Być może to ja się mylę, lecz uważam, że dziś tu
i teraz nie mamy czasu na żadne korpusy wyborcze, które w ramach kontroli
całego procesu wyborczego mogą pełnić jedynie funkcję uzupełniającą, bo w
każdym bądź razie już nie istotne ani nie kluczowe, tak jak uważają to ci
wszyscy, który usiłują korpus dopiero powołać.
Dość tymczasowości i akcyjności, która zawsze
szła w gwizdek bez jakichkolwiek widocznych i perspektywicznych efektów.
Dziś potrzebna jest masowa i ogólnopolska instytucja
społeczna, która nie będzie tymczasową pod potrzebę chwili – wyborów czy to
prezydenckich czy parlamentarnych w 2015 roku.
Dziś potrzebny jest ogólnopolski ruch na rzecz
demokracji bezpośredniej, a nie jakieś pospolite i tymczasowe akcje powoływane
ad hoc, a tym bardziej takie, które obarczone są od poczęcia przyszłymi
waśniami, załganiem, obłudą i iluzją rzekomego zwycięstwa wyborczego, bo ktoś
tam będzie patrzył na liczących głosy, ktoś, kto karty wyborczej nie będzie
mógł nawet dotknąć.
Korpus będzie to jak zwykle chimeryczny potworkiem
rzekomej ochrony rzekomych wyborów, które nawet z głosowaniem nie mają prawie
nic wspólnego, bo nikt głosów już nawet ich nie liczy, lecz drukuje z góry
ustalony i uzgodniony wynik wybiórczy.
Casus wyśmiania 130 tysięcy głosów, które nawet
nie zainteresowały w pełni dyspozycyjny sąd sterowany ręcznie przez reżim jest
jawnym i czytelnym przekazem o tym, czym są te rzekome pseudo wybory i czym na
pewno już w III RP one nie są.
Niestety mamy pecha, bo mamy jedynie rzekomo
wolną Polskę i podobnie mamy rzekomą jedną partię opozycyjną, a tymczasem nie
mamy ani jednego ani drugiego.
Ba, nie mamy nawet wróbla na dachu, bo Nasz dom
Polska, od piwnicy aż po sam dach płonie, a i ani jednego strażaka gotowego ten
pożar gasić w tej upodlonej kolonii pogorzelcy już nie uświadczą.
Partia opozycyjne, o której myślę nie była i nie
będzie zainteresowana powstaniem takiego masowego ogólnopolskiego ruchu na
rzecz demokracji bezpośredniej, bo taki masowy ogólnopolski ruch byłaby śmiertelnym
zagrożeniem dla tej partii, która jest za zachowaniem dotychczasowej
egzystencji i trwanie na okupowanych od dziesiątek lat pozycjach jedynej partii
opozycyjnej, w której tak wiele ludzi pokładało przez kilkanaście lat swoje
nadzieje i jej zawierzyło w dosłownie w ciemno.
Tymczasem ona swoimi projekcjami i przedstawianymi
Polakom mirażami przyszłych zwycięstw wyprowadziła Nas Polaków na chaszcze i manowce,
na które już wielokrotnie w minionych kilkunastu latach dotarliśmy nie
osiągając jakiegokolwiek namacalnego i realnego celu ani tym bardziej
zwycięstwa.
Tymczasem ta sama POokrągłostołowa i systemowa
partia opozycji nauczyła się żyć i to dostatnio na Nasz Polaków koszt
niezgorzej od łajdaków, którzy nieustannie Polskę okupują od września 1939 roku.
Nauczyli się dostatnio żyć na koszt prawych,
uczciwych, naiwnych i łatwowiernych Moich Rodaków, których oni z bezwzględną premedytacją
zaczęli prowadzać po kolejnych manowcach, a przy tym obiecując po raz kolejny swoje
iluzje, zwidy i miraże nie do dosięgnięcia za Ich życia.
Dlatego też ja przestałem się łudzić i poczynając
od 2104 roku przestałem brać udział w hucpie nazywaną wyborczą, w której bezmyślne
i bezrefleksyjne trwanie jest trwanie na pozycji zaprzaństwa i zdrady Polski.
Jestem człowiekiem walki i czynu, a nie czczego
gadania po próżnicy, które od kilkunastu lat serwuje mi przez kilkanaście już
lat te jedyna i rzekoma partia opozycyjna, której jedyną zasługą jest
pielęgnowanie i konserwacja umów z Magdalenki i okrągłego stołu, przy którym po
dziś dzień pożywiają się razem z reżimem PRL Bis.
Obibok na własny koszt
PS
W 2010 r. w Moskwie B. Komorowski spacerował pod rękę z W. Jaruzelskim z
PZPR, a w 2015 r. w Kijowie z R. Czarneckim z PiS. W końcu dwóch z „charyzmą”
to nie jeden, prawda?
