Zapowiedź moich wspomnień z sierpnia 1980 roku.
Materiał ten należy uważać za
całkowicie wiarygodny dowodowo i historycznie, bo mogę go w każdej chwili i
każdych okolicznościach potwierdzić pod przysięgą i składając je do protokołu
śledczych w IPN.
Poruszane tematy to grudzień
1970, gdy zostałem rannym w twarz i oczy.
Strajk w dniu 25 czerwca 1976
roku w GSR na MS Manifest Lipcowy, reperkusje, represje i szykany.
Wspomnienia rozpoczynające się od
14 sierpnia 1980 roku i okres legalnej działalności I Solidarności jak budowa
od podstaw Solidarności jak i praca u podstaw z Załogą GSR wykonana przez
działaczy Solidarności GSR i jej namacalne i historyczne efekty, które pokazała
Załoga GSR w godzinie dania świadectwa prawdzie i konieczności obrony praw
obywatelskich i związkowych od pierwszych godzin wprowadzenia stanu wojennego w
dniu 13 grudnia 1981 roku na całym terytorium PRL.
Stanu wojennego, którzy został
narzucony Polakom przez komunistycznych okupantów i namiestników Moskwy oraz
pospolitych przestępców, którzy kierowali zbrojnym związkiem przestępczym wymierzonym
przeciwko Narodowi Polskiemu pod nazwą Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego w
skrócie WRON.
O czasach stanu wojennego,
prowadzonej działalności wydawniczej, o unikania agentury policji politycznej, która
była ulokowana w każdej najmniejszej komórce 3miejskiej opozycji
solidarnościowej zorganizowanej w kilku ośrodkach 3miejskich, w tym przy
kościele Św. Brygidy, w której TW, KO i OŹI tworzyły zgrany zespół i bardzo
dobrze obsadzony kocioł w który jak muchy w smole wpasowywali się naiwni i
niczego nie świadomi uczciwi i prawi ludzie.
O organizowanych protestach
przeciwko budowie Elektrowni Jądrowej w Żarnowcu w Gdańsku i na Pomorzu. Kto
organizował i brał udział w latach 80, a kto uczestniczył jako rzekomy ich
przedstawiciel w zdradzie i rozmowach przy okrągłym ołtarzu czerwonej
Magdalenki ustrojonym i obsaczonym przez samego szefa bezpieki Czesława
Kiszczaka.
O czasach gdy jawnie ogłoszono
zdradę na wywołanych i kontrolowanych przez bezpiekę strajkach w 1988 roku, o
rozmowach w Magdalence i szykowanym stole oraz kto z KIK po raz pierwszy pochwalił się w Stoczni
Gdańskiej im. Lenina o „sukcesach” rozmawiających i balujących przy wódeczce i
porządnej zakąsce z towarzyszami z PZPR pod nadzorem bezpieki Kiszczaka.
Chyba nie zdradzę żadnej już
tajemnicy, że idzie o KIK-owca Andrzeja Stelmachowskiego, który swoje i innych
zdrajców „osiągnięcia” i „postępy” w jego/ich rozmowach z komunistami przekazał
wąskiej grupie przywódców strajku w sierpniu 1988 roku w SG im. Lenina.
Poinformował też o już zapadłych
uzgodnieniach i wstępnych umowach ustnych, bo jak wiemy szefa bezpieki Czesława
Kiszczaka już wówczas uznawali oni za człowieka bardzo „wiarygodnego” i jak
najbardziej „honoru”.
O walce przeciwników rozmów z ich
uczestnikami po tzw. stronie solidarnościowej poczynając od 1988 roku po dzień
dzisiejszy.
O obronie w styczniu i lutym 1990
roku akt zgromadzonych i masowo niszczonych (palonych w kotłowni) w budynku KW
PZPR w Gdańsku oraz o potyczkach na dziedzińcu plebanii i parkingu przy
kościele Św. Brygidy w Gdańsku pomiędzy fanatycznymi wyznawcami TW Bolka, a
obrońcami akt (w większości z Federacji Młodzieży Walczącej (wspierałem ich
osobiście jako szef jednej z politycznych organizacji w Gdańsku), którzy
zostali siłą usunięci przez ZOMO pod zmienioną nazwą Oddziałów Prewencyjnych,
nowego ZOMO II PRL, które to na obrońców wysłał za namową Aleksandra Halla
premier przepoczwarzającego się I PRL Tadeusz Mazowiecki.
