środa, 15 kwietnia 2015

Cztery komentarze mówiące mną samym

Pod kolejnym bardzo interesującym tekstem Pana Aleksandra Ściosa pt.: O kolektywnym wysiłku zawisły bardzo ważne także i z mojego punktu widzenia i postrzegania otaczającej mnie polskiej rzeczywistości komentarze, Gospodarza blogu, cenionych i poważanych przeze mnie Komentatorów, które postanowiłem zawiesić bez skrótów również na moim blogu.

Cytuję:

Autor i Komentatorzy

Bardzo dziękuję Autorowi za ten tekst. Malkontentom, którzy pojawiają się na jego blogu, proponuję, by spojrzeli na to miejsce zupełnie inaczej, niż na propagandowy eter III RP.
Tam wmawia się ludziom kompulsywny przymus „posiadania własnego zdania” na każdy temat, bez względu na poziom własnej wiedzy (lub częściej niewiedzy). Im zaś większy indolent i idiota, tym więcej powinien mówić. No i mamy te lejące się fale wulgarnych komentarzy na popularnych portalach, kariery chamów odgrywających dziennikarzy, pomieszanie z poplątaniem, kult głupoty nazywanej wolnością. Jakie są oczywiste korzyści propagandowe – nie trzeba wiele mówić; pomieszanie pojęć, chaos, w którym łatwo ginie jakikolwiek sens i prawda. Przede wszystkim wielki proces anty-wychowania obywatelskiego, w którym, zamiast świadomych siebie i rzeczywistości wolnych ludzi, kształtuje się stado ogłupiałych, rozpasanych, agresywnych psów Pawłowa, coraz posłuszniejszych komendom pana. Nie łudźmy się, w razie czegoś na kształt stanu wojennego, ormowców chętnych do pałowania Polaków - nie zabraknie.

Tutaj, na blogu A.Ściosa jesteśmy wolnymi ludźmi. Może jest nas garstka, może jesteśmy trochę rozproszeni (choć licznik odwiedzin mówi, że nie jest nas wcale mało) – to jednak nie jest to miejsce ani karmienia ambicji nadawcy tekstów i ich odbiorców, ani klub dyskusyjny piewców walorów Marysi, ani kuźnia iluminatów z kręgami wtajemniczenia, które upoważniają do sprawowania coraz skuteczniejszych rządów nad tłuszczą.

Przyczyna, skutek, kontekst, następstwa – wejście w rzeczywistość do bólu, przez który przychodzi oczyszczenie i spokój ducha, to jest to miejsce, to jest ten blog. Tutaj nie promuje się wygadanych pięknisiów, przemądrzałych egoistów, czy armii propagandystów ideologii, szkolonych do walki o kształt świata. Tutaj chcemy faktów i prawdy, a pierwszą zmianą, której chcemy dokonać w świecie, jest zmiana nas samych – w wolnych, świadomych ludzi.

Pozdrawiam serdecznie Autora i Komentatorów

PS. Ciekawostka; na jednym z portali społecznościowych promowałem teksty Autora. Zablokowali. Nic wielkiego właściwie się nie stało, ale to pokazuje, nieprawdaż, kierunek zmian.

Nie żebym był jakimś profetystą - w jednym z wcześniejszych komentarzy napisałem, że przewiduję wezwania sztabu Komorowskiego do rozstrzygnięcia wyborów w I turze. Wczoraj rzecznik lokatora Belwederu wyraził taką właśnie nadzieję. Chociaż kampania opozycji nie jest żadnym zagrożeniem dla reżimu, to jednak dodatkowe dwa tygodnie niespokojnego dziamgolenia w mediach, nie są mu do niczego niepotrzebne.




