przemytnika.
Bo jak sam napisał, swoją płacę marynarza, która była nic nie znaczącym dodatkowym zarobkiem, którą w całości przeznaczał na napiwki w portowych knajpach i burdelach.

Inne materiały z licznymi łgarstwami mitomana z Gdyni można przeczytać w jego twórczości i komentarzach na Nasze Blogi, Niepoprawni, Nowym Ekranie i jego licznych kontynuacjach jak choćby nEon24.pl oraz na moim blogu, bo ten gdyński gostek kilka swoich wpisów usunął wraz z komentarzami licznych użytkowników.
Część z tych usuniętych wpisów i komentarzy udało mi się odtworzyć, tak z archiwum własnego jak i kopii zapasowych Google, które upubliczniłem na moim blogu.
Zapraszam do lektury.

Teraz czas na dwa wpisy na dwóch portalach, Nasze Blogi i Niepoprawni wraz z co ciekawszymi komentarzami, które obnażają nicość i miałkość tego pseudo patrioty i pospolitego tchórza, który broniąc profesora kapusia chce umniejszyć podobne „zasługi” swojego ojca, tytana pracy w PRL, jak i swoja beneficjenta i pasożyta w czasach PRL.

  1. Mój bohater Witold Kieżun
jazgdyni - 30 Września, 2014 - 15:21


  1. Mój bohater Witold Kieżun
2014-09-30 15:18


Oto treść wpisów, cytuję:

„Boże mój, daj mi takie zdrowie i rozum, abym w wieku 92 lat, chociaż w niewielkim stopniu był w tak świetnej kondycji, szczególnie umysłowej, jak profesor Witold Kieżun.
Czy to dwóch historyków i jeden tygodnik rozpętali ataki i histerię wokół prof. Kieżuna? Nie, to czytelnicy, krytycy i obserwatorzy nie potrafią na skutek swoich mentalnych ograniczeń ogarnąć bohaterskiej złożoności życia wielkiego człowieka. Widzą źdźbło w oku, a nie widzą polskiego olbrzyma.
Przeczytałem specjalnie ostatnio dużo pism profesora. Dzięki internetowi wysłuchałem godzin jego wykładów na różne tematy. Z podziwem i zazdrością. Stale mając z tyłu głowy, że ten człowiek ma przecież 92 lata!
O dwa lata starszy od mojego ojca. Tylko tata nie żyje już tyle lat.
Nie ważne, to było pokolenie herosów.
Witold Kieżun – siedemnastolatek w chwili wybuchu wojny przystępuje do AK, cała wojna w konspiracji, bohater Powstania Warszawskiego. Podczas tych walk, za dzielność odznaczony osobiście przez gen. Bora-Komorowskiego orderem Virtuti Militari i awansowany do stopnia podporucznika. Miał wtedy 21 lat...
Rok później ktoś opowiedział ruskim jego historię – zdradził go. NKWD aresztowało go i wywiozło do Azji, gdzieś na pustynię Kara-Korom. Tam omalże nie zmarł z chorób i wycieńczenia. Po amnestii wrócił do Polski. Ale nawet wtedy Urząd Bezpieczeństwa nie dawał mu spokoju i Kieżun lądował we więzieniu.
Inteligentny, błyskotliwy człowiek, klasyczny przykład naszego unikalnego intelektualizmu polskiego rozpoczął karierę naukową. Pracował naukowo w zakresie zarządzania i prakseologii w Polsce, USA i Kanadzie. Pomagał tworzć administrację wielu post-kolonialnym państwom w Afryce.
Po transformacji nadal pracował naukowo w Warszawie. A w latach dwutysięcznych dosyć blisko związał się politycznie z śp. Lechem Kaczyńskim.

I teraz właśnie, w dosyć przełomowym momencie naszej polskiej historii, osiem dni temu, 22 września 2014 roku, prawicowy i niezależny tygodnik "Do rzeczy" publikuje artykuł Sławomira Cenckiewicza o tym, jak profesor Kieżun współpracował z Bezpieką.
Witold Kieżun przyznał się do rozmów z SB, jednak zaprzeczył formalnej i świadomej współpracy. Twierdził również, że te kontakty były pozorne i potrzebne w związku z jego współpracą ze służbami amerykańskimi.
I co byście państwo nie myśleli sami, ja profesorowi wierzę.
Dlaczego? Bo był człowiekiem odważnym, nie był tchórzem, a jego całe życie pokazało, że bezdyskusyjnie był człowiekiem prawym.

To przekonanie ugruntowało się we mnie po wielogodzinnym czytaniu i odsłuchiwaniu jego wystąpień. Ani cienia hipokryzji, zakłamania, czy konfabulacji nie zauważyłem.


Tam gdzie wielu widzi słabość człowieka rozmawiającego z UB i teraz pała oburzeniem, ja widzę siłę mężczyzny, który dla siebie i dla swojej ukochanej rodziny (żona jego Danuta, też była sanitariuszką w Powstaniu Warszawskim), gotów jest się poświęcić i zostawić rysę na swojej godności i przyjąć na siebie cały wstyd, tylko po to, by ratować i ochronić tych, których kochał.
Czy ten, jakże inteligentny człowiek lepiej by zrobił, gdyby wykazał się niezłomnością, zniszczył swoją karierę, wylądował w jakimś prowincjonalnym mieście, klepał biedę i unieszczęśliwił swoją rodzinę?
To tego chcemy dla swoich bliskich? I niech ktoś mi powie, że przekonania, niezłomność i złudna bohaterszczyzna jest ważniejsza niż rodzina.

Czy istnieją jakiekolwiek materiały, że profesor Kieżun w swoich kontaktach z SB komukolwiek zaszkodził? Nic jeszcze takiego nie słyszałem.
Natomiast są i ciągle żyją ludzie i mogą świadczyć pod przysięgą, że Lech Wałęsa ps. "Bolek" zaszkodził im i złamał życie. Lecz Wałęsa jest ciągle bohaterem, dumą narodową i powszechnym celebrytą.
Jak wypada porównanie prof. Kieżuna z prezydentem Wałęsą?
SB to było kilkadziesiąt tysięcy pracowników (może nawet kilkaset, nie wiem). Takie firmy, jak Polskie Linie Oceaniczne, gdzie pracowałem, miały nawet swoją własną, na ostatnim piętrze komórkę wywiadu wojskowego. Jak miałem wyjechać na placówkę do Londynu, to musiałem wypełnić ponad 40 stron formularza, gdzie służby prześwietlały moją i żony rodzinę zaczynając od okresu międzywojennego. Byłeś kimś nieważnym, służby się tobą nie interesowały. Chciałeś wówczas robić karierę, nie ważne jaką, naukową, artystyczną, czy nawet zakładając własną firmę, choćby ogrodnictwo, to musiałeś zetknąć się ze służbami.
Gdy ktoś, nawet szczerze powie, że to nieprawda, znaczy to tylko tyle, że nie był kimś na tyle ważnym, by skierować na siebie uwagę służb.

Ciekawym, nawet bardzo ciekawym pytaniem, którym tu nie chcę się zajmować, jest, dlaczego teraz i dlaczego podał te "rewelacje" tygodnik "Do rzeczy" i Sławomir Cenckiewicz.

Dla mnie, starającego nie opierać się na stereotypach i prostych odpowiedziach, profesor Witold Kieżun pozostaje nadal bohaterem, wielkim Polakiem i wybitnym intelektualistą. Człowiek honoru najwyższej klasy. A życie jego i historia, to coś, podobnie jak Witold Pilecki, z czego zawsze powinniśmy być dumni.”

Komentarze pod wpisami z Nasze Blogi, cytuję, z pominięciem pozdrowień:

jazgdyni 2014-10-02 [14:29]
Witam

Bardzo trafne spostrzeżenie - czy emigracja nie jest pewnego rodzaju zdradą?
Ludzie generalnie są dobrzy. Ale są zapiekli w swojej złości.
Im mniej im się w życiu nie udało, tym bardziej nie zamierzają wybaczyć cokolwiek innym.

jazgdyni 2014-10-01 [20:36]
Ucieszyłem się.

W swoich pierwszych słowach pan Woyciechowski, współautor artykułu o prof. Kieżunie, w czasie debaty w klubie Ronin, przyznał, że materiały IPN w niczym nie umniejszają pozytywnego znaczenia postaci profesora.


Maksimus 2014-10-01 [14:07]
Moja ostatnia refleksja do autora notki.
- Ja bardzo proszę nie mieszajmy do tego Boga i religii !!!
Bo mi się niedobrze robi!!! I zaraz przypominam sobie pogrzeb Jaruzelskiego i to zdjęcie
i to też sobie przypominam
Zróbmy najpierw pogrzeb naszym prawdziwym bohaterom z procesją hierarchów Kościoła, przywróćmy im pamięć i dopiero Boga w to mieszajmy.
Nikt profesora Kieżuna karać nie chce, nikt nie odbiera mu bohaterstwa, lecz jak to mówił Józef Mackiewicz - Prawdy jak chleba nam potrzeba.
jazgdyni 2014-10-01 [12:03]
cd.