Roboczy tytuł brzmi tak:
„O marynarzach - przemytnikach i
meliniarzach w sierpniu 1980 roku”
14 sierpnia 1980 roku wyjechałem
z GSR do dostawców w tym do Spółdzielni w Gdańsku Przymorze, Supon w Gdyni
Orłowo, Centrali Zaopatrzenia Morskiego w Gdyni i obwodnicą pojechaliśmy z
kierowcą z Zakładu Transportu GSR o imieniu Arek, który akurat w tamtym
tygodniu był do dyspozycji naszego wydziału GSR.
Gdy wracaliśmy do GSR
przejeżdżaliśmy ulicą Wały Piastowskie, a następnie ulicą Jana z Kolna obok
Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
Tam zauważyliśmy kilkudziesięciu
stoczniowców na płotach stoczniowych, w oknach i na dachach budynków
stoczniowych oraz przy bramie numer 1, która jest na wysokości przystanku
kolejki PKP Gdańsk Stocznia.
Gdy dotarliśmy do Gdańskiej
Stoczni Remontowej (dalej GSR) zajechaliśmy na kilka wydziałów, na których
pracowali moi koledzy, lecz w związku z tym, że było to już kilka minut po 14
nie zastałem ich wielu, bo zdążyli już wyjść z terenu wydziałów, a być może i z
terenu Naszej Stoczni remontowej.
Dotarliśmy na nasz wydział, gdzie
rozładowaliśmy zakupione podczas wyjazdu towary do naszego magazynu i
rozmawialiśmy o tym co się dzieje w Stoczni Gdańskiej im. Lenina dalej SG im.
Lenina), z którą graniczyła Nasza GSR.
Brama między Naszymi Stoczniami
przeszła już do historii po tym jak Komitet Strajkowy GSR w dniu 16 sierpnia
1980 roku podjął decyzję o jej zaspawaniu by uniemożliwić wyjście przez teren
SG im. Lenina strajkujących stoczniowców GSR i historyczna rozmową (faktycznie
to była pyskówka okraszona niewybrednymi epitetami w tym o zdradzie) śp. Anny Walentynowicz
z towarzyszącymi jej stoczniowcami ze SG im. Lenina z członkami Komitetu
Strajkowego GSR i Stoczniowcami GSR ponad zaspawaną bramą.
Lecz o tym napiszę w dalszej
części moich wspomnień sierpnia 1980 roku dotyczącego okresu strajku Naszej
GSR, w której strajk okupacyjny rozpoczął się w dniu 15 sierpnia 1980 roku od
pierwszej zmiany GSR i trwającego nieprzerwanie do 31 sierpnia 1980 roku, bo w
przeciwieństwie do SG im. Lenina, w której ogłoszono zakończenie strajku w dniu
16 sierpnia 1980 roku, co widziałem na własne oczy i słyszałem na własne uszy
jak Lech Wałęsa ogłosił ze swoimi pomagierami zakończenie strajku w SG im.
Lenina, po czym poszedł opić winiaczkiem zakończenie strajku i wykonanie
rozkazy bezpieki z Dyrektorem Naczelnym SG im. Lenina Klemensem Gniechem w jego
gabinecie.
Intruz spoza stoczni nie tylko, ze nie został wyprowadzony siła
przez straż przemysłową jako osoba postronna, która nie miała prawa przebywać
na terenie żadnych z gdańskich stoczni czy innego zakładu zamkniętego, to jeszcze
został przyjęty przez Dyrektora Naczelnego, z którym zawarł na rzecz w imieniu załogi SG im. Lenina porozumienie,
które następnie opili razem z dyrekcją SG im. Lenina winiaczkiem za pewne
Ararat lub Pliską, bo wiem jakie winiaczki były na wyposażeniu dyrektora tak w
SG im. Lenina jak i GSR.
Nim jeden z marynarskich
przemytników napisał o samym sobie wspominki i je upublicznił na kilku słupach,
to ja już o moich podejrzeniach i spostrzeżeniach napisałem w moich opiniach
zamieszczonych na moim blogu jak i na blogu @DIXI, a także pisałem o moich
spostrzeżeniach innym Blogerom z którymi posiadam kontakt mailowy.