Onwk.PPS
Komentarz @JerzyJJ:
Fakt, że Islandię „pozamiatano” i nie urządzono cyrku jak z Grecją jest
więcej niż zastanawiający, warto się dogrzebać do prawdy. Islandia jest o
tyle specyficznym krajem, że nie stanowi żadnej większej atrakcji ani
ekonomicznej, ani surowcowej, ani też turystycznej, w każdym razie nie
takiej jak Grecja.
Idealnie nadawał się ten kraik na przetestowanie
mechanizmu „Dług” i być może idealnie została wpadka zakamuflowana.
Islandczycy sprawili, że rząd, który aprobował pod dyktando światowej
finansjery zubożyć islandzki naród zgodnie ze scenariuszem aktualnie
"przerabianym" przez Grecję podał się w komplecie do dymisji!
Główne
banki w Islandii zostały znacjonalizowane i mieszkańcy zdecydowali
jednogłośnie zadeklarować niewypłacalność długu, który został
zaciągnięty przez prywatne banki w Wielkiej Brytanii i Holandii.
Doprowadzono też do powołania Zgromadzenia Narodowego w celu ponownego
spisania konstytucji.
I to wszystko w pokojowy sposób.
To prawdziwa
rewolucja przeciw władzy, która doprowadziła Islandię do aktualnego
załamania. Na pewno zastanawiacie się, dlaczego te wydarzenia nie
zostały szeroko nagłośnione?
Odpowiedź na to pytanie prowadzi do
kolejnego pytania: Co by się stało, gdyby reszta europejskich narodów
wzięła przykład z Islandii?
Oto krótka chronologia faktów:
Wrzesień 2008
roku: nacjonalizacja najważniejszego banku w Islandii, Glitnir Banku, w
wyniku czego giełd zawiesza swoje działanie i zostaje ogłoszone
bankructwo kraju.
Styczeń 2009 roku: protesty mieszkańców przed
parlamentem powodują dymisję premiera Geira Haarde oraz całego
socjaldemokratycznego rządu, a następnie przedterminowe wybory.
Sytuacja
ekonomiczna wciąż jest zła i parlament przedstawia ustawę, która ma
prywatnym długiem prywatnych banków (wobec brytyjskich i holenderskich
banków) wynoszącym 3,5 miliarda euro obarczyć islandzkie rodziny na 15
lat ze stopą procentową 5,5 procent.
W odpowiedzi na to następuje drugi
etap pokojowej rewolucji.
Początek 2010 roku: mieszkańcy zajmują
ponownie place i ulice, żądając ogłoszenia referendum w powyższej
sprawie.
Luty 2010 roku: prezydent Olafur Grimsson wetuje proponowaną
przez parlament ustawę i ogłasza ogólnonarodowe referendum, w którym 93
procent głosujących opowiada się za niespłacaniem tego długu.
W
międzyczasie rząd zarządził sądowe dochodzenia mające ustalić winnych
doprowadzenia do zaistniałego kryzysu.
Zostają wydane pierwsze nakazy
aresztowania bankowców, którzy przezornie odpowiednio wcześniej uciekli z
Islandii.
W tym kryzysowym momencie zostaje powołane zgromadzenie
mające spisać nową konstytucję uwzględniającą nauki z dopiero co
"przerobionej lekcji".
W tym celu zostaje wybranych 25 obywateli wolnych
od przynależności partyjnej spośród 522, którzy stawili się na
głosowanie (kryterium wyboru tej "25%u2033 - poza nieposiadaniem żadnej
książeczki partyjnej - była pełnoletniość oraz przedstawienie 30
podpisów popierających ich osób). Ta nowa rada konstytucyjna rozpoczęła w
lutym pracę, która ma się zakończyć przedstawieniem i poddaniem pod
głosowanie w najbliższych wyborach przygotowanej przez nią "Magna
Carty".
Czy ktoś słyszał o tym wszystkim w europejskich środkach
przekazu?
Czy widzieliśmy, choćby jedno zdjęcie z tych wydarzeń w
którymkolwiek programie telewizyjnym? Oczywiście - NIE!
W ten oto sposób
Islandczycy dali lekcję bezpośredniej demokracji oraz niezależności
narodowej i monetarnej całej Europie pokojowo sprzeciwiając się
Systemowi.
Minimum tego, co możemy zrobić, to mieć świadomość tego, co
się stało, i uczynić z tego "legendę" przekazywaną z ust do ust.
Póki co
wciąż mamy możliwość obejścia manipulacji medialno informacyjnej
służącej interesom ekonomicznym banków i wielkich ponadnarodowych
korporacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.