Nie jestem konformistą, czy oportunistą. Broń mnie Panie Boże! Nawet wprost przeciwnie. jednakże staram się w sobie znaleźć empatię i zrozumienie.
Staram się też znaleźć usprawiedliwienie. Wolę być dobrym sędzią, niż surowym sędzią. I przypomnieć tu jeszcze taki trywialny zwrot - każdy przypadek jest inny.
Weźmy tego 92-letniego człowieka, jego życie, jego historię i spróbujmy to zważyć, zanim to uczyni Bóg Ojciec. Co wam wyszło?
No właśnie - mi wyszło coś zupełnie odwrotnego, niż w przypadku próby oceny takiego Wałęsy, czy choćby Boniego.

Staram się być sprawiedliwy. Przy wszystkich ograniczeniach, jakie mam. I wyszło mi, że prof. Kieżun jest bohaterem. Mimo tego, że nie uniknął kontaktu z SB. I mimo dokumentów, które mi na Facebooku kolega podesłał.

goral 2014-10-01 [13:44]
.."dobry Sedzia"..,"surowy Sedzia"...
Panie!! o czym pan pieprzysz ?
Kto kogo tutaj sadzi ?
Konstatujemy ta historie z Kiezuniem w kategoriach Rzeczywistosci Empirycznej..
Starasz sie pan "znalezc ,Empatie,Zrozumienie"..I to one maja byc narzedziem w ocenie otaczajacej nas Rzeczywistosci ??
"Darski" ma racje...Jest pan ofiara "dysonansu poznawczego"..Nastepnym etapem choroby jest Dialektyka..ktora uprawiasz pan tutaj ,juz od dluzszego czasu..
jazgdyni 2014-10-01 [14:54]
O czym ja pieprzę?

Cóż... trudno mi Panu odpowiedzieć. Dziecku nie wytłumaczę pojęcia limesu, bandycie pojęcia moralności, a głupkowi niczego.

Daj Pan sobie spokój i poproś kogoś by wytłumaczył.

jazgdyni 2014-10-01 [11:53]
W czasie Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus oswiadczył swojemu najwierniejszemu uczniowi Piotrowi, że wkrótce się Jezusa wyprze, czyli praktycznie go zdradzi. I tak też się stało:
Mt 26,31-35
Wówczas Jezus rzekł do nich: «Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei». Odpowiedział Mu Piotr: «Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię». Jezus mu rzekł: «Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz». Na to Piotr: «Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie». Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie.

Po aresztowaniu Jezusa, Piotr wpierw wyparł się Jezusa trzy razy.
Czy potem Jezus wybaczył tą zdradę Piotrowi? Czy może powiedział: - kapucha to kapucha. - I odwrócił się ze wstrętem?
- Tak - ktoś powie - ale to Jezus, nasz Bóg. Jego miłosierdzie jest nieograniczone.
Lecz czy nie dlatego Bóg zstąpił na ziemię w postaci swojego syna Jezusa, jako człowieka, byśmy się od niego uczyli i brali przykład?
Dlaczego mamy się tylko posługiwać schematami i stereotypami, uproszczonym myśleniem, mimo, że Bóg dał nam łaskę wolnego umysłu, łaskę miłości i zrozumienia, więc i empatii i miłosierdzia.
Mamy to zlekceważyć? W imię czego? Sztywnych zasad, które sami określiliśmy? Profesor Kieżun z punktu widzenia chrześcijaństwa jest grzesznikiem skazanym na piekło? A jeżeli Bóg ma mu darować, to my mu teraz, pod koniec życia zgotujemy piekło na ziemi.

cd.

goral 2014-10-01 [11:44]
Polskie i Polakow Schizofrenie.
..."Czy gdyby wróg powiedział, jak pan podpisze, to nie zgwałcimy pana córki i nie zarżniemy pana żony, to co? Nie podpisałby pan???
Ja bym podpisal "...
Zawsze gotowi na kolaboracje ze Zlem.
Powyzsza opinia i deklaracja egezemplifikuje myslenie "en masse" obowiazujace w Polsce.
Polacy pozadaja zmian,pragna innej Polski,gotowi sa na Wojne ze Zlem i zwiazanymi z nim patalogiami w zyciu publicznym.
I w tym stanie wojny ktora rzekomo prowadza sa gotowi i kolaboruja z tymze Zlem.
Rozdwojenie jazni ? Hipokryzja ?
Skorumpowane Dusze..
Bezdusznosc..
Drodzy bracia Polacy zmiany nalezy zaczac od samych siebie a Wojne od walki z wlasnymi slabosciami i Konformizmem.
.."Spraw, byśmy błogosławić mogli
Pożar, co zniszczył nas dobytek,
Jeśli oczyszczającym ogniem
Będzie dla naszych dusz nadgnitych "..
jazgdyni 2014-10-01 [12:49]
Ojtam, ojtam...

Mądry człowiek powiedział, że walka nasza usiana jest trupami. Trupami naszych wrogów.
A Pan woli zginąć niż zwyciężyć. Czy to nie dziwna postawa? Ja to właśnie nazywam bohaterszczyzną.

goral 2014-10-01 [14:23]
..."A Pan woli zginąć niż zwyciężyć"..
No wlasnie..Ktos musial poswiecic zycie abys mogl glosic tutaj te swoje glupie farmazony.
Przypomniec ci jeszcze raz nazwiska tych ludzi ?
Nazywanie ich poswiecenia "bohaterszczyzna" jest zwyklym chamstwem.
jazgdyni 2014-10-01 [14:56]
Spadaj Pan stąd, bo z mętownią nie dyskutuję.

jazgdyni 2014-10-01 [11:38]
Bardzo sobie cenię pisanie na tym portalu. Mam nieodparte odczucie, że obcuję tutaj z koleżankami i kolegami blogerami o wysokich walorach intelektualnych, prawdziwie niezależnymi. Taka sama opinia dotyczy czytelników. Tu jest prawdziwa, mądra prawica, mająca na względzie dobro kraju i dobro obywateli. Czy my też dajemy sobą manipulować wrogiemu systemowi? Pewnie tak... lecz pewnie w znacznie mniejszym stopniu i zdajemy sobie z tych manipulacji sprawę.
W powyższym tekście starałem się dokonać gwałtu na czytelnikach, zmuszając do niestandardowego i nieschematycznego myślenia. Bardzo często upraszczamy sobie życie myśląc i reagując stereotypami. Unikając w ten sposób pogłębionej analizy i wydawania moralnie najsprawiedliwszych sądów.
Tutaj przykład takiego stereotypowego myślenia u blogera którego bardzo lubię i wysoko cenię - kata:
"[...]Jeśli zaś chodzi o Kieżuna czy kieżunia to wali mnie jego historia . Agent jest tylko agentem i co by nie legendować to facet donosił i współpracował . To oczywista oczywistość !!! No chyba że prawica ma zamiar przydzielać tytuły mniejszego kapuchy i kapuchy większego . Dla mnie to kapucha i niech się wali na ryj ze swoimi kompanami z SB."
Taaa.... kapucha to kapucha... po co rozmyślać i rozdzielać włos na czworo. Proste? Jak dla gliniarza, który cię złapał radarem, jak ty akurat starałeś się szybko wyprzedzić niebezpiecznego tira.
Po to własnie są te wszystkie check - listy, kodeksy, formularze, gdzie się stawia ptaszki. Żeby nie trzeba było za dużo myśleć. System nie potrzebuje mądrali, nie potrzebuje intelektualistów. Po cholerę? Oni są od myślenia. A reszta to poddani. Im głupsi i posłuszniejsi tym lepiej.
W armii amerykańskiej istnieje nawet instrukcja prawidłowego podcierania tyłka (autentyczne!). Taaa... - kapucha to kapucha i już.

cdn

Marek1taki 2014-10-01 [00:05]
@autor
Był bohaterem Powstania, był ofiarą sowieckiego łagru i był beneficjentem systemu PRLowskiego, i współpracował z SB na co są dokumenty. I to może być przykrą prawdą dla wielu osób ale nie rozumiem potrzeby wybielania. Trzeba odróżnić jedno od drugiego a nie zacierać granice. To źle służy sprawie prawicy. Z perspektywy tygodniowej dostrzegam kolejną udaną akcję podziału społeczeństwa. Tym razem linią podziału jest lustracja i co szczególne kontrowersje są po stronie niepodległościowo-prawicowej, czyli wydawałoby się świadomej problemu kolaboracji.
jazgdyni 2014-10-01 [12:43]
Witam

Wszystko to prawda i granicy nie powinno się zacierać.
Lecz wiek prof. Kieżuna, 92 lata, pozwala już chyba dokonywać podsumowań i syntezy tej postaci.
Mnie wyszło, że to bohater.

ironiczny anglosas 2014-09-30 [22:42]
Nie czytałeś? Nie czytałeś a latasz wszędzie i swoje wnioski z tego czego nie przeczytałeś głosisz jako prawdę objawioną?  Przeczytaj! Jak już przeczytasz, i zrozumiesz to co przeczytałeś, dopiero wtedy "wydaj" swój głos :)  I nie czytaj co w tej gazetce ogłosili. Dostępne są już archiwa IPN  w tej sprawie.

jazgdyni 2014-10-01 [12:39]
Ma pan kwalifikacje do analizy akt IPN?
Pan doktor Darski, który jest fachowcem wysokiej klasy, nie ryzykuje jeszcze tak stanowczych stwierdzeń.
Czy moralność jest dążeniem do dobra i sprawiedliwości, czy do surowego ukarania?

jazgdyni 2014-09-30 [20:56]
Witam

Nie jest wcale powiedziane, że mogę sie mylić.