viva cristo rey,

Z wielkim uznaniem przeczytałem Pańską wypowiedź. I nie dlatego, że zawiera tyle dobrych słów po adresem mojego bloga, ale przede wszystkim, że przedstawia go w perspektywie, w jakiej pragnąłbym, by był odczytywany. Nie potrafiłby tego lepiej ująć.
Diagnoza "propagandowego eteru IIIRP" jest bezwzględnie prawdziwa. To obszar największego zniewolenia i upodlenia. Miary tak wielkiej, że gdyby Polacy zdołali dostrzec jej głębię, nigdy więcej nie mogliby poświęcić chwili na uczestnictwo w tych uwłaczających spektaklach.
Od kilku lat ze smutkiem obserwuję, jak podobne reguły przymusu, intelektualnej nędzy i bylejakości wdzierają się w przestrzeń tzw. wolnych mediów. Jest to odczucie tym bardziej dotkliwe, że ów wyjątkowy przymiotnik został sprowadzony do nikczemnego poziomu "opozycyjności" - krytyki tego, co powiedzieli i napisali w reżimowych gadzinówkach oraz uprawiania partyjnej demagogii.
Tak rozumiana "opozycyjność" staje się wyznacznikiem postawy patriotycznej. Zostaje narzucona według miary, jaką reprezentują ludzie mieniący się niezależnymi publicystami.
Nikt nie zapyta - gdzie odnaleźć w niej wolną myśl, jak wytyczyć obszar autentycznej niezależności? Jak - mając media, które czerpią z wyziewów propagandy - uwolnić Polaków od podległości informacyjnej i nauczyć ich samodzielnego myślenia?
Dziś nie sposób tego uczynić. Nie z tymi mediami i ludźmi, których nie stać na odwagę intelektualną.
Budowanie wolnych mediów, od podstaw, od początku, będzie jednym z największych wyzwań długiego marszu. Jeśli to miejsce stanie się oazą dla ludzi wolnych, jeśli będą zdolni udźwignąć ciężar prawdy - potrafią sprostać takiemu wyzwaniu.

Serdecznie dziękuję Panu za te słowa i pozdrawiam


Szanowny Panie Aleksandrze,

To dobry moment na takie słowa. Chyba nie będzie lepszego.

Nim upłynie najbliższy rok, skutki wszystkich zaniechań będą już doskonale widoczne.
Pytanie "co sądzić o tym co się stało?" będzie pewnie pojawiać sie już nie sporadycznie, jak do tej pory po przegranych wyborach, ale stanie się częstszym gosciem w domach wielu Polaków. Odgrzewane argumenty rozbudzonym ostatnio młodym umysłom (w szczególności), nie wystarczą. To ziarno "wątpliwości" udało się, może nawet mimowolnie, obsiać. Może kiedyś zaowocuje!
Tym bardziej nie wystarczą, gdy okaże się, że wbrew wszelkiej logice i przewidywaniom, np. Komorowski wygrał w pierwszej turze (co zresztą, od pewnego czasu również, podobnie jak pan VCR, przewiduję), a figuranci z Pis coraz wyraźniej będą słuzyć władzy za listek figowy.
Co do " przywołania do rozumu małych demiurgów z „wolnych mediów” , to muszę sie przyznać do poniesionej porażki. Miałem ponownie (po pewnej przerwie) wymianę zdań, która wiele powiedziała mi o sposobie myślenia "niezaleznych". To autentycznie zabolało. Nie dość, że użyto wobec mnie aroganckich, poniżających porównań i ocen, to jeszcze zarzucono małostkowość i ciasne horyzonty. Miałem nie dostrzegać tak istotnych "zdobyczy" niezaleznych mediów jak samo ich utworzenie i utrzymywanie. Refleksja nad tym " po co to wszystko i dla kogo" okazała sie drugoplanowa. W tym zdarzeniu, aż nadto dobitnie przekonałem się o trafności stwierdzenia : "... pokusa pasterzowania nie ominęła również współczesnych żurnalistów i wielu z tych, którzy przypisują sobie miano niezależnych, chętnie kreuje się na „lepiej widzących ojców narodu”.
Dysonans poznawczy z jakim potyka sie wielu próbujących zbliżenia z Pańską publicystyka jest na tyle silny, że trudno nawet o potepienie kogoś "nieobytego". Świetne podsumowania tego epizodu ze strony panów VCR i Kazefa nie wymaga już żadnych dodatkowych komentarzy. Panu Kościelnemu życzę (naprawdę szczerze!) przede wszystkim cierpliwości i nieco pokory.
Pozdrawiam Pana i Komentatorów

