JAK POWSTAWAŁA III RP – LIST URBANA
W jednym z wydań
miesięcznika „Poza Układem”, redagowanego przez Joannę i Andrzeja
Gwiazdów w latach 1984-1990, ukazał się fragment szczególnie interesującego
tekstu. Ten nieznany dziś dokument to list Jerzego Urbana –ówczesnego rzecznika
rządu PRL z dn. 3 stycznia 1981 roku, skierowany do I sekretarza PZPR
Stanisława Kani.
Dokument ten (tłumaczenie
z kwartalnika „Uncaptive Minds” wydawanego
przez Instytut na rzecz Demokracji w Europie Wschodniej) zamieszczono w numerze
specjalnym „Poza Układem” z maja 1989 roku, poświęconym tzw. wyborom
kontraktowym.
Tekst Urbana streszcza koncepcję „stworzenia
rządu koalicyjnego” z częścią opozycji i środowiskami kościelnymi oraz swoistą wizję
kompromisu rozumianego jako „zgodę na
pewne żądania w zamian za całkowitą likwidację innych żądań.” Są w nim zawarte
kapitalne stwierdzenia, pozwalające nie tylko zrozumieć intencje komunistycznych
namiestników, ale na nowo odczytać niektóre z procesów politycznych zachodzących w latach
80.
To niemal
całościowy plan działań, których realizacja doprowadziła do stworzenia koncesjonowanej
opozycji, obrad „okrągłego stołu”, sfingowania „wolnych i demokratycznych
wyborów”, a w konsekwencji - do legalizacji PRL-u i uczynienia z komunistów „pragmatycznej
i nowoczesnej politycznej organizacji, otwartej na współczesny świat”. Można powiedzieć, że tekst
Urbana zawiera polityczne podwaliny tworu nazywanego później III RP.
W
roku 2014 lokator Belwederu i skupione wokół niego środowisko chce zafundować
Polakom propagandowy spektakl pod hasłem „obchodów dnia wolności 6 czerwca”. Fałszywa
wizja, w której wysiłek wielu pokoleń Polaków przelewających krew za
Niepodległą, zrównuje się z zaprzaństwem grupki „przyjaciół” Kiszczaka
przelewających z komunistami wódkę w Magdalence, będzie dominowała w całym
przekazie ośrodków propagandy i już dziś niesie zapowiedź uczynienia z farsy
wyborczej 1989 roku, daty równorzędnej lub zastępczej wobec autentycznego Święta
Niepodległości.
„List
Urbana” jest pierwszym z tekstów, w których mam zamiar przedstawić szereg
dokumentów i świadectw przeczących tej kłamliwej,
ahistorycznej wizji.
****
List Jerzego Urbana do I sekretarza KC PZPR z dn. 3
stycznia 198lr. - fragmenty, tłumaczenie z Uncaptive Minds - listopad -
grudzień 1988.
[…] Dlatego
błędem jest myśleć w oparciu o prostą alternatywę "poddać się czy nie
poddać się" (chodzi o PZPR - przyp. tłum.) ponieważ obie możliwości
prowadzą do tego samego. Według mnie jedynym naszym wyjściem jest kompromis.
Kompromis to nie to samo co koncesje. Koncesje oznaczają utratę a kompromis nie
oznacza przegranej. Koncesje to oddawanie po kawał ku różnych rzeczy z dnia na
dzień, gdzie tylko druga strona zyskuje. Przez kompromis rozumiem położenie
kresu obecnej próbie siły; oznaczenie obszaru praw politycznych, i
ograniczenie aspiracji sił politycznych działających w Polsce oraz dojście do
porozumienia jak wszystko ma działać i jak będzie funkcjonowało państwo. Dla
nas kompromis oznaczałby zgodę na pewne żądania w zamian za całkowitą
likwidację innych żądań. Nasi przeciwnicy muszą zaakceptować zobowiązanie
pohamowania sił, którym przewodzą. Więc z jednej strony władze będą zobowiązane
do pewnej rekonstrukcji rządu a z drugiej strony partner rządu musi zgodzie się
na niewysuwanie jakościowo innych żądań, położenie kresu strajkom, nieatakowanie
w pewnych dziedzinach, niewymiatanie ludzi z aparatu itp.
Aby do takiego
kompromisu doszło, należy mieć partnera, z którym można do kompromisu dojść.
Innymi słowy, tylko wtedy ma to sens gdy partner jest w stanie kontrolować
masy jak i również swoich własnych radykałów oraz nie ogłosi w dzień po
podpisaniu porozumienia , że społeczna baza umknęła spod jego kontroli. Może
okazać się konieczne zaufanie możliwościom Wałęsy i Wyszyńskiego co do kontroli
sytuacji. Może nawet okazać się konieczne sprawdzenie tych możliwości przez
wstępne zgodzenie się na kompromis. Również nasz partner musi chcieć zgody na
taki kompromis, powstrzymać swoje siły i wypełnić uczciwie postanowienia
ugody. Sądzę że poprzez środki polityczne będzie można wywrzeć presję w tym
kierunku. […]
Mam na myśli
utworzenie rządu koalicyjnego z niewielką większością członków Partii - takich,
których społeczeństwo mogłoby przełknąć najłatwiej - jak i również
reprezentantów Kościoła i umiarkowanego nurtu "Solidarności". Takie
koalicje byłyby utworzone w tym samym czasie na szczeblach wojewódzkich,
miejskich i wiejskich.