Chwalenie E. Gierka i ten niżej
przywołany przeze mnie cytat z notki @jazgdyni, wiele mi powiedział o tym
„uczciwym” marynarzu i „prawym” człowieku, a gdy sięgnąłem w czeluści Internetu
i przejrzałem duże i małe słupy ogłoszeniowe poznałem tego zakłamanego łgarza
od podszewki i przejrzałem na wylot, bo najwięcej możemy się dowiedzieć o
człowieku z tego co on sam powiedział lub napisał, a także jak zachował się w
konkretnych sytuacjach i w godzinie dania prawdy i stanięcia w prawdzie.
Cytuję:
„Tak, jak przez Jaruzelskiego straciłem
dobrą pracę, tak Balcerowicz doprowadził mnie do ruiny.”
Cytat pochodzi z notki @jazgdyni,
którą warto przeczytać wraz z innymi jego notkami przybliżającymi jego marną i
załganą pozę (rzecz jasne z jego komentarzami, w których okazuje swoje żerowanie
na Polsce i Polakach za czasów PRL.
Ta notka jazgarza w połączeniu z
notką o przemycie, w którym brał aktywny i codzienny udział daje pełen obraz
tej marnej kreatury dziś przedstawiającej siebie jako polskiego „patriotę”,
nieetycznej i niemoralnej postawy życiowej wiecznego cwaniaczka żerującego na
innych ludziach, o czym nawet lubi publicznie się przechwalać, a lemingom
wpadać w zachwyt tylko z tego powodu, ze on na ich głupocie żerował całe swoje
życie.
Warto dodać do tego jego pochwały
Edwarda Gierka, o których wiele razy pisał przy okazji rozwoju rybołówstwa i
rybnego przemysłu przetwórczego, a także jego opowiadań o jego ojcu jako o
„tytanie pracy”, w tym jako przewodniczącego wojskowej komisji poborowej przy
Wojskowej Komendzie Uzupełnień Ludowego Wojska Polskiego w Gdyni, oddaje bez
masek jego załganą i pełną sprzeczności historię wytwarzaną przez tego łgarza
na swój publiczny użytek i lemingów, którzy łykają każde jego kłamstwo i
konfabulację, których broń Boże nie należy sprawdzać, ani porównywać ani
wyciągać właściwe wnioski z jego kłamstw i bredni wypisywanych w Blogosferze.
Jakoś nie dostrzega tego, że
wcześniej sam był krwiopijcą i kombinatorem z czasów PRL, a wręcz za tym
tęsknił.
Oni utworzyli nową klasę
jazgdyni - 28 November, 2013 - 09:42
Klasę nowych krwiopijców i kombinatorów. To
na nich opiera się cały elektorat Tuska.
Kończąc pragnę zwrócić wszystkim
uwagę także na inny aspekt tej radosnej twórczości tego załganego rzekomego
polskiego patrioty, który unaocznia i objawia nam innych jemu podobnych cwaniaczków
i pasożytów, którzy wpadli w zachwyt czytając zwierzeń i opowiadań tego „uczciwego”
marynarza, bo przecież pasożyta i krwiopijcy wykorzystującego swoja pozycję, bo
przecież dla tego „prawego” i „porządnego” praca marynarza była tylko
niezbędnym dodatkiem.
To nie moja opinia z tym
dodatkiem lecz prawie dosłowny cytat, który pochodzi z jego notki o przemycie i
kontrabandzie, który śmie pouczać w Blogosferze o uczciwości, patriotyzmie, o
bohaterstwie, o etyce i o moralności wszystkich i wszędzie.
A tymczasem jest to typowy
pasożyt społeczny wyhodowany i ukształtowany przez komunistów, a i zapewne
przez rodzinę i jego ojca, którego on sam nazwał „tytanem pracy”.
Zapewne był tytanem pracy przy
budowie demokracji socjalistycznej PRL, szczególnie jako przewodniczący
wojskowej komisji poborowej przy Wojskowej Komendzie Uzupełnień Ludowego Wojska
Polskiego w Gdyni.
Raczej bycie przewodniczącym jak
i sam udział w takich trepich felczerskich komisjach nie należał do ścieżki
awansu zawodowego, prawda?