Szanowny Panie Zaścianku,

Jestem przekonany, że jeśli PiS przegra wybory, już następnego dnia objawią się nam zastępy mędrców, którzy objaśnią wyborcom opozycji "co sądzić o tym co się stało?"
Dlatego w swoim tekście piszę wyraźnie o przygotowywanej dziś "tarczy", zza której ludzie "wolnych mediów" będą odgrywali niezapomnianą kwestię dozorcy Anioła. Nikt im nie zarzuci, że "wspólnym wysiłkiem kolektywu" nie budowali. Ano, budowali. To zaś, że się nie udało musi być winą knowań przeciwnika, potęgi propagandy, głupoty Polaków i setek innych, tym podobnych przeszkód.
Znam ten schemat ze wszystkich wcześniejszych, przegranych wyborów i nic nie wskazuje, by tym razem miano zrezygnować z odgrywania podobnej szopki. Tym łatwiejszej, że nie ma bredni, której odbiorcy owych mediów nie potrafiliby przełknąć.
Przywołał Pan własne doświadczenia z obcowania z "myślą niezależną". Ja zaś, przed kilkoma dniami otrzymałem od czytelnika wiadomość o rozmowie komentatorów pod tekstem T.Sakiewicza „Polski maraton”:
http://niezalezna.pl/65914-polski-maraton
Znajduje się tam komentarz pana o nicku „Ja z wygwizdowa”, w którym autor przytacza fragmenty mojego poprzedniego tekstu i próbuje sformułować kilka istotnych pytań.
Reakcja, z jaką się spotyka, jest warta odnotowania, bo doskonale ukazuje problem, z jakim boryka się środowisko opozycji.
Można tu dostrzec niezdolność do prowadzenia rzeczowej dyskusji, lęk przed samodzielną refleksją, powielanie fałszywych (i absurdalnych) schematów oraz silną obawę przed weryfikacją ocen. Pada też koronny "argument", o którym Pan wspomina - no budowali my, budowali i zbudowali te wolne media, a jak ktoś chce się nas teraz czepiać,niech najpierw sam dokona tej sztuki.
Chyba niewielu odbiorców owych "wolnych mediów" zdaje sobie sprawę z ordynarnego fałszu takiej argumentacji.

cdn.

cd.

Trzeba na nią spojrzeć od strony faktów, a nie natrętnej demagogii. Wydaje się, że przeciętnie inteligentny człowiek powinien wiedzieć iż heroiczny wysiłek związany z utworzeniem firmy medialnej oznacza przede wszystkim utworzenie spółki prawa handlowego,zorganizowanie etatów dla małych demiurgów, obsadzenie stanowisk w zarządzie i radzie nadzorczej.
Mówiąc krótko - oznacza spore dochody i profity dla ludzi uczestniczących w takim przedsięwzięciu. Zwykle niewiele (lub wcale) mówi się o pochodzeniu kapitału założycielskiego i nie informuje, skąd pochodziły pieniądze. Wgląd w dokumenty rejestrowe przynosi niekiedy zaskakujące informacje.
To jest w istocie podstawowa "zdobycz" płynąca z powoływania medialnych spółek i w pierwszej kolejności jest ona konsumowana przez samych żurnalistów. Dzięki temu mają solidne dochody, pracę, pozycję w swoim środowisku i opozycyjny "wieniec niezależności".

