sobota, 25 czerwca 2016

Dziś mija 40 lat gdy po raz pierwszy uczestniczyłem w "przerwach w pracy"

Dziś 25 czerwca 2016 roku mija 40 lat, gdy po raz pierwszy uczestniczyłem w "przerwach w pracy", które miały miejsce w Gdańskiej Stoczni Remontowej w Gdańsku, a o których mało kto wie i mało kto mówi i pisze.


Na widocznym pokładzie dziobowym rozegrały się wydarzenia o których piszę. To pod tym pokładem znajdowały się komory łańcuchowe, do których były wciągane łańcuchy kotwic statku.
W trakcie budowy jednostki i podczas eksploatacji.



Nie mówią i nie piszą, bo najwidoczniej nie było wśród Nas, strajkujących wówczas na remontowanym masowcu MS "Manifest Lipcowy" "zasłużonych" i "wybitnych opozycjonistów" i konfidentów bezpieki, tak jak to było wręcz normą w każdej tzw. opozycji demokratycznej PRL, którą w większości zakładali tajni współpracownicy lub bezpośrednio oficerowie prowadzący.
"Przerwa w pracy" miała miejsce na remontowanym masowcu, chlubie PRL MS "Manifest Lipcowy" w Zakładzie Remontów Masowców Z-2 Gdańskiej Stoczni Remontowej (dalej GSR).
Masowiec był zacumowany przy jednym z dwóch pływających doków ZRM Z-2.
Patrząc od strony nabrzeża masowiec był zacumowany po prawej stronie doków pływających - przy większym z nich, na którym w drugiej połowie lat 70. XX wieku doszło do wybuchu z ofiarami w ludziach.
Do "przerwy w pracy" brygady spawaczy brygadzisty Kasprzaka z zespołu mistrzowskiego Mistrza Masłowskiego Zakładu Budowy Doków Z-1 GSR  doszło na masowcu MS "Manifest Lipcowy" po tym jak będący na wachcie marynarze poinformowali nas o tym, że w Ursusie i Radomiu doszło do starć z ZOMO.
Tego dnia był upał.
Słońce paliło niemiłosiernie.
Na blachach pokładu masowca można było smażyć omlet.
My opatuleni w ciuchy zimowe wykonywaliśmy napraw popękanych spawów w komorze łańcuchowej, które popękały rzekomo po przejściu jednostki przez oko cyklonu.
Prawda była inna, o której każdy marynarz pływający na tej drżącej krypie wiedział, bo gdy silniki pracowały na pełnych obrotach, to był problem utrzymać równowagę na mostku.
Dlatego m.in. zostały wprowadzone dodatkowe zabezpieczenia mostka by marynarze nie wypadali za burtę tej krypy, a mimo to dumy tubylczych komunistów.


Nadbudówka na pokładzie której można było z trudem utrzymać równowagę.




Gdy dotarła do nas informacja o Radomiu i Ursusie doszło do rozmowy członków brygady spawaczy.
Nikt nie kwapił się do wchodzenia pod spód patelni - do komór łańcuchowych.
W dwójkę ze Stanisławem Sobierajem przekonaliśmy ostatecznie pozostałych członków brygady spawaczy, ze nie podejmujemy pracy i czekamy na przyjście naszego brygadzisty Kasprzaka i mistrza Masłowskiego by przekazać nasze postulaty podwyżki płac i poprawy warunków pracy.
W oczekiwaniu na przyjście brygadzisty i mistrza m, którzy akurat tego dnia w ogóle nam się nie pokazali, co było anomalią, bo na co dzień byli częstymi nadzorcami.
Tak minęła nasza zmiana.
Aha.
Marynarze poczęstowali zimnym piwem ŻYWIEC w smukłych brązowych butelkach o pojemności 0,33 litra.
Z piwa skorzystali tylko niektórzy ze spawaczy w obawie o ewentualne konsekwencje prawno-karne.
Po tym dniu z "przerwą w pracy" nasza brygada była szykanowana i kierowana do najpodlejszych prac podzlecanych naszemu Zakładowi Budowy Doków przy remontach złomu ruskiego, greckiego, cypryjskiego, liberyjskiego, na których nie było do czego spawać nowych blach - łat.
W związku z tym, że mój sen o ucieczce legł w gruzach postanowiłem zmienić pracę i zacząłem poszukiwać pracy zgodnej z posiadanym wykształceniem.
Tak trafiłem do stoczniowej intendentury w 1977 roku, a następnie w 1978 roku do Wydziału Gospodarki Odzieżowej, gdzie byłem branżystą, a jednocześnie pełniłem funkcję nieetatowego zastępcy szefa do stanu wojennego. 28 lutego 1982 roku zostałem zwolniony z GSR za działalność związkową związaną z pełnieniem przeze mnie funkcji członka Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" oraz przewodniczącego Komisji Wydziałowej.
Czyli za całokształt.
W tym, za mój udział w komitetach strajkowych od 15 sierpnia 1980 roku do 16 grudnia 1981 roku.
Za Tymczasowy Komitet Założycielski, za wynegocjowanie korzystnej podwyżki płac dla pracowników, z której nie była zadowolona czerwona oligarchia rządząca dotychczas GSR i okupująca społeczne etaty w KZ PZPR, KZ ZSMP, Radzie Zakładowej ZZM zrzeszonych w CRZZ.
No i zapewne za wspólny protest Solidarności ad wydarzeń bydgoskich, którzy podpisał I sekretarza KZ PZPR w GSR, który w stanie wojennym została odwołany z funkcji i prawdopodobnie wylądował w szpitalu z podejrzeniem zawału serca.