Musiał chcieć i musiał o to
przewodnictwo zabiegać, no chyba, ze dostał taki rozkaz i odkomenderowania do
pełnienia funkcji przewodniczącego trepiej komisji trepich felczerów, podobnie
jak jego syn był tytanem przemytniczym, którego skrzywdził ten sam co mnie
generał Jaruzelski lecz w diametralnie różnych sytuacjach życiowych i dwóch
różnych osobowości, prawda?
Wszak on ze mnie i moich kolegów
publicznie szydził i szydzi, a dowody na to wiszą na wielu słupach
ogłoszeniowych także z notkami załganej i podobnie jak on @elig.
Cytuję:
jazgdyni - 8 stycznia, 2014 -
15:15
Ejże, nie zrozumiałaś mnie.
Wiem, jaką dobrą kobietą jesteś, a tam sobie spokojnie rozmawiałaś z gościem takim, że jeszcze dzisiaj niektórzy w Gdańsku przechodzą na drugą stronę ulicy.”
Wiem, jaką dobrą kobietą jesteś, a tam sobie spokojnie rozmawiałaś z gościem takim, że jeszcze dzisiaj niektórzy w Gdańsku przechodzą na drugą stronę ulicy.”
Cytuję
" jazgdyni
- 8 stycznia, 2014 - 18:26
Nie wiesz z kim JA mam do czynienia.
Jak chcesz, to ci podam na privie, co to za ludzie. Sławni, że hej. Ale nie dla wszystkich.”
Jak chcesz, to ci podam na privie, co to za ludzie. Sławni, że hej. Ale nie dla wszystkich.”
Cytaty pochodzą z tej strony:
Tu też jest co nie co tej
twórczości, którą Targalski nie wiedzieć czemu toleruje, akurat u tego
osobnika, który nie tylko mnie pomawia ale insynuuj i łże jak bura suka.
jazgdyni
- 07.01.2014 13:51
Panie
Ja już więcej z panem nie rozmawiam.
W każdym cywilizowanym kraju byłby pan skazany za stalking, a wrzucanie mimochodem uwag o rodzinie, to stare ubeckie i mafijne metody mówiące: - Uważaj, my sporo o tobie wiemy!
A szanowne alter ego, obibok na własny koszt, postać równie dwuznaczna w Gdańsku, ma aż cały blog z moim życiorysem (fakt, że zmyślonym, ale co tam...) - polecam.
Już więcej się nie będę odzywał, a spamowanie zgłoszę administracji.
EOT
Ja już więcej z panem nie rozmawiam.
W każdym cywilizowanym kraju byłby pan skazany za stalking, a wrzucanie mimochodem uwag o rodzinie, to stare ubeckie i mafijne metody mówiące: - Uważaj, my sporo o tobie wiemy!
A szanowne alter ego, obibok na własny koszt, postać równie dwuznaczna w Gdańsku, ma aż cały blog z moim życiorysem (fakt, że zmyślonym, ale co tam...) - polecam.
Już więcej się nie będę odzywał, a spamowanie zgłoszę administracji.
EOT
jazgdyni
- 07.01.2014 20:51
Lekkomyślnie podałem - obibok na własny koszt to postać dwuznaczna w
Gdańsku. Gdzież tam! Wybitnie jednoznaczna! Ludzie dobrze pamiętają.
Będzie ciekawa opowieść o tym gostku, co się sprawdzał w IPNie.
Pozdrawiam
Wyżej zamieszczone komentarze
zostały zaczerpnięte z Nasze Blogi spod wpisu autora @jazgdyni.
Tak jak najbardziej byłem i
jestem wybitnie jednoznacznym "typem", bo przeciwnikiem kolesi z Magdalenki
i od okrągłego mebla oraz takich załganych grafomanów tworzących na poczekaniu
kolejne brednie o rzekomej historii rodzinnych i osobistych jak @jazgdyni,
którego nazwałem jazgarzem.
I ludzie mnie bardzo dobrze
pamiętają ci uczciwi, prawi ale przede wszystkim tutejsi łotrzykowie i
lodziarze na stołkach i urzędach, bo i trzech wojewodów okładałem lachą po ich
gnatach publicznie.
Najlepiej pamiętają mnie złodzieje i ci, co kręcili i kręcą lody, bo
bardzo dobrze wiedzą by uważać na mnie i nie wchodzić mi w drogę schodząc mi z
drogi, chodników, jak tylko mnie zobacz na gdańskich ulicach.