Cóż - takie życie.
Jednakże wychodżąc z założeń, że człowiek jest zasadniczo dobry, wnioskuję, ze profesor Kieżun jest, może niestety dla niektórych, bohaterem.
Tak swoim życiem pokierował, aby osiągnąć sukces i jak najbardziej ochronić swoją rodzinę.

My, Polacy nie lubimy bohaterów z sukcesem. Oni powinni zginąć rozerwani salwą z messerchmitta.

Maksimus 2014-09-30 [20:09]
Niestety, prezentuje Pan wielką naiwność.
jazgdyni 2014-09-30 [20:49]
A może Pan?

Maksimus 2014-09-30 [21:22]
Być może, też z początku był to dla mnie szok, ale niech Pan spojrzy uważnie na dostępne akta, uświadomi sobie, że Bezpieka często od osób współpracujących dobrowolnie nie przyjmowała oświadczeń o współpracy, i tak dalej i tak dalej. Powtarzam, przeżyłem boleśnie kłamstwa profesora Kieżuna, ale nie mogę opierać się na chęci uratowania jego jako bohatera tylko na tym co uczynił.
jazgdyni 2014-10-01 [12:36]
Czy naiwnością jest wybaczyć?
Czyli Bóg jest nieskończenie naiwny, bo bez przerwy wybacza nam nasze grzechy.

(Onwk: - Wtrącę w tym miejscu mój komentarz z pytaniem: - Czy prof. Kieżun przyznał się do kolaboracji i czy prosił Polaków czy kogokolwiek o wybaczenie? NIE!, NIE! NIE!)

darek kolbiarz 2014-09-30 [19:39]
Cytat z panskiego wpisu:"Czy ten, jakże inteligentny człowiek lepiej by zrobił, gdyby wykazał się niezłomnością, zniszczył swoją karierę, wylądował w jakimś prowincjonalnym mieście, klepał biedę i unieszczęśliwił swoją rodzinę?
To tego chcemy dla swoich bliskich? I niech ktoś mi powie, że przekonania, niezłomność i złudna bohaterszczyzna jest ważniejsza niż rodzina." dedykuje go:
-Danucie Śedzikównie
-Emilowi Fieldorfowi
-Hieronimowi Dekutowskiemu
-Mieczysławowi Dziemieszkiewiczowi
-Józefowi Kurasiowi
-Bolesławowi Kontrymowi
- Witoldowi Pileckiemu
Oni z cała pewnoscia podzielali panski punkt widzenia
Janko Walski 2014-09-30 [20:13]
darek kolbiarz 2014-09-30 [19:39]

To czysta demagogia. Ci wielcy Bohaterowie byli w zupełnie innej sytuacji  w innym czasie. 
(Onwk: Proszę, proszę, kolejny śpioch się sam w smole i pierzy wytarzał.)

goral 2014-09-30 [23:58]
Jak pan smie!
To nie DEMAGOGIA.
To Zasady i bycie im wiernym.
Wiernym za cene wlasnej Smierci.
Jak Siedzikowna..Jak Fieldorf.Jak Kuras..Jak Maxymilian Kolbe..Jak Jerzy Popieluszko.Jak moj wujek Wawrzyn..i setki tysiecy bezimiennych..Ktorzy umierali dla Polski za POLSKE i dla nas..
To Uczciwosc wobec samego siebie...
Jestem panskim pokretnym relatywizmem mocno rozczarowany..zreszta nie po raz pierwszy..
jazgdyni 2014-09-30 [20:04]
Hmmmm.....

Zadał mi pan trudne pytanie.

Czy Pan sądzi, ze wszyscy ludzie są równi? Czy wszyscy myślą tak samo i mają takie same priorytety?
Czy gdyby wróg powiedział, jak pan podpisze, to nie zgwałcimy pana córki i nie zarżniemy pana żony, to co? Nie podpisałby pan???

Ja bym podpisał.

darek kolbiarz 2014-09-30 [21:23]
Ja nie , ale tak jak Pan napisał nie wszyscy mysla tak samo.Gdyby wiecej było ludzi wyznajacych podobne do Panskich poglady nigdy nie powinna sie zdarzyc w Polsce wojenna konspiracja o czasach zaborów juz nie wspomne a i pierwszej solidarnosci tez by pewnie nie było .Przeciez za dzialalnosc w podziemiu groziły tortury,śmierc, nie tylko dla uczestników konspiracji ale i dla ich rodzin które szykanowano bezlitosnie .Prezentowanie stanowiska : "Jesli nie mozesz pokonac wroga ... przyłacz sie do niego" raczej nie miesci sie w moim swiecie wartosci.
jazgdyni 2014-10-01 [12:30]
Jednakże wojenna konspiracja się zdarzyła i to na taką skalę, jak w żadnym innym państwie pod niemiecką okupacją.
A prof. Kieżun, od 17 roku życia, do końca wojny był bohaterskim członkiem tej konspiracji.
I dręczony był również po wojnie.
Gdyby wówczas poległ tak, jak Inka, to zapewne miałby Pan skrajnie inne zdanie o nim.
A gdyby Inka nie zginęła i w roku 1972 została by dyrektorem szpitala, co oczywiście wiązałoby się z kursami WUML, to wtedy by Pan nią pogardzał?

(Onwk: tak jak podejrzewałem, broni prof. konfidenta, bo tym samym broni i umniejsza przewiny i niegodne postępowanie swojego ojca, będącego nie tylko budowniczym PRL ale i jako przewodniczący WKU w Gdyni budowniczym okupacyjnego komunistycznym LWP.)

goral 2014-10-01 [00:17]
Panie Darku.
Postawa prezentowana przez panskiego adwersarza w polemice nazywa sie Konformizmem.
Relatywizuje on wartosci..
Wartosci o ktorych mowwimy maja to do siebie ,ze sa niezmienne..
Zaden imperatyw nie jest w stanie je zmienic bo przestaly by byc tymi Wartosciami.
Zmienia sie Etyka,Moralnosc..Niezmienne jest Prawo Naturalne wplecione w Akt Stworzenia..
Osoba z ktora pan polemizuje zatracila zdolnosc oceny Rzeczywistosci.
Dala sie poniesc Aksjomatom Relatywizmu..Jest na prostej drodze do Hipokryzji..
Gratuluje panu umiejetnosci prawidlowej oceny Rzeczywistosci.
Tylko Dusza wypelniona Laska moze zachowac taki stan postrzegania Prawdy.
Serdecznie pozdrawiam.
jazgdyni 2014-10-01 [12:34]
Drogi Panie,
daleka jest droga między wielkodusznością i wybaczeniem, a konformizmem.
Konformistą jest ten, który całą swoją drogę życiową zbudował na potulności i podporządkowaniu się silniejszym.

Janko Walski 2014-09-30 [19:24]
Z taką przeszłością por. Kieżun nie miał wyboru! Jednak ujawnione do tej pory szczegóły jego kontaktów z SB dowodzą, że to on rozdawał karty. Wygląda na to, że rzeczywiście udało mu się to co Bolkowi zdawało się, że osiągnął: wpuszczał esbeków w maliny.  Nie sądzę by kolejne materiały podważyły tę tezę. Wielkie zatem uznanie dla prawości, odwagi, błyskotliwości i inteligencji Profesora.

jazgdyni 2014-09-30 [19:59]
Witam

Też mi się wydaje, że to on rozdawał karty i grał na fujarce esbekom.
Proszę popatrzyć jaki potencjał intelektualny reprezentował wobec tych kmiotków z UB.
To jest dumny człowiek. I honorowy. A SB ograł.