Dopiero od tego momentu możemy rozpoczynać rozmowę o budowaniu wolnych mediów. To jednak nie jest już zależne od konstrukcji spółek prawa handlowego, ale od tego, co owi żurnaliści mają w głowach. I tu pojawia się problem, bo tej wartości nie zagwarantują układy towarzyskie, znajomości z politykami lub tytuły naczelnych redaktorów.
Dlatego żadne mulitipleksy, platformy ani wysokie nakłady gazet, nie pomogą w stworzeniu wolnej myśli, jeśli biorą się za to ludzie zniewoleni i słabi, pełni środowiskowych kompleksów i zabobonów. Żadne pieniądze wyciągnięte z kieszeni czytelników i telewidzów nie zbudują skrawka wolności, jeśli sami dziennikarze nie posiadają daru myślenia w takich kategoriach.
Ostatnie lata udowodniły, że to nie jest zadanie dla ludzi, którzy przewijali się przez wszystkie telewizje III RP lub poznali siedziby niemal każdej gazety. Fakt, że w tej chwili przyszło im grać po stronie opozycji, nie dodaje im walorów.
Do tego trzeba ludzi o zupełnie nowych i otwartych horyzontach - niezwiązanych z zapyziałym establishmentem, nieskrępowanych więzami towarzyskich i finansowych koligacji, zdolnych do budowania samodzielnego przekazu i formułowania myśli bez odniesień do wytworów propagandy.
Kilkakrotnie znajdowałem w Polsce wolne media. Ale nie tu, gdzie się ogłaszają.
Są w małych i większych miasteczkach,wokół różnych stowarzyszeń, na uczelniach. Budowane przez ludzi zasługujących na miano prawdziwie wolnych Polaków. Odbywa się to bez znaczących pieniędzy, bez rozgłosu. Ci ludzie nie kreują się na "lepiej widzących ojców narodu” i nie oczekują od czytelników "wieńca opozycyjności".
Robią swoje -, przekazują rzetelnie drobne i ważniejsze informacje, relacjonują sprawy, o których mają solidną wiedzę. Nie tylko myślą samodzielnie i nie muszą codziennie zerkać do TVN-u i w GW, by wydusić z siebie kilka słów, ale w taki sposób traktują swoich odbiorców - jako zdolnych do własnej refleksji i tworzących wspólnotę wolnej myśli.
Istnienie takich mediów jest bardzo dobrą prognozą na czas długiego marszu.

Dziękuję Panu za komentarz i serdecznie pozdrawiam

Koniec cytatów.

Źródło: Z blogu Bez dekretu, Pana Aleksandra Ściosa

PS
Są pod tekstem także inne komentarze, które zasługują również na promowanie, lecz ten wpis byłby tasiemcem, który nie spełniłby zamierzonego przeze mnie celu.
Onwk.

1 komentarz:

  1. Takiej perełki nie sposób pominąć, cytuję w całości:

    "Fotocanon15 kwietnia 2015 22:10

    Aleksander Ścios

    Szkoda, że praktycznie blokuje Pan innym osobom możliwość komentowania... - oczywiście poprzez formę i treść Pańskich wpisów: nic sensownego już tu nie można dodać, ani nic ująć :)

    Napisał Pan powyżej "Żadne pieniądze wyciągnięte z kieszeni czytelników i telewidzów nie zbudują skrawka wolności, jeśli sami dziennikarze nie posiadają daru myślenia w takich kategoriach." - dodam tylko, że chyba wcale takiego daru nie potrzebują, a może nawet nie zdają sobie sprawy z jego istnienia; obserwując naocznie obchody 5 Rocznicy na Krakowskim Przedmieściu można było odnieść wrażenie, że to nie Rocznica Wielkiej Tragedii, ale Festyn Gazety Polskiej i TVR, niemal jak w nieodległym czasie Festyny Trybuny Ludu; sprzedaż w Tym Miejscu ksiązek i gazet, promocje na płyty z filmami, ustawione namioty i banery reklamowe GP, Niezależna.pl, Radia Wnet...
    Kasa i spełnianie się w roli autorytetów i przewodników (we własnym mniemaniu) - chyba tylko tyle...

    Pozdrawiam."

    Koniec cytatu.

    Źródło: http://bezdekretu.blogspot.com/2015/04/o-kolektywnym-wysiku.html

    PS
    Tak się dzieje od wielu lat i to nie tylko w W-wie.
    Pogoń za kasą i czasem, który na działania pro publiko bono jest dopóki są media i kamery terrorystów z TVP, TVN, POlsratu, GW, GP, itd. itp.
    Onwk.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.