sobota, 28 czerwca 2014

Mój 25 czerwiec 1976 roku – mój pierwszy strajk.


Właśnie 25 czerwca 2014 roku minęła kolejna już, bo 38 rocznica mojego udziału w pierwszym strajku politycznym w PRL, o której dziś wspominam już z rozrzewnieniem i zarazem ogromną wewnętrzną goryczą.

Gdy I sekretarz KC PZPR Edward Gierek ze swoją komunistyczną bandą namiestniczą Moskwy wprowadził w czerwcu podwyżki cen żywności doszło do robotniczych wystąpień w Radomiu, Ursusie i Płocku.
Doszło do bardzo licznych represji komunistyczno-milicyjno-esbeczo-ormowskich.

Polacy dowiedzieli się też o sławnych wówczas „ścieżkach zdrowia”, którym byli poddawani Polacy po zatrzymaniu przez siepaczy komunistycznych z SB, MO, ZOMO i ORMO.

Osobiście przekonałem się jak one wyglądają, bo odczułem to na samym sobie w 1982 roku.

Nim trafiłem do Gdańskiej Stoczni Remontowej na kurs spawacza pracowałem w biurze, jako referent ds. klasyfikacji nasion siewnych i zbóż oraz organizator bezpłatnych 3, 5 tonowych dostaw bezpośrednich zbóż od rolników do Państwowych Zakładów Zbożowych (PZZ-ów).

Tu u dołu po prawej nad kanałem jest widoczny ówczesny elewator zbożowy, PZZ-ów:  

http://goo.gl/maps/vcKfK

Zdobytą praktykę ze zbożami i nasionami wykorzystałem w czasie strajku sierpniowego 1980 roku, gdy przyszło nam kontrolować ciężarówki, które wjeżdżały w liczbie mnogiej do elewatora PZZ na wyspę Ostrów przez most pontonowy w ciągu ulicy Na Ostrów w Gdańsku, an, którym był punkt kontrolny Stoczniowej Straży Porządkowej Komitetu Strajkowego Gdańskiej Stoczni Remontowej – dalej GSR i zlokalizowanej w całości na gdańskiej wyspie Ostrów.

TU: http://goo.gl/maps/Af9XT

Na widocznym lewym przyczółku mostu pontonowego należącym do GSR był posterunek Straży Porządkowej, na którym spędziłem większość czasu podczas sierpniowego strajku 1980 roku.
Zmieniłem pracę, bo zamierzałem uciec na zachód w ramach wyjazdu do Szwecji na kontrakt przy budowie największego doku pływającego, (55 DWT) jaki był wówczas realizowany w GSR.
Zostałem zatrudniony, jako uczestnik kursu spawacza elektrycznego w lipcu 1975 roku. Nauczycielem spawania był śp. Jerzy (Jurek) Kowalski, spawacz z brygady Kasprzaka.
Nauka praktycznego spawania odbywała się pod budowanym dokiem pływającym pochylni Zakładu Budowy Doków Z-1 GSR, który służył nam za halę spawalniczą – dach.

TU: http://goo.gl/maps/hWnLF

Widoczny jest kanał stoczniowy u góry z pochylnią po lewej, plac z magazynem blach i hala produkcyjna Z-1 u dołu.
Po ukończeniu kursu spawacza i otrzymaniu wymaganych uprawnień klasyfikacyjnych pracowałem przy budowie, jako spawacz elektryczny na tym największym wybudowanym przez GSR doku pływającego nad Bałtykiem, który służy po dziś dzień szwedzkiej stoczni w Göteborgu.

Do ucieczki na zachód przygotowywał się razem ze mną mój kolega spawacz z innej brygady o ps. „Profesor”, z którym planowaliśmy ucieczkę w zbiorniku/komorze balastowej ostatniej sekcji tego potężnego doku, w którym moglibyśmy się ukryć, lecz nie zaryzykowaliśmy, bo nie wiedzieliśmy, które zbiorniki będą napełnione wodą podczas transportu przez Bałtyk.

Sekcje doku były holowane drogą morską przez holowniki z Gdańska do stoczni w Göteborgu.