Ale nie na tym
koniec. W przeszłości, w 1956 i 1970-71, okresy niepokoju społecznego kończyły
się, ponieważ była jakaś data, symbol - miesiąc, łańcuch wydarzeń, który
dla społeczeństwa oznaczała zakończenie jednej fazy i rozpoczęcie następnej.
Społeczeństwo wtedy przyjęło, że oczekiwane zmiany ogólnie nastąpiły i powoli
następował okres spokoju. Obecna sytuacja wymaga zmiany bardziej dogłębnej ale
sądzę, że ten pomysł można wykorzystać jeszcze raz. Pokrótce, należy
zainscenizować jeszcze jeden punkt zwrotny, gdyż społeczeństwo nie chciało
uznać, że taki punkt zwrotny nastąpił we Wrześniu 1980.
W przeszłości,
głównym wydarzeniem - lub odzwierciedleniem – różnych punktów zwrotnych była zmiana na
szczycie przywództwa Partii. Obecnie zmiana w tym zakresie nie jest potrzebna,
gdyż ważna, o ile nie całkowita zmiana, już się dokonała; poza tym oczekiwania
społeczne są zwrócone w : innym kierunku (co, przy okazji, wskazuje, że
nadzieje społeczeństwa nie są już związane z władzą Partii). Zmiany osobowe w
aparacie nie są więc konieczne, żeby zdobyć opinię publiczną,
lecz raczej należy uczynić rząd bardziej „efektywnym”.
Głównym
elementem tego punktu zwrotnego byłoby stworzenie rządu koalicyjnego opartego
na porozumieniu takim, że cała koalicja pojawi się na jednej liście wyborczej.
To rozwiązałoby problem wyborów, który wisi nad nami, gdyż wybory byłyby
"wolne i demokratyczne” (cudzysłów pochodzi od Urbana - przyp. tłum.) a
jednocześnie nie zagrażałyby wyginięciu politycznemu PZPR. W tym samym czasie
różnorodne wydarzenia polityczne powinny nastąpić. Może nowa konstytucja?
Rozwiązanie Sejmu? Szeroko nagłaśniane procesy pewnych członków poprzedniej
ekipy rządowej? Moim zdaniem spora liczba takich wydarzeń powinna nastąpić w
przeciągu krótkiego okresu czasowego żeby stworzyć wrażenie, że oczekiwany
punkt zwrotny nadszedł.
A
wybory, jeżeli nadejdą szybko i będą oparte na jednej liście kandydatów,
wyprzedzą żądania nowych wyborów, z którymi "Solidarność" i inni przeciwnicy
rządu mogą wystąpić lada dzień. Musimy pamiętać, że zła wola skierowana
przeciwko obecnemu niereprezentatywnemu Sejmowi (pomimo jego wysiłków) może
okazać się głównym czynnikiem w najbliższej przyszłości.[…]
Nie
jestem "całkowitym demokratą" i nie mam ochoty widzieć katolików uczestniczących
w rządzie. Właściwie, sądzę, że w ogólnym programie rozwoju i modernizacji
Polski osiągnięcie naszych celów będzie trudniejsze do przeprowadzenia przy ich
uczestnictwie.[…] żywię silną awersję do katolików, ich programu, idei i
mentalności. Paradoksalnie, jednak, widzę szansę na odbudowę autorytetu i siły
PZPR w koalicji rządowej z nimi. Oczywiście, nasza Partia powinna ulec poważnym
przerażeniom w dziedzinach ideologii, programu i stylu. Obecnie PZPR ponosi całą
odpowiedzialność za rządzenie a tymczasem inne siły poza partią nieodpowiedzialnie
krytykują i wywierają nacisk jak tylko i im się to podoba.
W rządzie koalicyjnym, te siły
polityczne, które otrzymają zaufanie z racji postaw opozycyjnych, staną się
odpowiedzialne za działalność rządu i w ich stronę
skieruje się część gniewu społecznego. Społeczeństwo zobaczy – ponieważ, oczywiście,
rzeczy nie pójdą łatwo
- że nie ma
przyrodzonej wady w komunistach, powodującej że rządzą kiepsko. Pogląd, że grupy katolickie i "Solidarność” są lepsze,
będzie zdyskredytowany. Utracą oni swój szacunek w
oczach społeczeństwa; mit że wszyscy są dobrzy z wyjątkiem komunistów, zniknie.
Jeżeli pod względem programowym Partia stanie się twórczą a zarazem atrakcyjną
siłą, zostaną położone podwaliny pod odbudowę pozycji Partii w społeczeństwie
jako pragmatycznej i nowoczesnej politycznej organizacji, otwartej na
współczesny świat. Funkcjonowanie wewnątrz koalicyjnego rządu ożywi Partię,
uczyni ją bardziej otwartą na nowe idee i
ułatwi wewnętrzną zmianę.
Skany
oryginałów tekstu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.