Pisałem i zamieszczałem
informacje o aferach, które ujawniłem zamieszczając notki prasowe jak i
udzielając wywiadów do tych szmatławców, lecz te flanelki niezbyt chętnie je
publikowali, ni chyba, ze gdzieś w ogłoszeniach drobnych.
Pisała i pisze o tym i „nasza” prasa,
lecz dość oględnie, bo wśród oskarżonych znalazł się biskup emeryt Gocłowski, jak
uczyniła to ostatnio niezależna.pl, która po łebkach pisała o skazani byłego
wojewody i redaktora naczelnego komunistycznego szmatławca, gdzie też się do
tego przyczyniłem.
Z tym czerwonym wojewodą moje
boje trwają nieustannie od 1988 roku, o czym można przeczytać w archiwach
lokalnej prasy, gdzie moja wojna w wojewodą gdańskim wypłynęła dopiero po roku
tj. w roku 1989 jesienią, którą opisał też dość pobieżnie i po łebkach Henryk
Jezierskie z lokalnych dzienników.
Popędziłem czerwonego i wlazł na
stołek rzekomo „nasz” Płażyński ze swoimi aferami z KLD, UD i republikańskich
budyniowców (od Pawła Adamowicza, ówczesnego szefa) i tego co wysłał na nas
nowe ZOMO podczas naszej okupacji budynku KW PZPR w Gdańsku w styczniu 1990
roku, który okazał się większa szują od czerwonego poprzednika, którego w końcu
posunęliśmy.
O wszystkim pani wiedziała i
czytała, a gdy czytała pani te pogróżki i groźby karalne, pomówienia,
szkalowanie i insynuacje, to wolała pani zamilknąć.
***********
Załatwmy temu
przemytnikowi ekstra klikalność, za którą ten łobuz popuszcza w gacie z obu
otworów swoje odchody z kombinatu mięsno-warzywnego, tak jak raczy o takich
turystach mawiać Stanisław Fudakowski z Sopotu.
Proszę
rozreklamować komentarz @Oona z Nasze Blogi gdzie tylko się da, bo jest trafnym
i celnym opisem cynicznego hipokryty, który siebie, pasożyta przemytnika ciężko
pracującym przy kontrabandzie dla którego średnia płaca krajowa marynarzy była
ochłapem na napiwki w portowych knajpach i burdelach, a praca i statek Polaków,
który miał służyć dla pomnażania Polaków dobra i niezbędny dodatkiem do jego
pasożytniczego biznesu.
Cytuję cały
komentarz @Oone:
Oona
- 11.01.2014 21:47
Szanowny
Panie,Zdaje sie ze ma pan wielka ochote zajac miejsce Seawolfa i wydaje sie panu iz panskie opowiesci sa barwne i ciekawe. Panski styl i opis zycia marynarskiego kojarzy mi sie z kims kto za “zaslugi” w glebi ladu zostal nagrodzony praca w polskiej flocie; wszystko to brzmi jak opowiesci prowincjusza probujacego nadąc swoje mocno nadwatlone ego. Jesli pan wogole plywal to zastanawia mnie na jakim stanowisku? Byl pan nawigatorem, mechanikiem, elektrykiem czy tez chlopakiem hotelowym? A moze przy okazji bycia ciesla okretowym pelnil pan glowne obowiazki w POP? Z panskiej notki “O sobie” trudno sie polapac co pan dokladnie robil na statku. Najwyrazniej mial pan niezle uklady skoro plywanie bylo tylko i wylacznie dodatkiem do szmuglowania i handlu.
Miesacami w domu to nie bylo rybakow a jak pan dobrze wie rybak to nie marynarz. Nieczesto sie zdarzalo by statki PZM’u czy tez PLO mialy bardzo dalekie rejsy trwajce miesiacami. Zas rejsy na statkch rybackich ze wzgledow oczywistych byly bardzo dlugie. Ale jak pisalam wyzej, “rybak to nie marynarz” jak to sie dawniej w Polsce mowilo.