Po zakończeniu prac przy ostatniej sekcji doku pływającego – części 7 i 8, które zostały zespolone na wodzie przy użyciu takiego podwodnego tunelu, który był przyssany do dna doku pływającego na całej jego szerokości przy stoczniowym nabrzeżu nieopodal Stoczni Remontowej Radunia i Wydziału Remontu Masowców Z-2 GSR.
TU, gdzie stoi przycumowany statek:  http://goo.gl/maps/7PEKd

Gdy skończyła się praca przy budowanym doku, brygady spawaczy z Wydziału Z-1 wykonywały różne produkcyjne prace spawalnicze – z wyłączeniem wydziałów pomocniczych - na rzecz innych wydziałów remontowych GSR przy remontach różnych statków i różnej bandery.
Gdy przybyłem do pracy w dniu 25 czerwca 1976 roku nic nie zapowiadałoby bym był jednym z organizatorów dzikiego jednozmianowego strajku mojej brygady, bo stało się to samorzutnie i spontanicznie, o czym mógłby dziś zaświadczyć mój kolega i spawacz z brygady Stanisław Sobieraj ps. „Amigo”. Stanisław był super fachowcem, a właściwie ówczesnym mistrz wydziałowym od żłobkowania spoin spawów elektrodami grafitowymi – węglowymi.
Brygady spawaczy, w której byłem członkiem kierowana była przez brygadzistę Kasprzaka z zespołu mistrzowskiego mistrza Masłowskiego z Wydziału Budowy Doków, Z-1 GSR.
25 czerwca 1976 roku mieliśmy remontować polską jednostkę, masowca.
Zakres prac spawalniczych miał polegać na naprawieniu popękanych spawów w komorze łańcuchowej, która ucierpiała najbardziej, bo popękała, gdy statek znalazł się w oku tajfunu na Pacyfiku.
Tą polska jednostką był masowiec MS Manifest Lipcowy, który był w remontowany przez pracowników Zakładu Remontu Masowców Z-2 GSR.
Statek był przycumowany do nabrzeża obok doku pływającego należącego do Z-2 – teraz jest ich więcej.

TU, na prawo od tych dwóch większych doków pływających Wydziału Z-2: http://goo.gl/maps/B5g9v

Gdy z osprzętem dotarliśmy na MS Manifest Lipcowy dowiedzieliśmy się od marynarzy będących tam na wachcie o protestach i zamieszkach w Radomiu i Ursusie.
I po tej wiadomości jakoś odeszła nam wszystkim chęć do pracy i postanowiliśmy też zaprotestować przeciwko podwyżkom oraz w ramach solidarności z robotnikami z Radomia i Ursusa.
Pogoda nadawała się bardziej do opalania i wypoczynku nad morzem niż do ciężkich prac spawalniczych pod nagrzanym prawie do czerwoności pokładem w komorach łańcuchowych.
Tak, więc pozostaliśmy na pokładzie. Rozebraliśmy się do pasa i tak siedzieliśmy na pokładzie.
Żar leciała z nieba, a będący na wachcie marynarze nas dopingowali i częstowali napojami chłodzącymi, a i po piwku marki Żywiec o pojemności 0, 33 litra z Baltony i prosto z chłodni też nas poczęstowali, co było według mnie wielce nieroztropnym działaniem, bo mogli nas za to po prostu zwolnić dyscyplinarnie z pracy za spożywanie alkoholu na terenie GSR.
Zjawiła się brygadzista i zaczął nas namawiać niezbyt przekonywująco do pracy.
Nie straszył też zbyt przekonywująco, lecz jedynie powiedział, że zgłosi fakt przerwy w pracy mistrzowi Masłowskiemu, który zapewne wkrótce do nas przyjdzie i przywoła do porządku.
Nie przyszedł do dziś, a nasza „przerwa w pracy” trwała do końca pierwszej zmiany, po czym udaliśmy się do swoich domów przez nikogo nie niepokojeni.
Represja były później i były one bardzo zindywidualizowane.
M.in. cofnięto tzw. rekomendację studenckie i różne przywileje wynikające z tego faktu.
Później brygady i zespoły mistrzowskie zreorganizowano, a strajkujący z mojej brygady znaleźli się w różnych jednostkach i wydziałach na terenie GSR, która zatrudniała ponad 6.800 ludzi.

Tak, więc mieliśmy zginąć w tym ponad 6-cio tysięcznym tłumie.