Józef Darski 2014-09-30 [16:50]
Na współpracę po 1956 roku nie szło się ze strachu. Bolek dla korzyści, a Kieżuń z powodów ideologicznych. Agenci ze strachu są bezwartościowi.
No a skoro sam zaprzeczył to wystarczający dowód. Proponuję uznać tę zasadę wobec wszystkich. W Do Rzeczy są faksymile odręcznych no czego, właśnie, czego?

Lans prof. nie zaczął się od Powstania, to dopiero ostatni rok i stąd teraz ta katastrofa wizerunkowa, ale 2-3 lata temu przez Nowy Ekran od stwierdzeń sugerujących, że winny wszystkiemu jest świat zachodniej finansjery. Jak wiadomo Soros to był ostatni szef KGB. Nagle pojawiło się Powstanie i to mnie zaskoczyło, myślałem, że Zachód/USA jako autor transformacji i budowy Ubekistanu pozostanie głównym tematem.
jazgdyni 2014-09-30 [20:23]
Pozostawiłem jedno pytanie otwarte i bardzo mnie ono nurtuje:

Ciekawym, nawet bardzo ciekawym pytaniem, którym tu nie chcę się zajmować, jest, dlaczego teraz i dlaczego podał te "rewelacje" tygodnik "Do rzeczy" i Sławomir Cenckiewicz.

Może Pan wie coś na ten temat?

jazgdyni 2014-09-30 [19:56]
Atak na Sorosa OK. Podobnie myślałem i podobnie oceniłem Sachsa i Balcerowicza. To było jawne łupiestwo i chyba nikt rozsądny nie ma co do tego wątpliwości.
Mówi Pan lans? (Może źle zrozumiałem) po co 92 facetowi lans? Wianek do trumny?
Ja mu wierzę. Znam analogiczne przypadki bardzo dobrze.

Józef Darski 2014-10-01 [10:51]

A gdzie napisałem, że jemu był lans potrzebny. Złożyło się kilka czynników i bardzo ważna operacja polityczna.

Kieżuń był potrzebny narodowej prawicy. Soros itp. jak się mówi tylko o nim a pomija się KGB to jest to podstawa ideologiczna pod antyzachodnią i prorosyjską orientację - stąd NE. Ci jednak nie przewidzieli sprawy Powstania

Patriotom i przeciwnikom orientacji pasywizmu (proniemieckiego i prorosyjskiego) Kieżuń był potrzebny jako symbol Powstania. To się oczywiście kłóciło z p. 1, ale sprawa Powstania pojawiła się dopiero w tym roku. Tego ci którzy rozpoczęli lans nie przewidzieli. Mieli błędny profil psychologiczny prof.

Kieżuń na to wszystko poszedł, bo chciał być doceniony właśnie przynajmniej pod koniec życia. To jest tak proste psychologicznie, że nie warto nawet dyskutować.

Kieżuń to przykład kolaboracji inteligencji z systemem, gdy ten się liberalizował. Już w Banku prof. współpracował z SB właśnie po 1956. Gdy była walka, zdał egzamin.

Pierwszą rzeczą. którą czytałem w IPN była jego książka. Jako endek z lat 1930-tych Kieżuń był zwolennikiem etatyzmu i to była płaszczyzna porozumienia z komuną. Z książki wynika jasno, że prof. był przeciwnikiem wolnego rynku.

Kieżuń był przeciwnikiem KOR, gdyż widział w nim masonów itp. Podobnie traktował partyjnych reformistów jako przeciwników. To są właśnie sprawy istotne, które pomagają zrozumieć dlaczego pisał donosy na byłych stalinistów, aktualnie w konflikcie z towarzyszami. Podobnie postępowali reformiści denuncjując patriotów przez SB - wystarczyła rozmowa przez telefon na podsłuchu i brak dowodów. Byli inteligentniejsi i bardziej przewidujący.

Józef Darski 2014-10-01 [11:05]

A kiedy należało opublikować? Może czekać aż zrobi to jakiś Czuchnowski?

Patrioci potrzebują symboli i postaci pomnikowych, ale wybrali lekkomyślnie albo był to sabotaż, by spowodować kryzys, gdy wszystko wyjdzie na jaw. Gdy dostałem dostęp do IPN szukałem dokumentacji by sprawdzić pogłoski, ale nie ma w archiwum żadnego Kieżuna. Jest Kieżuń. Zanim na to wpadłem trochę minęło. Potem czekałem kilka miesięcy. Cenckiewicz pracował nad tym wcześniej. Woyciechowskiego spotykałem w IPN od kilku miesięcy. Sam pracuję nad innym tematem i musimy z Kanią i Maroszem natychmiast kończyć (umowa), więc nie miałem czasu zająć się tą sprawą.

Wiem że w jednym wypadku pewien prof. zablokował pompowanie prof. gdyż znał teczkę, inni znali i uważali, że to się nie zdąży wydać, a tak nam potrzeba pomników, więc pro publico bono. A teraz macie Państwo problem i musicie ten dysonans poznawczy jakoś przezwyciężyć, najłatwiej jest odrzucić prawdę.

Kolaboracja wielu akowców była bardzo szeroka. Można powiedzieć, że chcieli się łudzić, że coś jednak zrobią, alternatywą był śmietnik. Jako uczeń poznałem pewnego Powstańca, który był woźnym. Problem zaczyna się na granicach przystosowania do systemu. Co jeszcze można zrobić, a co już nie. Pisanie donosów jest poza tą granicą. Tak przynajmniej mnie uczyli rodzice, mimo że byli członkami partii.   

jazgdyni 2014-10-01 [12:23]
Panie doktorze jesli Pan pozwoli,

jest Pan tylko o dwa lata ode mnie młodszy, więc musi Pan rozumieć kontekst tamtych czasów. Kiedy Pan uświadomił sobie całkowicie i uzyskał pełne przekonanie, że komunizm skończy się za naszego życia i będziemy w zupełnie innej sytuacji? Czy za komunizmu nie chciał Pan żyć normalnie i w spokoju? Nie każdy zdolny był być taki, jak Andrzej Gwiazda, którego obserwowałem z zazdrością, jak razem pracowaliśmy na Politechnice Gdańskiej w 1971 roku. (A może w 1972?). To wówczas były godne podziwu jednostki, a 99,8% społeczeństwa było raczej pasywne i pogodzone z losem.

Widzę również, że ma Pan pewien kłopot z wydaniem ostatecznego werdyktu w tej sprawie. Podejrzewam, że ma pan ten właśnie dylemat, który opisałem - czy być dobrym sędzią, czy surowym sędzią.

A i tak historycy po pięćdziesięciu latach będą oceniać po swojemu.

Józef Darski 2014-10-01 [18:51]
Pudło - uświadomiłem sobie w szkole średniej, a w 1983 pisałem, że za 5-7 lat, więc zostałem ogłoszony przez "S", agentem, KGBistą, wariatem, bolszewikiem, harcerzem
Moja sytuacja jest z pewnych względów nieporównywalna.
Natomiast przystosowania się nie zarzucam nikomu (tzn. zarzucałem rodzicom w 6 klasie ale zrozumiałem). Chodzi wyłącznie o jego granice. Współpraca z SB i donosicielstwo, jak uczyli mnie rodzice, jest przekroczeniem czerwonej linii. Pamiętam jak Tata musiał pisać o socjalistach by móc o nich pisać. 

jazgdyni 2014-10-01 [19:36]
Oczywiście, że była czerwona linia, której nie wolno było przekroczyć.
To był pewien naturalny kodeks, czy to towarzyski, czy pracowniczy.
Kto jest esbekiem, zazwyczaj wszyscy wiedzieli, zresztą oni się nie kryli.
Gorzej było z donosicielami. Chociaż też, prędzej, czy później to wypływało.

Maksimus 2014-09-30 [19:53]
Zgadzam się w pełni z opinią Pana Darskiego i jego bezkompromisowością w tych sprawach. Po zapoznaniu się ze wszystkimi dostępnymi materiałami i ciekawą książką prof. Kieżuna "Niezapomniane twarze" /II wyd 2008/ z przykrością stwierdzam, że profesorowi Kieżunowi nie można wierzyć. Twierdził on ostatnio, że nic nie wiedział o jakiejś rejestracji i nadaniu mu pseudonimu Tamiza, niestety sam w tej właśnie książce w rozdziale "Władek" ujawnia ten pseudonim i czyni to w dość zaskakującym kontekście dotyczącym w domyśle Władysława Chrzanowskiego. Nie wiem, dlaczego wiedząc o tych materiałach profesor zdecydował się na taką społeczną grę, narobił tym wiele szkody nie tylko sobie, ale przede wszystkim tym, którzy kochają Polskę. Postawa profesora w całej tej sprawie po prostu się nie broni. I jest to bolesne, o czym świadczy również powyższa notka.
Warto zobaczyć w materiałach IPN, jak bezpieka perfekcyjnie kreśliła portrety psychologiczne!!!
jazgdyni 2014-09-30 [20:30]
Jestem nieco zdezorientowany.