Jak do tego doszło, że zostałem buntownikiem w PRL?

Z  myślą o ucieczce z PRL i zwolnieniu się z pracy w charakterze specjalisty os. zbóż i nasion siewnych ( w tym na rzecz PZZ), zatrudniłem się w GSR w dniu 1 lipca 1975 roku w charakterze słuchacza kursy spawacza w Zakładzie Budowy Doków Z-1.
Zajęcia praktyczne odbywały się pod budowanym dla szwedzkiej stoczni doku na pochylni Zakładu Budowy Doków Z-1, na którego budowie z "gospodarską wizytą" był I sekretarz KC PZPR Edward Gierek ze świtą centralnych i wojewódzkich dygnitarzy partyjnych. 
Widziałem dupków z pokładu głównego budowanego doku pływającego na pochylni Z-1 z suwnicą bramową.

 Pochylnia z suwnicą bramową Zakładu Budowy Doków Z-1 Gdańskiej Stoczni Remontowej.

Budowa doku o nośności 55 000 ton dla szwedzkiej stoczni Götaverken z Göteborga rozpoczęła się w 1974 roku.


Kilka pieter pod wodą. Kilkunastopiętrowe wieżowce połączone ok.sześciopiętrowym pokładem.

Niestety w związku z nieuregulowanym stosunkiem służby wojskowej nie załapałem się na kontrakt do Szwecji, gdzie odbywał się montaż, zespolenie czterech części pływającego doku, z których każda z części składała się z dwóch sekcji wodowanych i zespalanych (spawanych także pod wodą) na wodzie w kanale stoczniowym GSR.
Gdy ostatnia z części doku pływającego odpłynęła do Szwecji na Wydziale Budowy Doków Z-1 rozpoczęła się produkcja pontonów dla Libii, a następnie dla Senegalu.
Ogromne pontony dla Libii były przeznaczone do wykonania nabrzeża portowego, którego żywot okazał się bardzo krótki gdyż pontony zostały zatopione w wyniku bombardowania samolotów izraelskich.
Los pontonów dla Senegalu nie jest dla mnie znany, lecz pozostały wspomnienia w związku z wykonywaną ekwilibrystyką w czasie ich produkcji związanej ze spawaniem z pomocą lusterek z panienkami, które kupowaliśmy w stoczniowym kiosku RUCH.

Kilka z istniejących na stronie Wiki informacji są mego autorstwa.
W szczególności te dotyczące lat 1980-1982 i 1989.

Obibok na własny koszt

PS
Po rzekomym obaleniu komuny w 1989 roku dzisiejsi bohaterowie tzw. "opozycji demokratycznej", a wcześniej fanatyczni lokaje TW Bolka i ferajny odmówili mi prawa do powrotu do Gdańskiej Stoczni Remontowej, pomimo tego, że będąc członkiem władz stoczniowej Pierwszej "Solidarności" w latach 1980-1981 przywróciliśmy wszystkich wyrzuconych z pracy poczynając od grudnia 1970 roku do sierpnia 1980 roku włącznie. Pisałem o tym na byłych www.niepoprawni.pl oraz upubliczniłem skan oryginalnego Informatora GSR opisujący ówczesne działania Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" GSR.
Onwk.

PPS
Stanisław Sobieraj miał ksywkę "Amigo", a ja "Hipek". ze względu na bardzo długie kudły - wówczas najdłuższe w Trójmieście, bo sięgające pasa.
Onwk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.