Lecz komuniści nie przywidzieli się jednego, sierpnia 1980 roku, podczas którego strajkujący znaleźli się w różnych strukturach komitetów strajkowych GSR, a później przy tworzeniu od postaw potężnej i mobilnej organizacji związkowej Solidarność, a następnie w jej zakładowych władzach, którzy jak mało gdzie wykonali swoje zadania jak należy oraz zachowali się jak należy.

Spotkaliśmy się prawie w komplecie na wicu rozpoczynającym strajk, GSR przez budynkiem dyrekcyjnym TU:  http://goo.gl/maps/yfYpV

środkowych schodach budynku dyrekcyjnego (wcześniej były to takie ślepe schody do okna) przemawiano na wiecu, a wśród nich Henryk Matysiak, który był Hanysem, bo do Gdańska przyjechał ze Śląska i zaciągał śląską gwarą.



Na fotografii wyżej Henryk Matysiak, ten z wąsikiem stoi prawie centralnie za siedzącym przy stole w jasnej marynarce i jasnej koszuli.

TU jest na fotografii otagowany:


W stanie wojennym w grudniu 1981 roku to Stoczniowcy GSR dwukrotnie wzniecali strajki. Strajkowaliśmy w dniach 14-16 grudnia 1981 roku tj. do brutalnej pacyfikacji Naszej Stoczni w dniu 16 grudnia 1981 roku przez ZOMO i LWP.

Drugi strajk odbył się w dniu 28 grudnia 1981 roku w obronie imienia Stoczni – Patrona Marszałka Józefa Piłsudskiego, które Załoga GSR sama wybrała w powszechnym stoczniowym plebiscycie.

Uroczyste nadanie imienia Marszałka miało miejsce w dniu 11 listopada 1981 roku i wyglądało tak:


Album z fotografiami i kawałkami linki podtrzymującej flagę w barwach narodowych Polski z odsłonięcia nazwy na budynku portierni - widocznej na moich fotografiach (również tej u góry):


Tak wyglądał mniej więcej mój pierwszy w życiu udział w strajku w czerwcu 1976 roku. Nic nadzwyczajnego, za to konsekwencje były wprost nieproporcjonalne, bo znacząco utrudniły mi kontynuowane studia.
Bo przecież nic w swoim ziemskim jak i boskim życiu nie otrzymujemy za friko, bo to, co jest za friko, jest mało lub w ogóle nic nie warte, tak jak obecny PRL Bis, o który Polacy przecież nie walczyli, lecz zadali się na innych, a padło akurat na zaprzańców i zdrajców z Magdalenki i od jej okrągłego fałszywego ołtarza nazwanego „okrągłym stołem”.

Polacy oddali swoją już prawie wywalczoną dla siebie Polskę za friko dla komunistycznych zbrodniarzy, pospolitych zdrajców, oszustów, bandytów i złodziei.

I dlatego mamy to, co mamy i żyjemy tak jak sobie sami pościeliliśmy.

Ech!

I taka uwaga i pytanie na koniec.

Gdy w GSR wymieniono przepustki stałe na nowy model z ważnością w latach parzystych lub nieparzystymi, to czy nie było już w zamyśle komunistów by w bardzo łatwe sposób je unieważnienie, szczególnie gdy planowało się wprowadzenie stanu wojennego na przełom roku 1981/1982?



Ta moja przepustka straciła ważność o północy w dniu 31 grudnia 1981 roku.

By @Obibok na własny koszt

PS
W związku z tym, że tematy się zazębiają i wypływają jedne z drugich, to dlatego musiałem pewne fakty z przyszłości wywołać i o nich przypomnieć pisząc o zapomnianym strajku w GSR w czerwcu 1976 roku.
Wprowadza to pewien galimatias, lecz tak wyglądało moje przyszłe życie po roku 1976, które miało swój początek jeszcze wcześniej, bp w grudniu 1970 roku, gdy o mały włos mogłem być niewidomym człowiekiem po strzale ZOMO-wca w moją twarz z rakietnicy. Właściwie to mogłem już nie żyć w wieku 17 lat, bo podjąłem próbę targnięcia się na swoje życie po tym jak straciłem całkowicie wzrok.
@Onwk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.