Sporo materiałów źródłowych prześledziłem. Stąd moja opinia.
Ciągle powtarzam - to 92 letni człowiek. Psycholog geriatryk wie jak to jest. Drobne fakty się mylą i zanikają.
Trzeba być bardzo uważnym z wydawaniem sądów.
Ja doszedlem właśnie do takiego poglądu.


Ptr 2014-09-30 [16:35]
Wart bohater bohatera
Rapax 2014-09-30 [16:25]
Świetny tekst, który zdecydowanie lepiej oddaje sens sprawy niż z palca wyssana rodzinna klechda niejakiego ironicznego anglosasa. Żal mi, że w Polsce nadal jedyni pełnoprawni bohaterowie to martwi bohaterowie. Jeśli ktoś nie skonał pod płotem lub nie został rozstrzelany,to w ogóle nie powinien się wg. niektórych wypowiadać. Ludzie dziś lekką ręką osądzają i chętnie pastwią się nad przeszłością tych, którzy śmieli w tamtych czasach nie umierać z głodu. Zastanawiające jest jak patrzymy na przeszłość. W Krakowie mój dobry przyjaciel zamieszkał w lokalu po zmarłym prezesie fabryki guzików. Wszyscy sąsiedzi opowiadali jaki prawy i walczący z systemem był to człowiek. Tymczasem w jego szufladach roiło się od donosów, dokumentów i tzw. "haków" na tychże dobrych ludzi. Nadal nikt nie chce uwierzyć, że była to zwykła sb-cka świnia. Pozdrawiam serdecznie!
ironiczny anglosas 2014-09-30 [23:00]
Zajebisty komentarz! Opowieść o moim Dziadku to wyssana rodzinna klechda :)  . Nijaki Rapax znał mojego Dziadka i wie że on nie był w Powstaniu Wielkopolskim, nie był potem we Lwowie, nie mordował komuchów i w 1920 nie bronił Warszawy. Nijaki Repax wie też że mój Dziadek nie miał rzezni, że niemcy ją zamknęli a jego na przymusowe roboty skazali. ŻE ruskie zabrali mojemu Dziadkowi rzeznię, sklep i większość domu..
Cóż, są osobnicy co wiedzą więcej niż bloger który urodził się nad rzeznią :)

esa 2014-10-02 [13:48]
Pan mieszka w Angli, czy to dobrze dla Polski, czy to zdrada? Niech Pan odpowie we własnym sumieniu... czy jest Pan tam z powodów, ze Panstwo nie stwarza warunkow do zycia (obarczansie kogos nie sibie) czy z wlasnej nieprzymuszonej woli? kazdy ma zycie do przezycia, kazdy zyje w czasach ktore sa wyzwaniem, IIRP byla wyzwaniem, wojna byla wyzwaniem, PRL byl wyzwaniem i teraz IIIRP jest tym samym wyzwaniem
jazgdyni 2014-09-30 [19:50]
Wielu z ludzi piszących nie znają dobrze tamtych czasów. Nie znają ustawicznej grozy i zagrożenia. lepkiej atmosfery przy stole - kto jest agentem, kto doniesie. Towarzystwo biesiadne, gdzie członkiem byl znany ubek, czuło się bezpeczne. Bo wiedzieli, że on zweryfikuje i panuje nad sytuacją.
To są klimaty, które teraz ciążko odtworzyć.
Prof, Kieżun chciał być wolny. Nie mał poparcia w KC jak Michnik, czy Kuroń. To co miał robić? Zacisnąć szczęki i pójśc hodować kozy?
HAEDI 2014-10-01 [13:30]
Czytałam Pana wpis , i teraz rozumiem kim pan jest.Znam ludzi ,w tym żyjących "którzy poszli paść kozy" ,a na żadne łajdactwo się nie zgodzili.To tyle ,duszna atmosfera przy stole? , może to przy pańskim stole ubecy siadali.
Poganiaczka kóz .
Za nazwanie bydlakiem chama który obrażał prawdziwych patriotów mój wpis moderator zablokował-nie wiem w co tu gracie.Ale to ani prawica ,ani uczciwe.Zaczynacie jak michnikowi memlić prawdę.
jazgdyni 2014-10-01 [15:00]
Każdemu uczciwemu Polakowi, jak widzi "prawdziwych patriotów", to nóż się w kieszeni otwiera.
Teraz pora na komentarze z portalu Niepoprawni.pl, które bardzo wiele, a właściwie jak te z Nasze Blogi mówią wszystko o komentujących.

Oto "Jazgdyni" jakiego znaliśmy.


Bibrus - 30 Września, 2014 - 18:25
Krok w dobrą stronę.
Zostaw "ferajnę".
Przyszłość jest zagadką.

Drogi Bibrusie


jazgdyni - 30 Września, 2014 - 18:31
Znasz mnie dobrze.
Zawsze taki byłem.
Co to na myśli, to na papierze. Bez owikania w bawełnę i poltykę.

W Witoldzie Kierzunie nie wyczuwam fałszu naszych czasów.
Jak np. w Komorowskim.

@ Jazgdyni...


maruś - 30 Września, 2014 - 19:17
... Janusz  wybacz wyjątkowa prośba - popraw tę literówkę : Witold Kieżun - dzięki !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nikt z naszego pokolenia nie lubi jak się burzy nasze pomniki.
W/g mnie popełniasz małą niezręczność... nie można robić zestawienia : *Bolek* i prof. W. Kieżun.
To są dwa ciężary gatunkowe .
Wałęsa wychował się po wojnie i nawet nie powąchał prochu .
Prof. Witold Kiężun , przeszedł przez trzy stopnie  piekła :  Powstanie, Gułg na ter. ZSRR i okres przesłuchań przez żydowskie UB  w Warszawie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiesz, podczas  "Niepoprawnego rozbratu" ,   przed kilku miesiącami,   NP opuściła  znakomita blogerka, pisarka,  przecudowna duchem -
 -  Białogłowa-  *Ellenai*, obdarzona dobrym piórem.
Czy pozwolisz, że na Twoim blogu wkleję ,  jej artykuł na powyższy temat  z B& Roll.
Tam piszą nasi koledzy ze "Starego" NP :
http://blog-n-roll.pl/pl/profesor-kie%C5%BCun-i-polityka-historycznego-r...
ps.
.... nie przejmuj się tymi pałami,

@Maruś


jazgdyni - 30 Września, 2014 - 19:31
Kurcze Marku gdzie ???
Dyslektyk i marne okulary i nie widzę gdzie literówka???
..........
Specjalnie zestawiłem Profesora z Wałęsą. Z pełną premedytacją.
Jednemu wybacza się wszystko - sikanie do wody święconej, kupowanie lodówki za ubecką forsę, kablowanie na kolegów, kłamstwa, oszustwa, podłość i służalczość wobec służb ( Wachowski właśnie wraca do opieki nad Wałęsą, jak nie wiedziałeś, jako prezes Fundacji im. Wałęsy).
Drugi rozmawiał z SB. Czy mógł tego uniknąć? Nie mógł. Czy szkodził? jak dotychczas wiadomo - nie!
No i poza tym ta przeszłość.
Tu polski bojownik, a tu żulik z mazowieckiej wioski.
I kto jest dzisiaj bohaterem? Kto bierze 50 tysięcy dolarów za wykład o Dupie Maryni albo, "Jak zdobyłem dziki Zachód"
O to mi chodziło. O prpporce i perspektywy.

Nagonka


matka trzech córek - 30 Września, 2014 - 18:41
Wiesz, Jazgdyni, mnie osobiście najbardziej irytują opinie ludzi takich, jak ten oto:Karl Gabriel Kownatzki Marna dziennikarzyna, nawet mi jej nie żal. "Temiza" jako esbecki donosiciel powinien zostać powieszony póki jeszcze żyje.
Weszłam na jego profil i wszystko jasne. Zmasowana, zorganizowana i zaplanowana nagonka na człowieka, który może zaszkodzić nomenklaturze i uniemożliwić utrzymanie władzy.
Z żalem wsłuchujemy się w historie Żołnierzy Wyklętych i w bezsilności zaciskamy pięści. To było tak dawno. Często nawet przed naszym urodzeniem. Nie mogliśmy przeciwdziałać. Pozostała gorycz.
 Z profesorem Kieżunem sprawa ma się inaczej. Jego szkalują tu i teraz. Przyglądamy się temu i dystansujemy. Czy inaczej zachowywali się nasi rodzice i ich rówieśnicy, współcześni tamtym?
Metody nie zmieniły się wcale. Wtedy, nawet "Inkę" przedstawiano w gdańskiej prasie jako banderówkę z UPA, prezentując fotografię jakiejś odpychającej brunetki.
Profesor Kieżun jest człowiekiem honoru. Dokąd sam nie ogłosi, że jest inaczej niż myślę, potąd wierzyć będę w jego prawość.
Pozdrawiam, 5

@M3C


jazgdyni - 30 Września, 2014 - 19:20
Wiesz,
chciałem sam dojść do prawdy. Zobaczyć obraz człowieka, ocenić i pomyśleć. Spędziłem parę godzin nad tym, bo na szczęście materiału jest dużo.
Uważam, że jest o świadome odbieranie nam bohaterów. Postaci posągowych. By te pozostałe karzełki, jak wałęsa czuły się lepiej.
To akcja na zamówienie. Profesor nie chce umrzeć i swoją osobą wprowadza dysonans.
Chwała bohaterom (wiem, wiem, to ukraińske zawołanie, ale czy głupie?)