Pisze pan “…zarobione 75$ marynarz inwestował w zakup 75 butelek wódki w Peweksie lub Baltonie. Sobie tylko znanym sposobem przewoził to przez bramy portowe na statek i tam w specjalnej kryjówce ukrywał…”. Doprawdy?! Przewozil przez brame i jako sie to udawalo?! Zapomnial pan dodac ze do takiego procederu byli dopuszeni “wybrani” czyli płotki wsrod calej masy dzieci resortowych. Bez układow z celnikami takie cos nigdy nie przechodzilo. Przyzwoitego marynarza na taki proceder nie było stac w obawie przed utrata pracy. Najczesciej kupowało sie kilkanasie butelek whiskey w kantynie u ochmistrza i sprzedawalo sie gdzie sie dało poza Polska. Popularną i calkowicie legalną procedura bylo tez kupownie Jhonny Walker’a w sklepie Baltony i natychmiastowe sprzedawanie w skupie obok.
Zas panskie stwierdzenie ze “…. za komuny, marynarz, czytaj przemytnik, całe swoje pracowite życie poświęcał przerzucaniu towarów przez granice, walce z socjalistycznym system ekonomii, organizowaniem zabezpieczaniem i pomnażaniem dochodu. Praca zawodowa była tylko koniecznym dodatkiem” i “za komuny życie marynarza to była ciężka przemytnicza praca” jest najzwyczajniej oczernianiem prawdzywych marynarzy i z zawodow przez nich wykonywanych.”
Źródło:
http://naszeblogi.pl/43454-przemytnicy-i-cinkciarze
Po ukazaniu się tego komentarza pasożyt przemytnik się ulotnił jak śmierdząca kamfora.
Pozdrawiam w kroku marszowym po wirtualnych ścieżkach.
Obibok na własny koszt.
PS
Polecam zobaczy jak się zachowują jego klakierzy na nowym NiE, którzy w ten sposób odsłonili swoje prawdziwe oblicze rzekomo prawych i uczciwych ludzi, że nie wspomnę o ich mniemaniu, iż są rzekomymi polskimi patriotami. GNÓJ i OBORNIK.
Onwk.
PPS
Zapewne nie przyszłoby Naszemu @TŁ nawet na myślał, że pod
banerem dotyczącym Jego imiennej
inicjatywy dotyczącej nadania honorowego obywatelstwa dla Syrenki Warszawskiej
będą wisiały notki takich pasożytów i turystów łonowych okutanych we „flanelki”
® by @Seawolf.
***********
O Gierku i rybnym przemyśle przetwórczym.O Jaruzelskim i Balcerowiczu i bankructwie.
***********
A to zabawne, on jest jednym z tych
wtajemniczonych, który ma dostęp do źródeł „nie dla wszystkich dostępnych…”
A później coś o koniach, bo zaprawdę nie jeden koń (luzak czy w zaprzęgu) z
takich przechwałek i mniemań o sobie jakie ma ten jazgarz z Gdyni by się
uśmiał.Cytuję:
jazgdyni
- 21.01.2014 11:04
Witam
Po to właśnie podałem linki do tak poważnych czasopism, jak Independent, czy US Today, żeby wykluczyć takie obawy i rozważania jak Pańskie.
Niestety, wątpliwości są nadal.
Choć powiem to dobitnie - myli się Pan.
Dogłębna analiza i znajomość źródeł, nie dla wszystkich dostępnych wskazuje precyzyjnie na fakty, które podałem za światową prasą.
Proszę uwierzyć. Nie ma sensu kopać się z koniem.
http://naszeblogi.pl/43674-rozwalanie-swiataPo to właśnie podałem linki do tak poważnych czasopism, jak Independent, czy US Today, żeby wykluczyć takie obawy i rozważania jak Pańskie.
Niestety, wątpliwości są nadal.
Choć powiem to dobitnie - myli się Pan.
Dogłębna analiza i znajomość źródeł, nie dla wszystkich dostępnych wskazuje precyzyjnie na fakty, które podałem za światową prasą.
Proszę uwierzyć. Nie ma sensu kopać się z koniem.