Świat nie jest czarnio biały świat jest szarobury ....


Stahs - 1 Października, 2014 - 00:42
Wiara w to że bohaterowie zostają bohaterami od początku do końca wywodzi się z Hollywood. Chciało by sie wierzyć że prof. Kieżun nigdy nie zaparł się samego siebie. Nie mnie go sadzić, swoje przeszedł. fakty to fakty. W świetle dokumentacji zebranej przez historyków był zarajestrowany w bazie wspólbracowników bezpieki. Tyle tylko tyle i aż tyle. swiat nie jest czaarno biały . Jest kolorowy a czasami szarobury. Wmawianie na siłę że  było innaczej to zwyczajne chciejstwo. Dla mnie prof Kieżun był bohaterem i więźniem Gułagu - a potem to róznie bywało - jedno nie przeczy drugiemu i nie róbmy z wielobarwnych postaci caarnobiałych portretów. to już było. smutne że wraca.....

Nie szarobury - kolorowy

Obrazek użytkownika jazgdyni
jazgdyni - 1 Października, 2014 - 12:59
Witam
Nawet twórcy Biblii wiedzieli, że świat nie jest czarno-biały.
Kain zabił brata. Noe się upił. A jego syn Cham naśmiewał się z ojca.
A ile było zdrad! I jednocześnie boskich przebaczeń.
Wielu kolegów niestety widzą świat i rzeczywistość bardzo płasko.
I wstydzą się być dobrymi

nie wierzę w to co czytam...


benjamin - 1 Października, 2014 - 00:57
Jazgdyni...
Czytam Twoja notkę i normalnie nie wierzę własnym oczom:
"Tam gdzie wielu widzi słabość człowieka rozmawiającego z UB i teraz pała oburzeniem, ja widzę siłę mężczyzny, który dla siebie i dla swojej ukochanej rodziny [...], gotów jest się poświęcić i zostawić rysę na swojej godności i przyjąć na siebie cały wstyd, tylko po to, by ratować i ochronić tych, których kochał.
[...] I niech ktoś mi powie, że przekonania, niezłomność i złudna bohaterszczyzna jest ważniejsza niż rodzina.
"
Więc w zasadzie pozostaje nam robić zrzutę na pomnik donosiciela. Przecież każdy z nich nie kierował się swoim wąsko pojętym interesem, a poświęcał się dla tych, których kochał. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, należy potępić tych, dla których złudna bohaterszczyzna i odmowa kapowania na przyjaciół była ważniejsza niż spokojne stadło rodzinne.
Jeśli dla Ciebie "przekonania, niezłomność" to jedynie "złudna bohaterszczyzna"...
Piszesz: "Czy ten, jakże inteligentny człowiek lepiej by zrobił, gdyby wykazał się niezłomnością, zniszczył swoją karierę, wylądował w jakimś prowincjonalnym mieście, klepał biedę i unieszczęśliwił swoją rodzinę?". No oczywiście, nie można było do tego dopuścić. Zdecydowanie lepiej, żeby ktoś inny, jakiś niezłomny idiota trafił do tego prowincjonalnego miasta. I powiem Ci więcej - masz rację, biedę klepali jacyś chorzy na ideały szaleńcy o ograniczonym światopoglądzie, dla których współpraca z UB przekraczała ich wąskie pojmowanie przyzwoitości.
Czy nie zagalopowałeś się w swoich opiniach?
Piszesz: "Czy istnieją jakiekolwiek materiały, że profesor Kieżun w swoich kontaktach z SB komukolwiek zaszkodził? Nic jeszcze takiego nie słyszałem." Każdy donos szkodził. Nawet błacha z pozoru informacja umożliwiała SB np. weryfikację prawdziwości innych źródeł operacyjnych. Głoszenie takich tez świadczy albo o głębokiej nieznajomości tematu, albo o złej woli. Nie chcę Cię podejrzewać o to drugie, więc odłóż na chwilę klawiaturę i zapoznaj się choćby z opublikowanymi przez IPN (znajdziesz w internecie) opracowaniami dot. SB w Polsce. Zauważysz korelację pomiedzy donosami od róznych TW, oraz analizę tych źródeł, jaką przeprowadzali oficerowie prowadzący daną sprawę i niejednokrotnie ich wnioski - mówiące o konieczności "przyciśnięcia" któegoś z donosicieli, z uwagi na mało precyzyjne, bądź odbiegające od prawdy raporty.
A czy prof. Kieżun zaszkodził? Kliknij na: http://www.dorzeczy.pl/_f/Teczka%20pracy%20Tamiza%20BU_00_275_45_t2.pdf przykładowa strona 158 raport odręczny z 06-08-1975 roku, podpisany kryptonimem "Tamiza", choć profesor zapiera się, że nie wiedział o nadaniu mu takowego. Przeczytaj i pomyśl, do czego SB mogło wykorzystać tą informację.
W jednym z niedawnych komentarzy do sprawy prof. Kieżuna napisałem, że bardzo chciałbym, aby okazała sie ona prowokacją a profesor wyszedł z niej oczyszczony z zarzutów donosicielstwa. Wierzyłem w to, bo opieraliśmy się jedynie na felietonie w "Do Rzeczy" i wywiadzie jaki udzielił Cenckiewicz i Woyciechowski. Z bólem czytałem kilka dni później opublikowane, oryginalne akta "Tamizy". Nie chce już mi sie na ten temat ani pisać ani dyskutować. Profesor miał wybór i wybrał. Nie okazał się niezłomnością, jaką emanował w Powstaniu, nie zniszczył swojej kariery, wybrał... tylko nie mam tej pewności co Jazgdyni, że wybrał rodzinę.

Benjamin co ty tu sciemniasz tosa raporty pisane odrecznie przez


wilk na kacapy - 1 Października, 2014 - 07:43
SBekow nigdzie sie profesor nie podpisywal jako TAMIZA
Jesli juz cios napisal to podpisywal sie swoim nazwiskiem ktore pozniej przekreslano iw wpisywano TAMIZA.

@WnK


benjamin - 1 Października, 2014 - 11:30
Wilku, w pierwszej osobie pisali te protokoły? E... nie wydaje mi się, choć przyznaję, że nie weryfikowałem tego z żadnym odręcznym pismem prof. Kieżuna. Możesz w takim razie mieć rację, nie zmienia to jednak wymowy całości raportów, zwłaszcza z lat 70-tych. Przykad, który podałem, był pierwszy z brzegu, nie będę przecież robił w komentarzu szczegółowej analizy spotkań z okresu dekady.
Ale... w moim poprzednim komentarzu (do notki Jazgdyni) prof. Kieżun występuje tylko jako "przykład" na podstawie którego Jazgdyni sformułował swoje kontrowersyjne (dla mnie przynajmniej) tezy. Proszę, nie traktujcie jej jako głos w sprawie profesora. Ten temat jest dla mnie zamknięty. Zdecydowałem się na komentarz do wpisu Jazgdyni, gdyż stwierdzenie, że donosicielstwo może być usprawiedliwione chęcią zapewnienia sobie i rodzinie lepszej przyszłości - jest dla mnie niepojęte.

@benjamin


jazgdyni - 1 Października, 2014 - 13:05
Masz Benjaminie twarde poglądy. Jak rewolucjonista w czasie wojny.
Epidemię takich poglądów i takich postaw, można to sobie przeczytać, przyniosła Rewolucja Francuska.
I co się wówczas stało? Takiego szlachtowania i festiwalu morderstw jeszcze nie było w historii. Ten, który jeszcze wczoraj był przyjacielem, to dzisiaj z powodu sztywnej, pryncypialnej postawy zasłużył na szafot.
Proszę przeczytać moje trzy ostatnie komentarze do niepoprawnych i zastanowić się, o co proszę, czy ważniejsze jest być dobrym sędzią, czy surowym sędzią.

@Jazgdyni


benjamin - 1 Października, 2014 - 17:07
Mylisz się Jazgdyni, to nie jest kwestia twardości poglądów, a paralela z Rewolucją Francuską jest moim zdaniem zupełnie nietrafiona (tzn stereotypowo wiem co chciałeś przekazać, ale faktograficznie się to zupełnie nie broni).
Natomiast zbulwersowały mnie Twoje tezy bo wynika z nich, że usprawiedliwić można każde świństwo i jest to tylko kwestia biegłości w słowie. Taki relatywizm rodem z "Folwarku Zwierzęcego" Orwella. Jednemu wolno więcej innemu mniej. Jak donosi ktoś kogo lubisz i szanujesz to jest usprawiedliwiony, bo intencje miał szczytne, ale jak ktoś inny - to już nie. "Wszystkie zwierzęta są równe, ale inne są równiejsze".
Kilka postów niżej powołujesz się na Ewangelię Św. Mateusza wskazując na słabość ludzkiego charakteru. Ale czy to oznacza, że nad tymi słabościami mamy przejść do porządku dziennego? Tzn u jednych potraktować to łagodnie, innych potępić? Donos prof. Kieżuna to nie jest "prawdziwy" donos, tylko uprawniona troska o rodzinę, ale donos Kowalskiego czy Nowaka jest obrzydliwy?
Jak już cytujemy Św. Mateusza, to może przypomnijmy także Mt 5, 17-37: "Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.
Szanuję Twoje zdanie jeśli chodzi o opinię o prof. Kieżunie lecz zupełnie się nie zgadzam jesli chodzi o uzasadnienie zaprezentowane przez Ciebie.

@benjamin


jazgdyni - 1 Października, 2014 - 18:54
Nadal nie całkiem się rozumiemy.
Ja staram się nie relatywizować, tylko do człowieka tuż przed grobem podejść holistycznie, biorąc całe jego życie pod uwagę.
Myślałem, że to jest bardziej zrozumiałe, gdy przywołałem Sąd Boski.
Mnie w tej syntezie życoa Kieżuna bilans wyszedł na plus. I to na duży plus. A u takiego Wałęsy ciągle wychodzi na minus.
U ciebie, jeden zły czyn przekreśla człowieka na zawsze. Choćby miał tysiąc dobrych dokonań.
Onwk: - Teraz to samo copy&paste co na Nasze Blogi:

Niepoprawni


jazgdyni - 1 Października, 2014 - 12:52
Bardzo sobie cenię pisanie na tym portalu. Mam nieodparte odczucie, że obcuję tutaj z koleżankami i kolegami blogerami o wysokich walorach intelektualnych, prawdziwie niezależnymi. Taka sama opinia dotyczy czytelników. Tu jest prawdziwa, mądra prawica, mająca na względzie dobro kraju i dobro obywateli. Czy my też dajemy sobą manipulować wrogiemu systemowi? Pewnie tak... lecz pewnie w znacznie mniejszym stopniu i zdajemy sobie z tych manipulacji sprawę.
W powyższym tekście starałem się dokonać gwałtu na czytelnikach, zmuszając do niestandardowego i nieschematycznego myślenia. Bardzo często upraszczamy sobie życie myśląc i reagując stereotypami. Unikając w ten sposób pogłębionej analizy i wydawania moralnie najsprawiedliwszych sądów.
Tutaj przykład takiego stereotypowego myślenia u blogera którego bardzo lubię i wysoko cenię - kata:
"[...]Jeśli zaś chodzi o Kieżuna czy kieżunia to wali mnie jego historia . Agent jest tylko agentem i co by nie legendować to facet donosił i współpracował . To oczywista oczywistość !!! No chyba że prawica ma zamiar przydzielać tytuły mniejszego kapuchy i kapuchy większego . Dla mnie to kapucha i niech się wali na ryj ze swoimi kompanami z SB."
Taaa.... kapucha to kapucha... po co rozmyślać i rozdzielać włos na czworo. Proste? Jak dla gliniarza, który cię złapał radarem, jak ty akurat starałeś się szybko wyprzedzić niebezpiecznego tira.
Po to własnie są te wszystkie check - listy, kodeksy, formularze, gdzie się stawia ptaszki. Żeby nie trzeba było za dużo myśleć. System nie potrzebuje mądrali, nie potrzebuje intelektualistów. Po cholerę? Oni są od myślenia. A reszta to poddani. Im głupsi i posłuszniejsi tym lepiej.
W armii amerykańskiej istnieje nawet instrukcja prawidłowego podcierania tyłka (autentyczne!). Taaa... - kapucha to kapucha i już.
cdn

Niepoprawni


jazgdyni - 1 Października, 2014 - 12:53
cd
W czasie Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus oswiadczył swojemu najwierniejszemu uczniowi Piotrowi, że wkrótce się Jezusa wyprze, czyli praktycznie go zdradzi. I tak też się stało:
Mt 26,31-35
Wówczas Jezus rzekł do nich: «Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei». Odpowiedział Mu Piotr: «Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię». Jezus mu rzekł: «Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz». Na to Piotr: «Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie». Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie.

Po aresztowaniu Jezusa, Piotr wpierw wyparł się Jezusa trzy razy.
Czy potem Jezus wybaczył tą zdradę Piotrowi? Czy może powiedział: - kapucha to kapucha. - I odwrócił się ze wstrętem?
- Tak - ktoś powie - ale to Jezus, nasz Bóg. Jego miłosierdzie jest nieograniczone.
Lecz czy nie dlatego Bóg zstąpił na ziemię w postaci swojego syna Jezusa, jako człowieka, byśmy się od niego uczyli i brali przykład?
Dlaczego mamy się tylko posługiwać schematami i stereotypami, uproszczonym myśleniem, mimo, że Bóg dał nam łaskę wolnego umysłu, łaskę miłości i zrozumienia, więc i empatii i miłosierdzia.
Mamy to zlekceważyć? W imię czego? Sztywnych zasad, które sami określiliśmy? Profesor Kieżun z punktu widzenia chrześcijaństwa jest grzesznikiem skazanym na piekło? A jeżeli Bóg ma mu darować, to my mu teraz, pod koniec życia zgotujemy piekło na ziemi.
cdn

Niepoprawni


jazgdyni - 1 Października, 2014 - 12:54
cd
Nie jestem konformistą, czy oportunistą. Broń mnie Panie Boże! Nawet wprost przeciwnie. jednakże staram się w sobie znaleźć empatię i zrozumienie.
Staram się też znaleźć usprawiedliwienie. Wolę być dobrym sędzią, niż surowym sędzią. I przypomnieć tu jeszcze taki trywialny zwrot - każdy przypadek jest inny.
Weźmy tego 92-letniego człowieka, jego życie, jego historię i spróbujmy to zważyć, zanim to uczyni Bóg Ojciec. Co wam wyszło?
No właśnie - mi wyszło coś zupełnie odwrotnego, niż w przypadku próby oceny takiego Wałęsy, czy choćby Boniego.
Staram się być sprawiedliwy. Przy wszystkich ograniczeniach, jakie mam. I wyszło mi, że prof. Kieżun jest bohaterem. Mimo tego, że nie uniknął kontaktu z SB. I mimo dokumentów, które mi na Facebooku kolega podesłał.

Witold Kieżun nie jest moim bohaterem


markiza - 1 Października, 2014 - 20:14
Nawet w kolorowym świecie prawda leży tam gdzie leży,a nie po środku. :)

@markiza


jazgdyni - 1 Października, 2014 - 20:26
Lecz chyba ci nie przeszkadza, że jest moim bohaterem?

@jazgdyni


markiza - 1 Października, 2014 - 21:07
W ogóle mi nie przeszkadza że W.Kieżun jest Twoim bohaterem.
Mało tego, nawet mnie to nie dziwi. :)

Koniec cytatów według stanu na dzień 2 października 2014 roku i godz. 20:00
Niech każdy sam na podstawie to co ten gdyński „patriota” PRL-u napisał wcześniej w różnych miejscach blogosfery i w sprawie konfidenta profesora wyciągnie własne wnioski, które ja wyciągnąłem już późną jesienią 2013 roku, gdy ta gdyńska turystka łonowa tylko trafił na Niepoprawnych, z których ja już wcześniej definitywnie odszedłem.
Za parę dni minie już rok, jak już tam nie piszę i nie komentuję.
Obibok na własny koszt


PS
Skopiowałem tekst i komentarze dla potomnych, bo ten gdyński łgarz i zaprzaniec potrafi kasować niewygodne teksty jak i komentarze, tak by nie pozostał ślad po jego łgarstwach i megalomanii.
Onwk.







5 komentarzy:

  1. Menda gdyńska @jazgdyni v. Janusz Kamiński, syn komuszego felczera z trepiej komisji poborowej WKU w Gdyni do Ludowego Wojska rzekomo Polskiego pisze o moim koledze Wojciechu Szczurku jak o swoim koledze spod budki od piwa spoufalając się jakby Wojciech był chłopczykiem w krótkich spodenkach.

    Cytuję:

    "jazgdyni - 14 Listopada, 2014 - 18:08

    Dzieki Panie Filipie za przewodnik.