***************
Cytuję:
„a fe
to tak marynarze walczyli z komuną, wspierając wolny rynek przeciw
umęczonej socjalistycznej ojczyźnie?
i to dla kasy, cóż to za pochwalanie cwaniactwa i okradania państwa, jeszcze i ciężka a niebezpieczna praca, tfu :D
nio i te szemrane związki gangów z ubecją, za to teraz wzorowe człowieki a sam autor nic nie zarobił ;)
napisałbyś, co teraz się szmugluje bo do dziś mozna odsprzedawać różne rzeczy, czy kupowane na własny uzytek czy typowo na handelek,o insze bezpieczniej nawet nie pytać :)
i to dla kasy, cóż to za pochwalanie cwaniactwa i okradania państwa, jeszcze i ciężka a niebezpieczna praca, tfu :D
nio i te szemrane związki gangów z ubecją, za to teraz wzorowe człowieki a sam autor nic nie zarobił ;)
napisałbyś, co teraz się szmugluje bo do dziś mozna odsprzedawać różne rzeczy, czy kupowane na własny uzytek czy typowo na handelek,o insze bezpieczniej nawet nie pytać :)
night rat 11.01.2014
10:22:27”
Cutuję:
@zadziwiony 09:09:13
A. Wódka była zawsze. Aaale... Wyborowa i żytnia wcale nei było latwo
dostać. A tu wesele... I co postawić na stole? Tylko coś z Pewexu.
B. Dżinsy w Rosji -rok 1976. Zakup w Antwerpii 5$ sprzedaż w ZSRR 120 rubli (Leningrad). Za to w restauracji Sadko, dla innostrańców na ostatnim piętrze kolacja: świeży wędzony łosoś z kawiorem, bliny z kawiorem i śmietaną, zupa ucha, kurczak basturma, jesiotr, lody, deser, kawa. Do tego dwie butelki szampana i butelka wina. To za te dżinsy.
( dla porównania taka kolacja dzisiaj u pani Gessler 2000 zł)
Co kto uprzywilejowany przewoził, to nie wiem
B. Dżinsy w Rosji -rok 1976. Zakup w Antwerpii 5$ sprzedaż w ZSRR 120 rubli (Leningrad). Za to w restauracji Sadko, dla innostrańców na ostatnim piętrze kolacja: świeży wędzony łosoś z kawiorem, bliny z kawiorem i śmietaną, zupa ucha, kurczak basturma, jesiotr, lody, deser, kawa. Do tego dwie butelki szampana i butelka wina. To za te dżinsy.
( dla porównania taka kolacja dzisiaj u pani Gessler 2000 zł)
Co kto uprzywilejowany przewoził, to nie wiem
czujne oko 11.01.2014 19:35:44
To tak jak pisałem, że należał do elity, bo tak jak sam
pisał, że do elity należeli ci, co pływali na europejskich trasach, czyli tym
komentarzem moje domniemania potwierdził w całości.
Tatuś @jazgdyni, rzekomy „legendarny AK-owiec z „bandy”
Łupaszki, który dwa razy w jednym życiu został podwójnym sierotą, raz w 1930
roku i drugi raz 20 września1939 roku”.
Ponadto trepi felczer i przewodniczący wojskowej komisji
poborowej przy WKU LWP w Gdyni i „tytan pracy” zadbał o swojego synalka, tak by
krzywda się synkowi się nie stała, prawda?
Przeczytałem też kolejne łgarstwa jak to, ze rzekomo @jazgdyni był delegatem w MKS reprezentujący ponad 10 tysięcy marynarzy, gdy tymczasem wcześniej pisał, że w pokoju bał się rozmawiać w ogóle o sierpniowych strajkach w 1980 roku, bo byli tam sami czerwoni.
No cóż począć skoro ktoś tworzy ad hoc swoje fałszywe historie pod potrzebę chwili zapominając o tym, co się wcześniej pisało na ten czy inny temat, bo łgarze mają to do siebie, że nie ogarniają już swoich mnogich i notorycznych kłamstw, bo ich łgarstwa stały się ich sposobem na życie.
@Ryszard Opara 00:04:49
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie
Obrażać bezpodstawnie (i podstawnie raczej też) nie wolno.
Jestem na to uczulony i kiedyś stanąłem w Pana obronie swoim wpisem, zadając sobie trud prześledzenia Pańskiej międzynarodowej kariery.
Więc proszę nie pisać, że nikt nie stanął w Pana obronie.
Sam pan wielokrotnie powtaża, że prawda jest najważniejsza.
I nie może tu być żadnej manipulacji.
Pan Sakiewicz jest dla mnie postacią dwuznaczną i nie mam dla niego szacunku.
Chciałbym, by Pan tak postępował, abym ja nie stracił szacunku do Pana.
Z poważaniem
nadużycie link skomentuj
jazgdyni 05.01.2013 07:39:32
http://szymowski.neon24.pl/post/84795,tajna-kasa-sakiewicza