    Niestety... jako bezpartyjny z Gdyni, głosować będę nieustannie na pana Wojtka Szczurka. Mamy takie same wizje.

    A Marcin Horała mógłby się bardziej starać o czym pisałem, przy okazji lotniska.



    Stanulewicz jest OK - popieram.

    Stolarczyk Paweł też OK - popieram.

    To wszystko, na co mogę głosować.



    Natomiast w Sopocie popieram Nr.1 ANDRZEJ KAŁUŻNY - nasz kolega bloger Andy51. Fantastyczny gość."

    Za: http://niepoprawni.pl/blog/filipstankiewicz/rekomenduje-kandydatow-sejmik-pomorski-rada-miasta-gdanskagdynisopotu


    Tak pisze pod wpisem innej mendy z gdańskiego podwórka zaprzańców z Kurskim, Cymańskim i Zioberkiem na czele, co nie tak dawno opluwał PiS i samego Jarosława Kaczyńskiego.

    Nie omieszkam przy najbliższej okazji poinformować Wojciech Szczurka, ze ma fana w krótkich majteczkach i rajtuzach z pampersem, który mieni się jego kolegą, który spoufala się, bo pisze o nim publicznie Wojtek Szczurek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaką turystką łonowa jest sam Filip Stankiewicz można się dowiedzieć czytając jego tFurczość na niepoprawnych jak i na srałonie24

    http://niepoprawni.pl/blogi/filipstankiewicz

    http://filipstankiewicz.salon24.pl


    OdpowiedzUsuń
  3. Po autochtonie z Pomorza Gdańskiego, znaczy Niemiaszkach i Grodzieńszczyźnie czytamy o kolejnych nowych korzeniach gdyńskiego megalomana, który dorabiał i dorabia przy każdej okazji martyrologię dla swojej bliższej i dalszej rodziny, a to w Grodnie, a to w Oświęcimiu, a to własną, że raz bał się odzywać z sierpniu 1980 r. bo pracował z czerwonymi, a innym razem, że rzekomo reprezentował w gdańskim MKS brać marynarską w liczbie 10, tysięcy chłopa.
    Tym razem pisze, że jego korzonki to Ukraina i Zaleszczyki, o tak:

    "@Jurand
    Obrazek użytkownika jazgdyni
    jazgdyni - 17 Listopada, 2014 - 10:07

    Witaj



    O to mi właśnie chodzi w tym całym zakłamaniu i praktycznie w mojej obronie Ukrainy, a uczciwie mówiąc ziem polskich.

    Moja rodzina - ultrapolska, ma właśnie korzenie tam, na dzisiejszej Ukrainie. Żona z kolei po ojcu, to Zaleszczyki.

    Dlatego też rozumiem obronę Ukrainy przed Moskalami, jako obronę naszego wspólnego i słowiańskiego terytorium.



    A hasło - Lachy za San? Cóż, w każdym kraju zdarzają się idioci. Prawdziwa kozacczyzna, o której informacji domaga się Leoparda, to też w pewnym sensie element polski. Głupota pewnych magnatów popchnęła ich w ramiona Moskwy. Lecz nic to nie zmieniło.

    W moim osobistym poglądzie, bronię Ukrainy w wojnie z Rosją, dlatego własnie, że tam są polskie korzenie. Kto wie, co historia w przyszłości może przynieść? Lecz jak wpadnie Ukraina w łapy Moskali, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że chcą ją całą, to wszystko stracone.

    Natomiast Petlura, Bandera i tego typu postacie z XX wieku, to szamotanina w poszukiwaniu tożsamości. Bo jaką oni mają swoją historię? Przecież jak nie polską, to ruską.

    Polska i Ukraina. Tu nie ma takiego dysonansu i podziału, jak np. Serbia i Chorwacja. Kiedyś jedno państwo..



    Pozdrawiam



    Ps. Bardzo się cieszę z tych studiów i wpisów, bo tutaj nie mozna płytko i powierzchownie podchodzic do spraw Ukrainy."

    http://niepoprawni.pl/blog/jurand/czy-pretensje-ukrainskich-nacjonalistow-sa-uzasadnione-hm

    Okazuje się, że to Ukrainiec, a może i z siczy.

    OdpowiedzUsuń



  4. Jazgarz z Gdyni wciął się w rozmowę między @Dixi i @Gawriona, pouczając go i stawiając daleko idące wnioski ocenne @DIXIego:

    @Gawrion

    jazgdyni - 18 Listopada, 2014 - 06:51

    Z zainteresowaniem przeczytałem twoją wymianę zdań z Dixi.

    To tylko potwierdziło moje zdanie, które wobec tego blogera miałem.

    Pozwolisz...

    To klasyczny samiec alfa, z wybujałym ego i nadprodukcją testostreonu, który uprzednio obsikiwał swój teren, pilnował swoich samic i niepodzielnie panował, ostrząc swoej poroże i trykając tu i tam.

    Jak to w życiu i naturze bywa, zestarzał się i osłabł. Nie był w stanie już bronić swojego terytorium, podkulił ogon i rozgoryczony odszedł.

    Utracił swoje królestwo i swoje stado. I nie rozumie, dlaczego tak się stało.

    Będzie nawet patrzył na Księżyc, bo to może stamtąd, a nie tylko z Rosji, Niemiec, Izraela, czy USA nadeszli AGENCI.

    Tak rodzi się obsesja i nienawiść.



    Jestem szczęśliwy, że ja nie muszę siię z tym zmagać.

    A ty - sobie pogadałeś.

    #1451393


    Nie trzeba było długo czekać by przeczytać stosowne pouczenie jazgarza z Gdyni, bo ot czytamy w komentarzu @Gawriona, że jazgarz może być pozbawiony rangi blogera (wyłuszczenie moje by Onwk.).

    JzG
    Gawrion - 18 Listopada, 2014 - 20:15

    Obserwuję wasze wzajemne uprzejmości od długiego czasu - wy się wzajemnie, regularnie "prześladujecie".

    Tak jak napisałem - bardzo Was proszę abyście robili to poza niepoprawnymi jeśłi musicie i sprawia Wam to przyjemność, jesteście do tego zmuszeni. Jeśli Wasze blogi będą służyły do wzajemnych naparzanek, to po prostu z szacunku dla naszej pracy, pracy wielu blogerów, którzy skupieni są tylko i wyłacznie na pisaniu świetnych tekstów, będziemy zmuszeni odebrać rangi blogerów.

    AIM(S) - Artificial, Intelligent Moderation (System) © Gawrion

    http://niepoprawni.pl/blog/gawrion/kto-potrzebuje-kogo


    #1451490

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama zmarła w dwa dni po opublikowaniu tekstu o zakłamywaczach historii i prawdy, a mimo to rzekomy "wybitny działacz WZZW" podpisujący się jako "Lech Zborowski" i legandujący się na prawego i uczciwego człowieka okazał się po prostu łajdakiem, kłamcą, manipulantem, dezinformatorem, paszkwilantem, który poważył się do uwiarygodnienia swojego ohydnego paszkwilu wyciągnąć trumnę Mojej zmarłej śp. Mamy.
    Ba, poczynił zarzut, ze nie mam klasy, bo rzekomo tekst o zakłamywaczach zamieściłem tuż po śmierci Mojej śp. Mamy, gdy tymczasem było wręcz odwrotnie, o czym każdy może się sam przekonać i wydać właściwą opinię o legendującycm się łajdaku, który ponadto okazał się zwyczajną qrwą , bo konfidentem.

    Tekst o zakłamywaczach był opublikowany w dniu 7 listopada 2014 roku.
    Teks informujący o śmierci Mojej śp. Mamy jak widać był/jest z 9 listopada 2014 r.

    Tak łajdak z Bostonu łgał publicznie mnie pomawiając o najohydniejsze przymioty charakteru, gdy tymczasem sam okazał się tancerzem z trumnami osób zmarłych, których wyciąga mimo tego, że zmarli nie mieli nic a nic wspólnego z zaistniałą sytuacją - moją publikacją.
    Tak zachowują się jedynie hieny cmentarne i kanalie najgorszego sortu, bo człowiek uczciwy, prawy i honorowy na to by się nie poważył.
    Tymczasem ten się okazał także konfidentem (muszę zajrzeć do archiwów IPN, bo być może ta konfitura na mnie donosiła już wcześniej, bo w stanie wojennym i szukał mnie razem z SB jako Mieszko II?), który nie pytany społecznie donosi i sprzedaje innych, którzy mu nieopatrznie zaufali i którzy wcześniej niezasłużenie jak widać otaczali ich nieuzasadnioną niczym atencją.

    Cwel się publicznie przecwelił z pomocą kolegi konfidenta z Gdyni.

    Kto się z kim zadaje ;ub zadawał, takim smrodem na całe życie trąca.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.